Strony

25 sie 2018

Koyori Leokadia Okami

Na zdjęciu: Bae Joo-hyun
Motto: „Widzisz tę gąsienicę oczami i widzisz obślizgłe stworzenie. Ja patrzę na nią sercem i widzę pięknego motyla”
Imię: Koyori Leokadia. Matka często woła na nią Koyo, jednak jej ulubioną ksywką jest Koko. Tylko tym, których uważa za bliskich, pozwala tak do siebie mówić. Zdarzały jej się przezwiska od drugiego imienia. Leo i Lodzia były używane najczęściej.
Nazwisko: Okami
Wiek: 20 lat
Data urodzenia: 28 lipca
Płeć: Kobieta
Miejsce zamieszkania: Koyori obecnie zamieszkuje jeden z apartamentowców niedaleko parku, a jednocześnie swojej uczelni. Oprócz niej i jej pupili mieszka tam prawowity właściciel mieszkania – Shane Lucrut. Poszukiwał współlokatora, z którym mógł dzielić swoje dwupiętrowe mieszkanie odziedziczone po zmarłych w wypadku samolotowym rodzicach. Jednak przez jego odmienny sposób ubierania, nie było to za łatwe. Jednak szatynce to nie przeszkadzało, ważniejsze było dla niej to, by mogła zamieszkać wraz ze swoimi zwierzakami. Dla chłopaka nie było problemu, polubił je – i tak zaczęli żyć razem.
Na pierwszym piętrze jest się otwarta kuchnia z salonem i stołem z sześcioma krzesłami, małą toaletą oraz wyjściem na taras balkonowy. Pod schodami umieszczone są drzwi do gabinetu. Na piętrze znajduje się sypialnia Shane’a oraz Leo, w których również mieszczą się osobne łazienki i garderoby. Dodać trzeba, że jest jeszcze jeden pokój, ale pusty, do którego właściciel ciągle szuka lokatora. Poza tym chłopak był na tyle miły, że udostępnił szatynce puste półki regału w swoim gabinecie, na których umieściła swoje książki.
Orientacja: Heteroseksualna
Praca: Studentka kryminologi. Dostaje dość pieniędzy od rodziców, by jeszcze nie podejmować żadnej pracy.
Charakter: Jaka jest Koyo? Skryta, cicha, spokojna. Te słowa aż cisną się na usta, gdy się ją ujrzy. Nie bardzo lubi mówić o sobie, nie jest typem mówcy. Zdecydowanie woli słuchać, i to z niesamowitym jak na nią skupieniem. Po przeanalizowaniu czyiś słów jest w stanie wyciągnąć momenty najważniejsze oraz te, które pomogą jej w doradzeniu, jeśli taka potrzeba istnieje. Niestety trzeba dodać, że nie sprawdza się w tym najlepiej, choć najgorzej też nie.
Na początku można uznać czarnooką za osobę nieśmiałą, ale to tylko pozory. Po prostu nie przepada za rozmową z kompletnie obcą osobą, więc milczy, ograniczając się do drobnych gestów i ruchów głowy. Po poznaniu się z kimś zaczyna powoli się otwierać. Zacznie mówić, może o coś zapytać. Gdy będzie się śmiać, wiedz, że już w pełni cię zaakceptowała.
Można czasem brać ją za osobę bez uczuć, z sercem zrobionym z kamienia, obojętnie patrzącą na świat dookoła nas, jednak to określenie bardzo ją boli. Co ma zrobić ze swoją naturą? Nie chciałaby się zmieniać na siłę. Pominę fakt, że w taką przemianę w ogóle nie wierzy. A sama należy do ludzi łatwowiernych, od razu łykającą najdrobniejsze kłamstwo. Za to też siebie nie lubi. Co prawda jeszcze nie została w ten sposób zraniona, jednak czasem przychodzą do jej głowy absurdalne pomysły. Lodzia przyznaje jednak, że swoich uczuć nigdy nie okłamywała. Gdy kogoś polubiła, pokochała lub znienawidziła, mówiła to na głos, a to, że do siebie samej czy któregoś ze zwierząt, to jej własna osobista sprawa. Nigdy nie miała problemu z nazwaniem swoich uczuć, szybko się ich orientując i próbując je zadusić. Dlatego czasem można ujrzeć, jak bez powodu płacze. Od czasu do czasu odczuwa taką potrzebę. Najczęściej w swoim pokoju bez niczyjego udziału udaje im się ujść. Gdy już wie, że to wszystko, co z siebie wyciśnie, szybko się ogarnia i natychmiast robi jakieś ciastko. Tak na poprawę humoru, wiecie. Ma do nich słabość. Ogólnie do rzeczy słodkich, nie tylko w formie jedzenia. Zwierzęta najbardziej na nią oddziałują. Nie wyobrażałaby swojego dalszego życia bez któregoś ze swoich pupili. No ale kiedyś umrą, wiadomo, śmierć jest nieunikniona. Co by wtedy zrobiła? Jakby zareagowała? Sama nie wie, choć nieraz łapie się na myśleniu o śmierci swojej, czy osób wokół siebie.
Jest to osoba tolerancyjna, mało zwracająca uwagę na to, kto jak się ubiera, wygląda, czy zachowuje. Po prostu to akceptuje, sądząc, że gdyby wszyscy byli tacy sami, świat nie byłby taki ciekawy i inspirujący.
Mimo wszystko ekscytuje się na myśl o zakładzie. Wiecie, gdy chcecie się założyć o jakieś pieniądze z na przykład kolegą obok, że ta i ta postać zginie w tym i tym filmie. Lubi takie momenty, a zwłaszcza, gdy osoba, której to proponuje, zgodzi się. Raz wygrywa, raz nie. Różnie to u niej bywa, ale zwykle się tym nie przejmuje. Poza tym ma silne poczucie sprawiedliwości. Gdy tylko widzi, jak ktoś oszukuje, krew zaczyna buzować w jej życiach i mało brakuje od tego, by nagle wybuchła z krzykiem. Nie polepsza tego fakt, że bardzo dobra z niej obserwatorka i czasem zauważa rzeczy, których w ogóle nie powinna.
Jest do niczego w kłótniach. Nie umie brać w nich udziału, bronić się, odpowiadać. Dlatego też stara się ich unikać, tym samym uważając je za niepotrzebne światu.
Hobby: Koko najbardziej interesuje kryminalistyka. Morderstwa, kradzieże, zagadki, kocha te klimaty. Głównie miłość do tego zaszczepiło jej dzieło Arthura Conan Doyle’a. Po przeczytaniu pierwszej części „Sherlocka Holmesa” zapragnęła sama stać się detektywem. I tu przechodzimy do jej miłości. Książki są dla niej prawie wszystkim. Komiksy wraz z mangami też lubi. Naprawdę kocha czytać i nie wyobraża sobie dnia bez przeczytania choć jednej strony rozpoczętej lektury. Do tego przy naprawdę dobrej może odpłynąć, a żeby wrócić do rzeczywistości, trzeba ją wtedy mocno szturchnąć. Jej ulubione tytuły do dzisiaj? „Sherlock Holmes”, „Młody Samuraj”, „Bracia Lwie Serce”, „Kroniki pradawnego mroku”, „Szóstka wron” oraz „Exitus Letalis”.
Czym jeszcze mogłaby się interesować? Gotowaniem, to jej prawdziwy konik. Posiada swój własny zeszyt, w którym zapisane ma wszystkie przepisy, które kiedykolwiek wykorzystała i się jej spodobały. Co najczęściej gotuje? Japońskie jedzenie, które kocha nad życie. Sushi, ramen, teriyaki, różne słodycze.
Zwykle nie przepada za sportem, ale jest jeden, który chciała kiedyś trenować. Tenis stołowy. Bardzo lubi dźwięk uderzanej piłki o paletkę, czy o sam stolik. Jednak nie za często gra, głównie dlatego, że nie posiada swojego sprzętu, a jak ktoś jej go pożyczy, to nie ma z kim rywalizować.
Aparycja|
- wzrost: 150 cm
- waga: 43 kg
- opis wyglądu: Dziewczyna, jak widać, należy do grona osób niskich, jednak od wielu słyszy, że dzięki temu jest też urocza. Osobiście nie podziela tego zdania. Posiada szczupłe ramiona, ręce i nogi. Grubszą szyję i palce u dłoni. Wcięcie w talii słabo dostrzec. Brzuch? Strasznie płaski, czasem sprawia wrażenie wklęsłego. Tyłek i piersi są raczej u niej średnie.
Usta należą do tych drobnych i wąskich, jednak o naturalnej malinowej barwie. Ciągle sprawiają wrażenie suchych i popękanych, mimo że ciągle nawilżane są balsamem o owocowym zapachu.
Jej oczy, skrywane za okrągłymi okularami, są skośne. Ich kolorem jest głęboka czerń, dzięki czemu przypominają one dwa okrągłe węgielki. Nie podkreśla ich cieniami, czy kredkami, kreskami. Wychodząc z domu, szybko przejedzie rzęsy tuszem. Choć i tak najczęściej w ogóle o nim nie pamięta. Jednak proszę nie myśleć, że nie potrafi się malować. Na ważne okazje potrafi się „odwalić”.
Okami śmiało może się pochwalić swoimi włosami. Uważa je za najpiękniejszą rzecz w niej samej. Ich barwa? Czekolada w świetle słońca. Na co dzień wyglądają na niemal czarne, ale to tylko jeden z najciemniejszych odcieni brązu. To, w jaki sposób są ułożone, zależy trochę od nastroju Koyori. Rozpuszczone — pracuje i woli, by jej nie przeszkadzano. Kucyk — rozluźnia się. Kok — chce się skupić. Warkocz — zamierza się zabawić.
Styl jej ubioru podchodzi pod luźny, nieraz uważany za sportowy. Góra? Koszulki, bluzy, czasem swetry. Zawsze i wyłącznie o rozmiarze L lub XL. Dlaczego? Nie lubi odkrywać tyłka, a w takich ubraniach jest jej najwygodniej. Nie obchodzi ją fakt, że najczęściej wygląda w nich jak „worek ziemniaków”. Poza tym nakłada na siebie tylko spodnie. Dżinsy bądź czarne getry, świętem jest ubranie spódnicy czy sukienki. Latem stawia na szorty. Na stopy nakłada ukochane przez nią sportowe buty. Trampki, adidasy, posiada ich po kilka par, niektóre o dość ciekawym wyglądzie. A skarpetki? Zdecydowanie kolorowe, nie przepada za jednolitymi. Preferuje też te dłuższe, ale różnie z tym u niej bywa.
- pozostałe informacje: Na osiemnastkę odważyła się pójść zrobić tatuaż, o którym marzyła przez dobre pięć lat. Na karku zostały umieszczone trzy czarne motyle, wspinające się po szyi. Nigdy nie żałowała decyzji zrobienia go.
- głos: Rikarin
Historia: Szatynka urodziła i wychowała się w pełnej rodzinie. Mama i tata na miejscu, szkoła niedaleko. Jednak nigdy nie poznała swoich dziadków. Ani z jednej, ani z drugiej strony rodziców. Uważa swoje dzieciństwo za szczęśliwe. Klasy w podstawówce i gimnazjum kończyła ze świadectwem z paskiem. Tak samo było w liceum.
Już od dawna wiedziała, że chce być jak Sherlock Holmes, studiować na dobrym uniwersytecie, jak nie najlepszym. Rozmawiając ze swoją wychowawczynią w szkole wyższej, zaproponowała jej uczelnię w Avenley River, mówiąc, że jej brat tam wykłada i utrzymują wysoki poziom. Od razu podjęła decyzję.
Rodzina:
Ojciec Ryuunosuke Okami – z zawodu tłumacz. Tylko raz wyjechał z rodzinnego miasta, by zobaczyć jedno muzeum, ale został tam na zawsze po poznaniu miłości swojego życia – Lidii. Od razu do niej zagadał, pytając, czy umówi się z nim na kawę. Po jej zgodzie wiedział, że to miłość aż do grobu. Gdy dowiedział się o tym, że będzie ojcem, nie mógł usiedzieć w miejscu ze szczęścia. Po narodzinach Leo pokochał ją od razu. Jest to człowiek stanowczy, choć niesurowy. Zawsze trzymał za swoją Koko kciuki, nigdy nie przestając w nią wierzyć. Do dzisiaj tak jest.
Matka Lidia Okami z domu Avalon – przepiękna kobieta wychowana w domu z wieloma tradycjami. Od razu została wydziedziczona, gdy rodzina dowiedziała się, że kocha mało zamożnego mężczyznę. Jednak się tym nie przejęła. Swoją rodzinę kocha nad życie i prawie codziennie dzwoni do ukochanej córeczki, by się dowiedzieć, czy sobie radzi. Czasem żałuje, że puściła Koyo do obcego miasta do obcych ludzi tylko ze zwierzętami u boku, ale już nic z tym zrobić nie może.
Partner: -
Potomstwo: -
Ciekawostki:
- Chciałaby w przyszłości kupić jeszcze jedną suczkę, by następnie skrzyżować ją z Sherlockiem,
- Posiada klaustrofobię.
- Strasznie boi się burz i piorunów.
- Uczulona na kokos i imbir,
- Co jakiś czas prosi rodziców o przysłanie jej konkretnych mang.
- Kiedyś uczyła się grać na pianinie. Do dzisiaj potrafi zagrać tylko jedną melodię. Piosenka nosi tytuł „Kołysanka dla Belli”.
- Biorąc prysznic, potrafi nieświadomie nucić bądź śpiewać.
- Strasznie wstydzi się swojego głosu.
- Potrafi perfekcyjnie posługiwać się pałeczkami, zdarza się jej jeść nimi częściej, niżeli sztućcami.
- Jeszcze nigdy nie paliła papierosów, a jeśli chodzi o alkohol, to stroni od niego.
Inne zdjęcia: 1, 2
Zwierzęta: Mimo że węże u niektórych wzbudzają strach, czarnooka kocha te stworzenia. Inej jest samicą pytona. Razem są od prawie roku, jednak wyraźnie widać między nimi nić przyjaźni. Inej to strasznie ciekawskie stworzenie, dzisiaj dokładnie zna dosłownie każdy kąt w domu, niestety w niektórych udało jej się aż zaklinować. Lodzia osobiście wyciągała ją z tych wszystkich pechowych miejsc. Wspomnieć trzeba jednak, że jest też przerażająco inteligenta, czego na co dzień nie ukazuje. Potrafi sama wyjść z terrarium i niepostrzeżenie wślizgnąć się do torby swojej pani, by następnie wyruszyć z nią na spacer po mieście lub na uczelnie. Za każdym razem budzi grozę u prawie każdego, kto ją zobaczy. Jednak to nie wszystko. Po obserwowaniu ludzi nauczyła się również otwierać drzwi z klamką, pisać na klawiaturze (nawet tej dotykowej) oraz przełączać światło, jak i kanały w telewizorze. Mimo woli rzadko używa owych umiejętności, sprytnie kryjąc je przed ludzkim wzrokiem. Do ufnych zwierząt jednakże nie należy. Może minąć dużo czasu, zamiast kogoś zaakceptuje, a okazuje to przyłożeniem czubka pyszczka do jego policzka. W taki sam sposób okazuje miłość. Poza tym często używa ludzi bądź innych zwierząt to transportu. Nie zalicza się jej do szybkich stworzeń.
Jednak oprócz węży bardzo lubuje się w psach. Sherlock to prawdopodobnie owczarek szwajcarski, jak porówna się go do opisu rasy, choć nikt tego pewien w stu procentach może nie być. Został wzięty ze schroniska w rodzinnym mieście Koko, gdy je zamykali. I mimo dorosłego wieku szybko złapali wzajemny kontakt. Głównie właściciele pozbyli się go po wykryciu wady z sercem, przez którą nie może za bardzo się męczyć. I jakby to czuł, nie przepada za gonieniem ogona, piłki, frisbee czy patyka. Całe dnie woli przeleżeć przy swojej właścicielce. Dodać też trzeba, że strasznie ciche i spokojne z niego psisko, a jego cierpliwość określa się mianem anielskiej.
Oprócz Sherlocka zajmuje się też Acony. Często uważana jest za córkę, czy siostrę owczarka, lub szczeniaka rasy husky. Oba twierdzenia są błędne. Acony jest czystej krwi alaskanem klee kai, raczej mało popularnej rasy, jednak dziewczyna zakochała się w niej od pierwszego przeczytania w internecie. Suczka została przez nią kupiona u jednych ludzi, którzy marzyli o zaczęciu hodowania tej rasy. Jest to strasznie energiczny piesek, którego wszędzie pełno. Nie umie usiedzieć kilku minut w miejscu, co owocuje codziennym krzykiem „Acony!” padającym z ust jej pani. Jednak sunia należy do inteligentnych, wie, kiedy zaprzestać swych czynów. A do tego jest zdolna i każda psia sztuczka to dla niej drobnostka. Należy też do grona przyjaznych psów, każdego wita merdaniem ogona, a strach to u niej nieistniejące słowo.
I dochodzimy do końca jej „zwierzyńca”, jak to określają państwo Okami i Shane. Ostatnim lokatorem jest… Parapet. Proszę, nie śmiejcie się z imienia kocurka. Wzięła go od znajomej ze studiów, która postanowiła zająć się ciężarną bezdomną kotką. Po ujrzeniu na świat piątki kociąt zaczęła szukać dla nich domów, a że Koyori obiecała sobie kiedyś, że weźmie kota i nazwie go Parapet… W taki o to sposób się u niej pojawił. Jest to zabawny kocur, często nazywany głupim. Dlaczego? Inteligenty kot raczej wie, co to szyba, nie uderza cały czas w ścianę, chcąc wyjść z pokoju i nie spada z kanapy, śpiąc na niej. Należy też do mniej zgrabnych zwierząt. Powód? Spadł z balkonu, chodząc po poręczy. Na szczęście nic poważnego mu się nie stało. Uważa się, że pomimo ciapek, ktoś wcześniej musiał pochlapać jego czarne futro białą trwałą i nietoksyczną substancją, dzięki której dopiero wtedy stał się czarno-biały. Bo w takim razie skąd wziąłby się jego pech? Mimo wszystko genialne dogaduje się i z Sharlockiem i z Acony, a najlepiej mu idzie z Inej.
Pojazd: Nie posiada. Powód? Jakoś nigdy nie ciągnęło jej do tego, by mieć czyjeś życie na sumieniu. Nawet swoje. Zdecydowanie woli przemieszczać się na piechotę lub komunikacją miejską.
Kontakt: ZlotyPies (howrse)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz