Strony

9 sie 2018

Od Aylin do Davida


                Obudziłam się wcześnie rano, jak zawsze z resztą. Przeciągnęłam się w łóżku, po czym zakładając szlafrok wyszłam z pokoju, zauważając, że moi bracia jeszcze śpią. Było podejrzanie cicho, wiec zadowolona z spokoju zeszłam do kuchni, aby zrobić śniadanie. Zajęłam się przygotowywaniem naleśników, moi bracia je uwielbiali. W między czasie, słońce zaczęło przebijać się już przez duże okna w kuchni, wychodzące na ogród. Kiedy zaczęłam przekładać naleśniki na talerze, usłyszałam krzyk Jordana.
                — Do cholery! Aylin! Pilnuj tego psa, znów mi osikał spodnie! — Chłopak zbiegł na dół z szybkością błyskawicy, w jednej ręce trzymając spodnie, a pod pachą moją suczkę. Podeszłam do brata, po czym zabrałam od niego psa. — To już trzeci raz w tym tygodniu!               
                — Nie panikuj, tylko zostaw te spodnie w łazience. Dziś wieczorem wstawię pranie, a teraz zrób coś dla mnie i idź obudzić Shawn’a. Śniadanie na stole, wasze ulubione naleśniki ala Aylin. — Postawiłam suczkę na ziemi, jednocześnie podnosząc jej miskę i wsypując do niej karmę. Jordan poszedł na górę, a ja postawiłam przed psem jedzenie — A ty, mogłabyś przestać grać Jordanowi na nerwach kochanie.
                Już po chwili siedziałam z braćmi przy stole, zajadając się naleśnikami. Tego dnia, miałam wole w pracy, przez przyjmowanie nowych kelnerów. Siedziałam więc z chłopakami, oglądaliśmy telewizję, aż w pewnym momencie stwierdziłam, że pojadę na miasto załatwić kilka spraw. Przy okazji, miałam zabrać Jordana. Przebrałam się w czarną sukienkę, oraz związałam włosy po czym zabierając torebkę, podeszłam do Shawn’a.
                — Za dwie godziny wypuść Noonę na dwór okej? — Chłopak tylko pokiwał głową, po czym zawołał psa, który wskoczył na kanapę i położył się obok niego. Cóż, Shawn’a jeszcze tolerowała…
                Wyszłam z domu i zaatakowała mnie fala gorąca. Zauważyłam Jordana, który stał właśnie przy moim aucie, zdejmując koszulkę. Wywróciłam oczami, po czym podeszłam uderzając go w głowę, chłopak tylko uśmiechnął się niewinnie, po czym wsiadł do samochodu. Jadąc w kierunku miasta, włączyłam muzykę. Jordan natychmiast zaczął gapić się w telefon, a ja nie zamierzałam go z tego wyrywać. Czułam się jak matka, która jedzie ze swoim nastoletnim dzieckiem na zakupy.  
                — Jordan, możesz podać mi wodę z torebki? — Zaczęłam, a chłopak nie odrywając wzroku od telefonu sięgnął do tyłu, po wodę. Szybko jednak się zdenerwował, po czym położył telefon obok siebie i odwrócił się całkowicie i w końcu znalazł butelkę — Dzięki — Powiedziałam, starając się ukryć rozbawienie. W radiu zaczęła lecieć jedna z moich ulubionych piosenek, pogłośniłam nieco.
You know me the best 
You know my worst, see me hurt, but you don't judge 
That right there is the scariest feeling 
Opening and closing 
Up again, I've been hurt so I don't trust 
Now here we are staring at the ceiling 

I've said those words before but it was a lie 
And you deserve to hear them a thousand times

                Jordan spojrzał na mnie z uśmiechem. Lubił patrzeć jak słucham muzyki, mówił mi, że zawsze wtedy odpływam i nie zwracam uwagi na nic, co dzieje się wokół mnie. A jako, że często słuchać muzyki miałam czas tylko w aucie, zawsze zapominałam o tym, że ktoś ze mną jedzie, patrząc jednie na drogę przede mną. Po chwili jednak zaczęłam cicho śpiewać piosenkę.

If all it is it eight letters
Why is it so hard to say?
If all it is it eight letters
Why am I in my own way?

Why do I pull you close
And then ask you for space
If all it is it eight letters
Why is it so hard to say?

Isn't it amazing how almost every line on our hands align
When your hands are mine
It's like I'm whole again, isn't that a sign
I should speak my mind

I've said those words before but it was a lie
And you deserve to hear them a thousand times 
If all it is it eight letters
Why is it so hard to say?
                Kiedy dojechaliśmy na miejsce., umówiłam się z bratem, że spotkamy się tutaj za jakiś czas. Gdyby przyszedł wcześniej, miał zadzwonić do mnie, albo do Shawn’a aby po niego przyjechał. Zabrałem swoje rzeczy, po czym poszłam do bankomatu wypłacić trochę pieniędzy. Musiałam zrobić zakupy, zapłacić ratę za samochód, oraz iść do przyjaciółki. Stojąc przed bankomatem, myślałam tylko tym, aby dziś wieczorem zasiąść przed telewizorem i zagrać z braćmi na konsoli.
                Po kilku godzinach na mieście, bez telefonu Jordana, postanowiłam, że pójdę do kawiarni napić się kawy. Zamówiłam kawę, po czym chciałam iść w kierunku stolika, jednak potknęłam się o kabel, który był przeciągnięty po podłodze. Krzyknęłam cicho, lecąc na ziemię, jednak w ostatniej chwili utrzymałam równowagę. Niestety, moja kawa wylądowała na jakimś mężczyźnie. Zszokowana spojrzałam w jego stronę.
                — O boże, tak bardzo mi przykro! — Powiedziałam, jednocześnie zbierając potłuczoną filiżankę z ziemi. Szybko podbiegł do mnie pracownik, który posprzątał to co zostało. Spojrzałam jeszcze raz na mężczyznę — Naprawdę, tak bardzo mi przykro… — Spuściłam znów wzrok, oblewając się rumieńcem z zawstydzenia.
<David?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz