Strony

3 lip 2018

Od Davida cd. Rachel

 Reakcja dziewczyny była naprawdę urocza. Gdy uroniła łzy, toczyłem z sobą wewnętrzną walkę, czy ją przytulić. Emocje wygrały w momencie, w którym Rachel uśmiechnęła się do mnie swymi maślanymi oczyma i wzięła chusteczkę.
Objąłem ją mocno moimi długimi rękoma i przytuliłem do piersi.
- Nie płacz kruszyno. - Odparłem, lekko gładząc jej włosy. Rachel zerknęła mi prosto w oczy, pozostała w milczeniu. - No już.. Bo będę musiał cię rozweselić żartami o babie u lekarza, a wiem, że tego nie chcesz. - Mruknąłem cicho do jej ucha.
Dziewczyna w sekundzie wyrwała się z mojego silnego uścisku i zaczęła chichotać.
- Wszystko, byle nie te suchary Carter. Nie dobijaj leżącego.
Obdarowałem ją ciepłym uśmiechem.
- Spokojnie, żarty zostawię na kiedy indziej. Chyba najwyższa pora spać, co? - Zapytałem, zerkając na zegarek. - Już trzecia trzydzieści.
- Masz rację. - Odparła cicho, po czym wstała. - Dziękuję za pomoc w sprzątaniu, dobranoc. - Kliknęła przełącznik i zgasiła światło.
Położyłem się wygodnie na łóżku i szybko zasnąłem.
Jak zwykle śniły mi się przeróżne rzeczy.
Pierwszy sen był dosyć przyjemny. Siedziałem na plaży, a wokół mnie biegały piękne blondynki w bikini.
Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy. Wnet moja wyobraźnia przeobraziła sen w koszmar.
Znajdowałem się w małej, drewnianej chatce. Sam w wielkim, pustym pokoju. Po chwili pojawił się mój ojciec. Zaczął na mnie krzyczeć, a następnie popychać i bić. W momencie, w którym chciał kopnąć mnie w brzuch, obudziłem się.
- Kurna, ile razy jeszcze będzie mnie to prześladować. - Wymamrotałem do siebie, głośno dysząc.
Po kilku minutach moim oczom ukazała się jakaś drobna sylwetka w progu.
- Przychodzi baba do lekarza, a lekarza nie ma! - Odparła. Oj Rachel, Rachel. Wybuchnąłem śmiechem. Dziewczyna usiadła na moim łóżku. - Słyszałam, jak gadałeś przez sen.
O nie. Tylko nie to.
Jej chichot zdradzał, że to było coś kompromitującego.
- Prawie krzyczałeś o jakichś blondynkach na plaży. Nie dało się tego nie usłyszeć. Nie wstyd ci tak fantazjować? - Mruknęła, trącając mnie w ramię.
Dobrze, że było ciemno, gdyż moja twarz zapewne przybrała już buraczany kolor.
- To nie tak jak myślisz.. - Podrapałem się z zakłopotaniem po głowie.
- Mhm, jasne. - Zaśmiała się cicho.
- Nieważne, zmieńmy temat. Coś się stało, że tu przyszłaś? - Zapytałem, patrząc na nią swymi oczyma, których niebieski kolor mienił się w lekkim świetle księżyca, który docierał do pokoju gościnnego.

<Rachel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz