Strony

16 sie 2018

Od Daniela CD. Idy


— Chłodno się robi. — odparła, po czym wyszła z jacuzzi. Przez moment, [w którym szła po ręcznik], wręcz pożerałem ją wzrokiem i nie byłem w stanie tego opanować.
Spędzenie z nią tego czasu było dla mnie czymś cudownym. Nasze szczere rozmowy, śmiech, czy nawet niezręczne sytuacje sprawiały, że stawałem się naprawdę szczęśliwy. Jednak mimo tego, że starałem się zachowywać normalnie, to momentami dało się wyczuć między nami napięcie. Zwłaszcza, gdy położyła swoje nogi na moich udach.
— Masz rację. — zmarkotniałem, jednak mimo to ruszyłem za kobietą i pozwoliłem jej wybrać sobie jakieś ciuchy z mojej szafy.
* * *
Gdy wyszła z łazienki w przydługiej koszulce i szerokich spodenkach, które wręcz zsuwały się z jej bioder, nie wytrzymałem.
Przestań.
Chwyciłem Idę za rękę i przyciągnąłem do siebie, patrząc prosto w jej oczy.
— Daniel? — zapytała, stając bardzo blisko mnie.
Milczałem i przybliżyłem się jeszcze bardziej, tak, że dzieliła nas odległość zaledwie dwóch, trzech centymetrów. Przytuliłem dziewczynę, a moja dłoń mimowolnie wsunęła się pod jej koszulkę i zaczęła muskać jej plecy.
Daniel, nie!
Potrząsnąłem delikatnie głową, jakby powracając do rzeczywistości. Mój głos rozsądku tyle razy błagał, abym się wstrzymał, nie robił niczego pochopnego. Tym razem postanowiłem go posłuchać.
Odsunąłem się od kobiety i zaplotłem dłonie na karku, nie ukrywając wyraźnego zakłopotania.
— Idę się przebrać. — powiedziałem, jak gdyby nigdy nic i poszedłem do łazienki, po czym głośno westchnąłem.
Co ty sobie myślisz idioto?
Czym prędzej ubrałem jakieś luźne ubrania, a następnie przemyłem twarz chłodną wodą, aby doprowadzić się do ładu.
Uniosłem wzrok i spojrzałem na swoje odbicie w lustrze, na policzku dostrzegłem ledwo widoczny już ślad po czerwonej szmince.
Litości.
Wyszedłem z łazienki i przymknąłem delikatnie drzwi, po czym żwawo udałem się na dolne piętro.
Ida siedziała na sofie i dolewała sobie wina, a na mój widok lekko się uśmiechnęła.
— Pani już chyba wystarczy. — podszedłem bliżej i patrzyłem, jak przystawia do ust kieliszek.
Upiła kilka łyków i zmierzyła mnie triumfalnym spojrzeniem.
— Znam umiar, proszę pana. — te słowa brzęczały w mojej głowie, nie chcąc z niej wyjść.
Wyglądało na to, że nie mieliśmy już pomysłów odnośnie spędzania pozostałego czasu.
Dobrze, muszę zaproponować mój plan D.
Tak, zawsze ustalam szczegóły i dopinam wszystko na ostatni guzik, dlatego zawsze mam kilka asów w rękawie i nie da się mnie zaskoczyć. 
— Co powiesz na bitwę na poduszki? Jeżeli wygram, będziesz winna mi buziaka, a jeżeli ty wygrasz, to…
— Jeżeli ja wygram, to… — powtórzyła, po czym zamyśliła się — Nie powiem ci, przekonasz się, jak polegniesz.
— Zgoda. — zaśmialiśmy się cicho i uścisnęliśmy sobie dłonie, po czym zabraliśmy poduszki, które mieliśmy pod ręką.
Tak, dzieci.
Ileż można zgrywać dorosłego, poważnego człowieka, skoro można się tak doskonale bawić i znów poczuć jak maluch, który cieszy się, bo przyłożył swojemu ojcu poduszką w głowę.
Wziąłem delikatny zamach i uderzyłem kobietę w biodro, ta jednak oddała mi ze zdwojoną siłą prosto w twarz, powodując, że upadłem do tyłu, a na domiar złego, Ida pod wpływem silnego zamachnięcia, przewróciła się, upadając prosto na mój brzuch. 
Och, losie!
Oparłem głowę o podłogę, a moje ręce powędrowały na talię dziewczyny. Oboje zaczęliśmy się panicznie śmiać.
— Wygrałaś. — przybliżyłem swoją twarz do jej, chcąc obdarować ją pocałunkiem, jednak nim zdążyłem cokolwiek zrobić, próg rezydencji przekroczył Carlo, który na nasz widok odskoczył do tyłu.
— Kurna, Daniel! — wrzasnął i zasłonił oczy.  
Teraz zapewne przydałyby się typowe słowa "To nie tak, jak myślisz", jednak wątpię, aby cokolwiek teraz zdziałały.
Podniosłem się i pomogłem Idzie wstać.
— Skoro wygrałaś, to podziel się tym, jaką nagrodę dla siebie wymyśliłaś. — szepnąłem do jej ucha, lekko się uśmiechając.

Ida? ♥


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz