Jeden sygnał, drugi...Rachel w duchu modliła się o odebranie przez Davida telefonu. Nikomu nigdy by się do tego nie przyznała, ale była bardzo... samotna? Tak, to też, ale był też inny powód. Cox miała po prostu dość udawania zimnej suki. Ktoś byłby skłonny powiedzieć, że ona wcale nie udaje, ale byłoby to wielkie kłamstwo. Każdy od czasu do czasu potrzebuje trochę ciepła, prawda? Nawet ktoś tak jak ona. W końcu chłopak odebrał. "Halo?" Rachel odetchnęła z ulgą.
- To ja, Rachel. O ile jeszcze mnie pamiętasz.
Dziewczyna zaśmiała się cicho. W słuchawce usłyszała coś na kształt parsknięcia. "Trudno zapomnieć kogoś tak złośliwego". I znowu się zaczyna, pomyślała. Przez chwilę nikt nie miał pomysłu na zaczęcie rozmowy, o i żadne z nich nie podejrzewało, że drugie odbierze, bądź zadzwoni.
- No więc- Cox próbowała ratować sytuację. - Ja... Ech, nie mam bladego pojęcia o czym możemy porozmawiać.
David zaśmiał się. "Przynajmniej w tym jednym jesteśmy podobni". Ciekawe czy ty też uważasz mnie za niezrównoważoną idiotkę, pomyślała, trzeba się upewnić
- Hej, David! Jak długo nie miałeś się do kogo odezwać?
Cisza w słuchawce. Cox już zaczęła przeklinać się za poruszenie drażliwego tematu i tym samym zepsuć, w miarę, dobre wrażenie, kiedy w słuchawce usłyszała głos Davida.
<David? Przepraszam, że takie krótkie, ale dopadła mnie grypa i jeśli dam radę napisać coś, co ma choć trochę sensu, wychodzi krótkie, jak nogi kłamstwa :')>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz