Mówią, że szczęścia za pieniądze nie kupisz. Ale czy biedny, czy bezdomny jest szczęśliwy? Ciągle boi się, musi wręcz walczyć o przetrwanie, żyje w ciągłym stresie, lęku, niepokoju. Przez co? Przez brak pieniędzy na dom, utrzymanie. Taki człowiek nie może zaspokoić nawet swoich najbardziej podstawowych potrzeb. Jednak to utarte powiedzonko, nie ma w sobie stuprocentowej prawdy. Dzięki pieniądzom możemy żyć, spełniać marzenia.
Czy światowej sławy piosenkarze mogliby spełnić swoje marzenia, nie inwestując w profesjonalny sprzęt, studio, reklamy? Odpowiedź jest prosta, a przykładów można podawać na pęczki. Wokół pieniędzy kręci się wszystko.
A mi mamony nie brakowało.
***
Jechałem do swej nowej willi moim pięknym, czerwonym Lamborghini. Niezłe cacko. Za jego cenę mógłbym wykarmić pół Afryki. - Myślałem.
Wreszcie dojechałem na miejsce. Moim oczom ukazała się pokaźnych rozmiarów willa, w jasnobeżowym kolorze, z basenem z tyłu.- Doskonale.
I jak ci się podoba nasz nowy dom, Grey? - Rzekłem, gładząc mojego czworonożnego przyjaciela.
Pies radośnie szczeknął, po czym zaczął obwąchiwać okolicę.
Otworzyłem mosiężną furtkę, następnie drzwi od domu. W środku było bardzo nowocześnie, ale zarazem kosztownie.
Grey zaczął biegać po całym domu, radośnie poszczekując. Mam nadzieję, że nie pogryzie mi mebli. A z resztą, zawsze można je wymienić. Rozejrzałem się po pozostałych pokojach: dwie sypialnie, trzy łazienki, jadalnia, kuchnia, pokoik gościnny, gabinet, sala kinowa, siłownia i inne tego typu miejsca. Podobało mi się, czułem się tu komfortowo. Po przechadzce usiadłem na sofie w salonie i westchnąłem. Niespodziewanie zadzwonił mój telefon, jakiś nieznany numer:
- Hej pączusiu, tu Agatha, mieliśmy się spotkać jutro, pamiętasz?
To jedna z moich.. Prześladowczyń. Próbuje umówić się ze mną na spotkanie już od kilku miesięcy i nie potrafi się domyślić, że mam jej dość.
Bezczelnie rozłączyłem się, bez ani jednego słowa.
Mimo licznych przelotnych romansów, doskwierała mi samotność, a najlepszą radą na to jest to, aby się porządnie wybawić, wyszaleć. Przynajmniej w moim przekonaniu.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie mój czworonożny przyjaciel. Zaczął trącać mnie nachalnie i wręcz błagał o spacer. Pogładziłem go po szyi, wziąłem smycz i ruszyłem w kierunku najbliższego parku. Pies mojej rasy jest bardzo aktywny, potrzebuje dużo więcej ruchu, niż inne czworonogi. Spuściłem go więc ze smyczy, aby mógł się wybiegać, po czym usiadłem na jednej z ławek. Ze znudzeniem obserwowałem kołyszące się pod wpływem wiatru drzewa i ostentacyjnie zerkałem na gitarzystę, grającego za napiwek.
Chciałbym tak grać. - Pomyślałem, ale z moich gburowatych rozmyślań wyrwała mnie jakaś dziewczyna, siadająca na drugim końcu ławki. Odruchowo poprawiłem fryzurę i zerknąłem na nieznajomą dyskretnie.
<Ktoś? Pardon, że krótkie>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz