Strony

20 sie 2018

Od Antoniego CD Nivan

Stuknęliśmy się szklankami, on spoglądając na mnie dosyć niepewnie i nieporadnie, ja wręcz odwrotnie z całą pewnością siebie i szerokim uśmiechem wymalowanym na twarzy.
— Próbuję od dwudziestu lat, to raczej nie dla mnie — jęknął, a ja po prostu przewróciłem po raz kolejny oczami, tym razem decydując się na zostawienie całej sytuacji bez własnego komentarza, bo najwidoczniej w przypadku Oakleya przydałoby się wprowadzić ciut dłużej trwający proces rozwinięcia u mężczyzny krzty egoizmu. Przynajmniej zaczął jeść, tyle dobrego, dalej powoli i niezbyt przekonanie, ale miałem teraz poczucie, że przynajmniej z zupełnie pustym żołądkiem ode mnie nie wyjdzie. — Jak długo jeszcze sprawdzałeś te bohomazy? — zapytał, przy okazji wyrywając mnie z mojego zamyślenia.
— Jakieś trzydzieści, może czterdzieści minut. W sumie sam nie wiem, ale trafiłem na wyjątkowo dobre teksty, jakieś cztery piątki postawiłem i dwa celujące — oświadczyłem z niemałą dumą w głosie, bo przecież i trochę ode mnie zależało, co dzieciakom w tych głowach zostawało. — Ale w sumie to optyka, cholernie proste, a biolchemy cieszą się, że mogą sobie w końcu oczko namalować i się popisać wiedzą — dodałem, parskając śmiechem, a następnie westchnąłem cicho, mrużąc oczy. — Naprawdę lubię te dzieciaki. W sumie to przez jakiś czas nawet zastanawiałem się, czy aby kółka dyskusyjno-filmowego im nie poprowadzić, ale jednak wolę wracać wcześniej do domu i mieć jeszcze jakiekolwiek życie. Jeżeli w ogóle da się je mieć, będąc nauczycielem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz