6 lip 2018

Od Davida cd. Rachel

Jak to jest, że czasami żadne słowa nie są w stanie pocieszyć, a jedno drobne przytulenie pozwala na moment zapomnieć o wszystkim, co cię dołuje.
Tak właśnie poczułem się, gdy Rachel mnie przytuliła.
Moje ciało momentalnie drgnęło, przeszyła mnie fala ciepłego dreszczu. Przycisnąłem dziewczynę mocniej do siebie, a na mojej twarzy ukazał się błogi spokój. Jakby w ciągu tych kilku sekund ktoś na nowo uczynił mnie małym, szczęśliwym chłopcem.
Po dłuższej chwili dziewczyna wypuściła mnie z objęć i obdarzyła mnie ciepłym, przenikającym uśmiechem, który natychmiast odwzajemniłem.
Kolejne minuty pozostaliśmy w milczeniu.
~***~
Zerknąłem na zegarek. Szósta rano. Zapomniałem, że czas nie stoi w miejscu, tym bardziej, jeżeli spędzasz go z ciekawą osobą.
- Pora już na mnie. - Położyłem dłoń na karku, a wyraz mojej twarzy nieco zmarkotniał.
- Dobrze, nie będę cię trzymać Carter. Może kiedy indziej zamknę cię w szopie. - Uśmiechnęła się.
- Jasne. - Zaśmiałem się, po czym zerknąłem w lustrze na swoją nadzwyczaj nieokiełznaną krzywkę. Zaraz wziąłem się za jej ujarzmianie.
Po kilku minutach zacząłem ubierać buty, narzuciłem skórzaną kurtkę i odwróciłem się do Rachel. - Dziękuję za ten wspólny czas. Dawno się tak dobrze nie bawiłem. - Przytuliłem dziewczynę z całej siły, tak, że wisiała kilka centymetrów nad ziemią, uwięziona w moim uścisku.
- Dobrze, już, bo mnie dusisz. - Zaczęła wykręcać się z moich objęć i cicho zachichotała. - Jak chcesz, to możesz jeszcze kiedyś wpaść.
- Ty również jesteś u mnie mile widziana. - Na mojej twarzy zagościł zadziorny uśmieszek. - Dobra, lecę. Pa! - Machnąłem ręką na pożegnanie, po czym ruszyłem w stronę domu.
~***~
Trzasnąłem drzwiami, dając znak siostrze, że wróciłem. W jednej chwili stanęła przede mną z grymasem na twarzy. Dojrzała dwudziestolatka.
- Gdzie ty się włóczysz, martwiłam się idioto! - Krzyknęła, intensywnie gestykulując.
- Muszę ci o wszystkim mówić? Przecież wysłałem ci SMS, że mnie nie będzie. - Odparłem, wieszając kurtkę.
- Gdzie byłeś?!
- U koleżanki.
Na twarzy mojej siostry pojawił się niepokojący uśmieszek.
- Całą noc?
- Tak.
- No dobrze, nie będę dalej drążyć tematu. - Zachichotała.
- Zaraz, nie! To nie to, co sobie wyobrażasz. Pogięło cię? - Głośno westchnąłem.
Przez resztę dnia oglądałem ogłupiające seriale i niemieckie filmy katastroficzne. "Dwugłowy pająk atakuje planetę", czy "Zmutowane mrówki sieją spustoszenie." Dlaczego? Jest to po prostu zabawne, chociaż w zamierzeniu miało być horrorem.
Obudziłem się około godziny jedenastej. Najwidoczniej zasnąłem w trakcie "Trzygłowy rekin atakuje".
Powoli wstałem, wyciągnąłem się, po czym wyjrzałem przez okno. Delikatne wiązki światła wlatywały do środka salonu. Piękna, wiosenna pogoda. Wyszedłem na zewnątrz. Ani jednej chmurki. Słońce świeciło, jednak jego promienie były subtelne, nie tak palące jak latem.
Ruszyłem do garażu po kosiarkę. Pora trochę przystrzyc trawnik, bo za niedługo trzeba będzie przedzierać się do domu przez dwumetrowe trawska.
Słońce zaczynało mocniej dogrzewać. Wyjąłem kosiarkę z garażu, po czym ściągnąłem koszulkę i rozpocząłem pracę.
Problemem było to, że nasz ogród był [w przeciwieństwie do sąsiednich] dosyć duży. Około godziny dwunastej zostały mi tylko przednie części ogrodu. Ku mojemu zdziwieniu, kosząc kolejny "pasek" ogrodu, zastałem przed furtką Rachel. Szybko wyłączyłem kosiarkę i ruszyłem w jej kierunku.

<Rachel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz