Strony

4 lip 2018

Od Katfrin CD. Carlo

- Kawa mrożona z gałką lodów cynamonowych na wynos proszę - powiedziałam do dziewczyny za ladą, a ta szybko nabiła to na kasę. Podałam jej pieniądze, a ta wydała resztę dając mi paragon z numerkiem 36. Stanęłam z boku i wyjęłam telefon i odpisałam na wiadomości na temat tego kiedy można przyjechać na jazdę konną. Kiedy mój numer wyświetlił się na telewizorze podeszłam i zabrałam moją kochaną kawę. Wsypałam od razu jedną saszetkę cukru i zamieszałam lekko, wyrzuciłam śmieci do kosza i trzymając przy sobie napój jak dziecko wyszłam z pomieszczenia od razu zakładając okulary przeciwsłoneczne.Skierowałam się na drugą stronę jezdni gdyż tuż za parkiem stał mój samochód. Nagle usłyszałam warczenie i szczekanie psa za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka z pitbulem. Zwierze nie miało kagańca, a widać, że nie należało do łagodnych, sam właściciel sobie z nim nie radził.
- Załóż psu kaganiec zanim kogoś zagryzie - rzekłam patrząc na niego zła. Chłopak spojrzał na mnie z błyskiem w oku.
- Nie bój się trzymam go - powiedział i uśmiechnął się do mnie tym uśmiechem... jak się na niego mówi? Łobuzerskim? Tak.
- Zacznijmy od tego, że gdyby szarpnął mocniej pociągnął by twoją dłoń, która by się zaplątała, a ty nic nie zrobisz - rzekłam i upiłam łyk kawy poprawiając okulary, które trochę spadły mi z nosa.
- Przemądrzała - powiedział i przyciągnął do siebie bliżej psa, który patrzył na mnie zainteresowanym wzrokiem. Pewnie wyczuł mój zwierzyniec.
- Wolę słowo mądra - odpowiedziałam i puściłam mu oczko mimo iż nie mógł tego dokładnie zobaczyć. Odwróciłam się i ruszyłam w stronę swojego samochodu.
- Odwiń dłoń z tej smyczy bo naprawdę zrobisz sobie krzywdę - zawołałam jeszcze - ach takim dzieciom nie powinno się sprzedawać zwierząt - dodałam po chwili. Wyjęłam kluczyki i otworzyłam samochód od razu wsiadając. Położyłam kawę na swoim miejscu i wyjęłam telefon wybierając numer do Christiana- mojego brata.
- Będziesz dziś? - zapytałam nawet się nie witając.
- Będę - odpowiedział, a potem rozłączył się. Tak... nasze wspaniałe rozmowy... Odpaliłam samochód i rzuciłam telefon na stacyjkę bo nie chciało mi się już wkładać go do kieszeni spodni. Czyżbym była leniwa? Możliwe. Bardzo wręcz. Wyjechałam z parkingu i włączyłam się w ruch. Stanęłam na pasach gdy pojawiło mi się czerwone światełko, zobaczyłam, że przechodzi przez nie chłopak z tym psem. Tym razem poprawnie trzymał smycz. Dłoń nie była owinięta co dawało pewność, że nawet gdy pies pociągnie i się wyrwie to właściciel nie zostanie wtedy pociągnięty kawałek po ziemi oraz jego ręka będzie miała prawidłowy przebieg krwi.
~~~~**~~~~
Następnego dnia siedziałam w pracy z psami, musiały oczywiście jak co miesiąc zdać test. Czy są w stanie dalej tropić i czy węch im się nie popsuł. Niala i Veron jak zawsze zaliczyli wszystko dobrze, a ja jako iż mogłam iść wcześniej za to do domu byłam zadowolona. Stwierdziłam iż udam się z nimi do parku by tam jak zawsze mogły poganiać ptaki. Oczywiście w kagańcach, obawiam się, że mogłyby zagryźć te biedne stworzenia w mniej niż trzydzieści sekund. Skierowałam się więc z nimi do parku i ulubionym miejscu przy jeziorku zajęłam jedną z ławek. Odpięłam Niale i rzuciłam jej patyk na co ona bez wahania pobiegła po niego. Veron za to położył się tuż obok ławki, na której siedziałam.
- Widzę, że nasza Pani przemądrzała też ma pieski - usłyszałam głos, spojrzałam więc na osobę mówiącą, którą okazał się być chłopak z wczoraj. Westchnęłam i wywróciłam oczami.
- Ja chociaż umiem je prowadzić i się ich nie boje - powiedziałam, a moje słowa potwierdził Veron, który wstał i warknął w stronę chłopaka ukazując mu kły. Mój pies swoją posturą straszył wielu, a stojąc zasłaniał mnie prawie w całości.
- Nie boje się swojego psa - odpowiedział od razu broniąc się.
- Tylko winny się tłumaczy - rzekłam i wstałam, Niala podbiegła do nas, a ja od razu zapięłam jej smycz. Spojrzałam na chłopaka, który był ode mnie dużo wyższy.
- Zresztą nie obchodzi mnie czy się go boisz czy nie, zacznij po prostu częściej z nim przebywać. Powinien wtedy złagodnieć - wtrąciłam się ponieważ już chciał coś powiedzieć.

Carlo? <Pierwsze opowiadania zawsze mi nie wychodzą więc przepraszam>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz