Strony

19 sie 2018

Od Antoniego CD Nivan

Dotknął skronią mojej dłoni, zbliżył się, a ja przez chwilę sam się rozpłynąłem, bo tak, brakowało mi tego naszego pokrętnego ciepła. Po prostu to uwielbiałem.
— Mrożoną — odparł cicho, a ja pokiwałem głową w zgodzie. A więc niech będzie. I może zauważyłem tę dłoń powoli podążającą za tą moją, tę dłoń, która następnie szybko zatrzymała się w powietrzu i wróciła na swoje miejsce. Szkoda, choć był to jego wybór, który chciałem uszanować. — Poproszę — dodał jeszcze, leniwie zsuwając się ze stołka.
Uśmiechnąłem się, zarzuciłem płaszcz na ramiona, wcześniej zostawiwszy barmanowi odpowiedni banknot, który w zupełności wystarczyłby za nas dwóch i właśnie taki był plan. Niech mu będzie, w końcu wytrzymał nasze darcie kotów, a jeszcze szybko reagował na kolejne machnięcia w swoim kierunku.
Otworzyłem drzwi przez Nivanem, gestem zapraszając go na chłodne, nocne powietrze, które było cudem w porównaniu do duchoty panującej w pomieszczeniu. Przeczyszczało umysł, pozwalało pomyśleć w spokoju i dobrać odpowiednie słowa. Studziło. Uspokajało.
Szliśmy w ciszy i sam nie do końca zauważyłem, gdy przyciągnąłem mężczyznę do siebie, zarzucając swoją rękę na jego ramię, oczywiście w taki sposób, by w każdym momencie mógł uciec. Bo przecież miałem jakąś tam świadomość, że zdarzały się sytuacje, w których po prostu byłem zdecydowanie zbyt natarczywy. Oczywiście zanuciłem coś pod nosem, kolejny hit lat osiemdziesiątych, jak zawsze, nic nowego, i zerknąłem kątem oka na dalej osowiałego okularnika. Aj, Watson, trochę spierdoliłeś, on też trochę spierdolił, no obaj spierdoliliście.
— Rozumiem, że będzie owocowa, tak jak zawsze? Czy coś się zmieniło? — zapytałem, uśmiechając się pod nosem. Odchrząknąłem szybko. — I mogę też ciebie zabrać do twojego mieszkania, jeżeli tylko chcesz. Wiesz, odprowadzić. Powiedz tylko, gdzie, tak w razie czego, gdybyś nie chciał i tak dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz