Strony

18 sie 2018

Od Carlo CD. Katfrin

No dobrze, ja rozumiem, że życie potrafi płatać figle i nieźle wszystko poprzekręcać, poprzestawiać, powymieniać, ale to już była przesada, no cóż... Może to nie wina życia, a mojego durnego pytania skierowanego do Katfrin? To od niego wszystko się zaczęło. Początkowo delikatny smutek, być może nawet poczucie odrzucenia, następnie akceptacja i całkowite zlekceważenie tego, co się stało.
Teraz nastał czas, w którym to błędne koło zataczało się od nowa, jednak tym razem zostało zapoczątkowane przez Katfrin, a dokładniej to, że skłamała odnośnie uczuć, stawiając mnie przy tym w dziwacznej sytuacji, na którą kompletnie nie byłem w stanie znaleźć rozwiązania.
No już Carlo, nie stój tak! Dziewczyna powiedziała ci, że się jej spodobałeś, a ty stoisz niczym kołek i patrzysz, jak uszkadza sobie płuca papierosami?
Westchnąłem cicho i usiadłem obok kobiety, obejmując ją ramieniem. Chciałem, żeby czuła się w moim towarzystwie swobodnie i nie musiała niczego ukrywać.
— Jeżeli ci się spodobałem, to zrób coś dla mnie i wyrzuć to świństwo z ust. — zmierzyłem wzrokiem kłębek dymu unoszący się nad jej głową. — I to już. — Przewróciła oczyma, po czym zdeptała peta i spojrzała na mnie, jakby pytając: "I co, zadowolony?". — Od razu lepiej. — wziąłem głęboki wdech, po czym cicho westchnąłem. — No i cóż ja mogę z tym twoim wyznaniem zrobić, co? — odgarnąłem włosy z jej głowy i założyłem je za jej ucho.
— Nie wiem. — odparła ponuro, zerkając obojętnie na gwiazdy.
W tej dziewczynie było coś, co mnie przyciągało, niestety odczuwałem przez to pewien lęk. Bałem się, że będę jak ćma, która w poszukiwaniu światła wlatuje do ognia, przez co ginie.
Wszystkie emocje, które odczuwałem przy Katfrin, były dla mnie zupełnie nowe. Nie wiedziałem na jakim gruncie stoję, gdyż nigdy wcześniej nie doświadczyłem takich dziwacznych uczuć, ba! Nie wiedziałem nawet jak reagować, na przykład na to wyznanie, które usłyszałem przed momentem.
Muszę przyznać, że sam pogubiłem się w tym, co tak właściwie czuję.
— No cóż, pora na mnie. — zerknąłem ukradkiem na zegarek. — Zadzwoń jutro, może skoczymy na kawę, czy coś. — uśmiechnąłem się lekko, po czym przytuliłem ją na pożegnanie, wsiadłem do samochodu i ruszyłem w kierunku swojego domu.
Może i taka nagła ucieczka z jej domu ni była dobrym pomysłem, ale za to pomogła mi się odprężyć i nieco pozbierać porozrzucane w każdym kąciku mojej głowy myśli.
* * *
Właśnie wstałem, leniwie otwierając oczy. Ziewnąłem tak głośno, że zapewne obudziłem Daniela śpiącego w pokoju obok, ale cóż... Współdzielę z nim mój dom, więc nie ma prawa protestować.
— Wypadałoby się ogolić. — zerknąłem na lustro i przejechałem dłonią po swoim kilkudniowym zaroście.
Już chciałem iść do łazienki, aby nieco przystrzyc bródkę, kiedy przerwał mi dźwięk przychodzącego SMS'a. Czyżby od dziewczyny, której się spodobałem?

Kat?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz