- To czym zamierzasz mnie ugościć?
Odpadłam na sofę obok Davida, jednak zachowując bezpieczną odległość. No właśnie, czym? Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam gości. Może jeszcze zostało coś z tych lodów, którymi zajadałam stres. Wstałam i ruszyłam do kuchni. Od razu otworzyłam zamrażarkę i wyjęłam z niej pudełko lodów. Świetnie, coś z nich jeszcze zostało. Wyjęłam z szafki pucharki i nałożyłam do każdego sporą ilość mrożonego przysmaku. Gotowe! Popatrzyłam na swoje dzieło. Mogę zostać szefem kuchni. Wzięłam łyżeczki i ruszyłam do salonu. David wyglądał na zachwyconego. To miło. Nagle "odezwał się" telefon chłopaka.
- Wybacz na momencik - powiedział. Kiwnęłam głową, a on odszedł parę kroków. - Halo?
Nie słyszałam dokładnie z kim rozmawia, ani o czym. David po chwili głośno się zaśmiał. Wzdrygnęłam się, ale już po chwili zachichotałam razem z nim. Szatyn jeszcze chwilę rozmawiał, a ja czułam się jak za dzieciaka, kiedy kolega dostawał ochrzan od mamy, a ja akurat przy tym byłam. W końcu David się rozłączył.
- Moja siostra nie poradziłaby sobie beze mnie.
Chłopak podrapał się po głowie i uśmiechnął. Odwzajemniłam miły gest i wstałam, by odnieść pucharki do zlewu. Jeszcze raz otworzyłam zamrażarkę i pudełko lodów, które zaczęłam jeść łyżką, jak z pucharka, nie zważając na to, że było to rodzinne opakowanie zawierające pięć, albo i więcej, sugerowanych porcji. Wyszłam z kuchni z pudełkiem w ręce, zapominając o dobrych manierach czy innych tego typu pierdołach. Byłabym nawet skłonna wyjąć ciastka, czy coś do picia, ale mi się nie chciało. David patrzył na mnie jak na kosmitę.
- Co zazdrosny?
Uśmiechnęłam się szeroko.
- Może.
- Przed chwilą je jadłeś!
- Ty też.
Zdałam sobie sprawę z bezsensowności moich argumentów, więc zrobiłam to, co robi każda silna i niezależna kobieta, gdy zdarzy jej się przegrać kłótnię. Udawałam obrażoną. Naturalnie zabrałam lody dla siebie.
<David?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz