Strony

18 sie 2018

Od Nivana cd Antoniego

Myśli się kotłowały, ciało z kolei coraz bardziej spinało, mięśnie powoli zaczynały palić, przyprawiając mnie o chęć wyskoczenia ze skóry, zdarcia z siebie wszystkiego, licząc na to, że po zrzuceniu każdej pojedynczej warstwy, ktoś zobaczy, że pod tym wszystkim jednak coś było, jakaś ostatnia iskra człowieczeństwa, która raczej powoli gasła, już całkiem odcinając mnie od rzeczywistości i wołając, żebym ponownie przysiadł przy komputerze, poklikał beznamiętnie w klawisze i znowu zrobił coś głupiego, licząc na to, że ta decyzja ukróci moje męki, przyjdą smutni panowie w garniturach i tyle mi będzie z tego męczeńskiego, paskudnego żywota, na który sam sobie zapracowałem każdym najmniejszym czynem dopuszczonym w ciągu dwudziestu dziewięciu lat.
A później lek nadszedł całkowicie niespodziewanie, dawka ukojenia pojawiła się wraz z palcami na ramieniu, delikatnie odbijającymi się na skórze, łaskoczącymi i przede wszystkim, chłodnymi, przyjemnie łagodzącymi ból związany z płomieniami zaklętymi w mięśniach.
— Chodź, świeże powietrze nam się przyda, mam dosyć tego zatęchłego baru — powiedział z uśmiechem, ciepłą nutą w głosie i tym, czego brakowało mi od wielu lat. — I mogę zrobić ci herbatę. Pewnie się przyda, co?
Przytknąłem skroń do jego ręki, przymykając oczy i nieco żałując, że nie mogę pozwolić sobie na więcej, niż mały, szybki gest, który miał zastąpić nam wszelakiej maści czułości i inne pierdoły.
— Mrożoną — odparłem cicho, wyciągając palce w stronę jego dłoni, ale koniec końców nie dosięgając jej, reflektując się na dosłownie chwilę przed dotknięciem chłodniejszej, niż ta moja, skóry. — Poproszę — dodałem, odsuwając się i leniwie zwlekając ze stołka.
Bardzo chciałem cię wtedy przeprosić, ale to proste słowo tak paskudnie paliło w gardle... Obawiałem się, że po prostu je wypluję, wyrzucę, jak żarzący się węgielek. Nie wyglądałoby to wtedy przyjemnie albo chociaż szczerze. Nie chciałem, żebyś źle zrozumiał moje intencje. Byłem po prostu głupi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz