Strony

17 sie 2018

Od Davida CD. Aylin

Po zakończonym spacerze, rozprostowałem obolałe ręce i zająłem miejsce na swoim ulubionym fotelu, popijając jakiś gazowany, obrzydliwie słodki napój.
Spacer z psem jest lepszy, niż ćwiczenia na siłowni. Założę się, że jutro nie będę mógł się ruszać, ba! Gdyby tylko jutro... Cały najbliższy tydzień będę męczył się z bólem mięśni.
Może to jest sposób na sławę? Dzięki spacerom z moim ukochanym czworonogiem stałbym się muskularnym "karkiem", przez co zaraz zainteresowałaby się mną telewizja, udzielałbym wywiadów i innych "dupereli", żałośnie się uśmiechając, przez co stałbym się sławny na cały świat i rozprzestrzeniłbym nowy rodzaj sportu - wyprowadzanie psów, przez co siłownie by podupadły, zwiększyłby się popyt na psy, a ja nurzałbym się w pieniądzach.
Zaraz, co?
Przerwałem swoje dziwaczne, kompletnie nierealne myśli i skupiłem uwagę na mojej siostrze, która żałośnie kręciła się po pokojach, poszukując czegoś.
Nie rozumiem jej, mimo że się staram. Robi bałagan i jest w stanie znaleźć w nim wszystko, ale kiedy odłożę przedmioty na swoje miejsce, to od razu drze się na mnie, że musi wszystkiego szukać.
Starałem się ignorować to, że właśnie stoi przede mną z grymasem na twarzy.
— David!?
— Hmm? — burknąłem cicho, przełączając kolejne programy telewizyjne i omijając ją wzrokiem.
— Gdzie są moje słuchawki? — krzyknęła, zaplatając ręce na klatce piersiowej.
— Na swoim miejscu.
Nigdy nie dojdziemy do ugody. Porządek to niestety pojęcie względne, a nasze zrozumienie tego słowa jest skrajnie różne. Ja mam skłonności do pedantyzmu, a jej nie przeszkadzałyby brudne naczynia, ubrania i przedmioty porozrzucane w każdym kąciku domu.

* * *
Dni mijały powoli, spowite rutynowymi czynnościami, pracą i walką z bólem po wyprowadzaniu psa.
Nim spostrzegłem, na kalendarzu zaznaczony był już poniedziałek. Od mojego niezręcznego spotkania z Aylin w parku minęły już dwa dni.
Westchnąłem cicho i poprawiłem swój kelnerski strój. Kolejny dzień w tej żałosnej pracy.
— Dzień dobry, czy składa pani zamówienie? — zapytałem, wyjmując poplamiony notesik i zerkając znużonym wzrokiem na klientkę, którą o dziwo okazała się być Aylin.

Aylin?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz