Strony

17 sie 2018

Od Jacoba CD. Laurene

Moje myśli kłębiły się niczym chmury i z każdym momentem stawały się coraz bardziej gęste, obciążające.
Słowa Cath brzęczały mi w uszach, a ja nie mogłem zrozumieć, jak taka myśl mogła jej w ogóle wpaść do głowy? Znaczy, rozumiem, z jej perspektywy mogło to wyglądać źle, jednak to stawianie zakazów, czy cyniczny uśmieszek, który pojawił się na jej twarzy?
Ach, ależ się wpakowałem.
No cóż, będę musiał to wszystko naprostować z samego rana, kiedy tylko zobaczę tę przebiegłą nastolatkę w progu domu.
Mój wzrok powędrował na kanapę i rzuconą na nią poduszkę, wraz z kocem. 
— Dobranoc Lau. — odparłem, patrząc jak idzie do swojego pokoju.
— Dobranoc.
Kiedy tylko przyłożyłem głowy do miękkiego puchu, od razu zasnąłem.
Tej nocy miałem naprawdę dziwny sen. Mówią, że to, co jest w nich przedstawione, to nasze życiowe lęki, czy obawy.
Stałem w wielkiej, pustej hali, nie wiedząc, co tam robię. Krzyczałem, wołałem kogokolwiek, jednak nikt nie odpowiadał. Gdy się odwróciłem, ujrzałem na podłodze bordową suknię, którą podarowałem Ashley, a tuż obok leżał naszyjnik, z wyszlifowanym w kształt serca diamencikiem, który wręczyłem Laurene, podczas naszego wspólnego, wieczornego spotkania.
Gdy uniosłem wzrok w górę, pojawiły się właścicielki tych podarunków i podniosły je, patrząc na mnie z wyrzutem tak, jakbym je skrzywdził, po czym zniszczyły przedmioty i rzuciły mi je pod nogi.
Wziąłem skrawki sukienki do rąk, jednak kiedy spojrzałem w dal, obie kobiety były już daleko ode mnie. Próbowałem je dogonić, jednak zniknęły w sinej mgle, zostawiając mnie samego.
— Wstawaj śpiochu! — usłyszałem melodyjny głos Lau, która stała nade mną, lekko potrząsając moimi barkami.
— Lau... — wstałem i stanąłem kilka centymetrów od niej.
— Co jest? — spojrzała na mnie z zaciekawieniem, odgarniając włosy za ucho.
— Nie opuszczaj mnie. — już drugi raz zdarzyło mi się powiedzieć do kobiety te słowa.
— Nie opuszczę Jacob, możesz na mnie liczyć.
Uśmiechnąłem się delikatnie, po czym mocno ją uścisnąłem. Bałem się, że tak jak we śnie, nagle zniknie i nie wróci. Staliśmy kilka minut wtuleni w siebie, zapominając o wszystkim, co działo się dookoła. 
— Dziękuję. — odparłem krótko i pochyliłem głowę do przodu, chcąc ofiarować jej drobny pocałunek.

Lau? Przepraszam za kiepskie zakończenie, ale wena mi zwiała..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz