Strony

7 lip 2018

Od Rachel cd. Davida

Gdy David wyszedł, poczułam coś na kształt... Nie mam pojęcia, co to było. Szybko zrobiłam kawę i wypiłam, siadając na kanapie nakryta dużą ilością wszelkiego rodzaju kołder i kocy. To jednak nie był dobry pomysł, by zarwać nockę. Znaczy się, przekonam się o tym dopiero koło trzynastej, jednak kawa powoli mi brzydnie. Wyszłam przed dom w samej piżamie i niczym Juliusz Cezar, veni, vidi, vici. Tylko trochę inaczej, bo przybyłem, zapaliłem, spierdoliłem.
Już w domu przebrałam się w dresy i usiadłam przy biurku, na którym stała stara maszyna do pisania i kilka pustych kubków. Chciałam napisać, chociażby kilka stron, bo inaczej będę zmuszona jeść jak student, to jest, jedzenie z mikrofali stanie się codziennością. Obok maszyny leżało kilka kartek ze szkicami głównych bohaterów, które miałam w zwyczaju robić przed rozpoczęciem pisania. Wszystkie były narysowane w stylu anime, jednym dobry Bóg daje talent, na innych może nie starczyć. Pierwszy szkic, jeszcze nie dokończony, przedstawiał młodą, uśmiechniętą dziewczynę o różowych włosach i czerwonych oczach. Obok nabazgrane były podstawowe informacje o postaci, coś na kształt formularza. Kurde, moja wena leży i kwiczy. Włączyłam Kodaline i cierpliwie przeglądałam rysunki, zastanawiając się, jaką książkę chcę napisać. Już wcześniej próbowałam z horrorem, ale uznałam, że to zbyt oklepane. Może fantasy? Nie mam aż takiej wybujałej wyobraźni. Przeklęłam szkaradnie pod nosem. Akurat dzisiaj? Pomyślałam o Davidzie, on od razu podsunąłby mi pomysł. Dlaczego do niego nie przyjdę?
Spojrzałam na zegar, była jedenasta. Kurna, zmarnować tyle czasu? Wybiegłam z domu, nie przebierając się i ruszyłam w stronę domu Davida, który na całe szczęście, był dość blisko. Gdy byłam już pod bramką, widziałam, jak chłopak kosi trawnik, więc postanowiłam poczekać chwilę, aż sam mnie dostrzeże. Stało się to niewiele później, a szatyn ruszył w moją stronę.
- David! - wrzasnęłam. - Wpuść mnie i daj kartkę, chusteczkę, serwetkę, cokolwiek i coś do pisania! Pomożesz mi!
Przez chwilę Carter przypatrywał mi się ze zdziwieniem, ale otworzył furtkę i zaprosił do domu. Tam otrzymałam to, o co prosiłam i wiele pytań w bonusie.
- Rachel, co ty tu robisz?
- Potrzebuję twojej pomocy, błagam, zgódź się!

<David? Przepraszam za długość, ale piszę na komórce i nie mam jak odzyskać laptopa :/>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz