Strony

11 cze 2018

Od Jacoba cd. Ashley

- Już jesteśmy przed moim domem. - stanęliśmy naprzeciwko potężnej bramy.
Zerknąłem na posiadłość. Wyglądała prawie identycznie jak moja, co dało mi do myślenia, że dziewczyna tak samo jak ja, musi mieć całkiem niezły majątek.
- No cóż. Wygląda na to, że to koniec naszej podróży. - Dodałem, coraz bardziej pewny siebie.
Z każdym słowem, z każdym zdaniem, z każdą minutą spędzoną z Ashley, moja pewność siebie wracała. Nie wiem czym był spowodowany jej chwilowy brak. 
- Wszystko co dobre, kiedyś się kończy. - Wymamrotała.
Od teraz stała się moim celem. Nawet o tym nie wiedziała. Samotność przez ostatni tydzień gnębiła mnie niemiłosiernie i Ashley jest tą osobą, która nieświadomie pomoże mi z tą samotnością walczyć. To tylko kwestia czasu.

***
Naszą pożegnalną rozmowę przerwał mój telefon.
- Wybacz na moment.
- Halo, Jacob? 
- Kto mówi?- Zapytałem oschle.
- Nie poznajesz mnie? To ja, Agatha. Mieliśmy się dzisiaj spotkać! - Rzekła z lekkim wyrzutem.
Przewróciłem oczami. Mam nadzieję, że Ashley nie słyszała z kim rozmawiam, bo to przekreśliłoby jakiekolwiek szanse na zdobycie jej.
- Ach tak. Spotkanie. Zapomniałem. Wybacz szefowo.- Odparłem, po czym się rozłączyłem.
No cóż. Byłem zmuszony do kłamstwa. Ashley nie mogła się przecież dowiedzieć, że jestem tylko paskudnym perwersyjnym dupkiem, który podrywa każdą kolejną dziewczynę na swojej drodze, a następnie rzuca każdą po kolei, z cynicznym uśmiechem. 
Niech żyje w słodkiej nieświadomości.
Po krótkiej rozmowie z moją prześladowczynią, przyszedłem w stronę dziewczyny.
- Mogę prosić o twój numer? - Odparłem szarmancko, gładząc swoją bujną czuprynę.
- A co mi tam, proszę. - Rzekła, po czym podyktowała mi go.
Na mojej twarzy pojawił się triumfalny uśmiech. Pierwszy krok za nami.
Moja maska czarusia sprawdza się doskonale.
- Dziękuję. W takim razie, nie będę cię zatrzymywał. Miło było poznać. - Powiedziałem, całując delikatnie jej dłoń na pożegnanie.
- Do zobaczenia. - Odparła, po czym poszła do domu.
Wytchnąłem z ulgą.
- No i co Grey? Twój pan znowu wrócił do swojej starej, dobrej formy. - Powiedziałem do swojego czworonożnego przyjaciela, po czym wróciłem z nim do domu.
Kilka godzin później, około osiemnastej, wysłałem Ashley sms'a.
"Hej,
możemy się spotkać pod twoim domem jutro wieczorem? Pójdziemy razem na kolację, żebyśmy mogli lepiej się poznać."
Z trudem kliknąłem wyślij. Na mojej twarzy malował się przebiegły uśmieszek. Po chwili mój telefon zawibrował.
"Jasne, nie ma problemu."

<Ashley?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz