— Eugene! — Krzyk w zastraszającym tempie rozniósł się po mieszkaniu. Zmarszczyłem delikatnie czoło, niekoniecznie ukontentowany obrotem spraw. Sobotni, leniwy poranek był ostatnim momentem, w którym miałbym ochotę ugadywać się z siostrą, która, najwidoczniej, akurat teraz miała sprawę niecierpiącą zwłoki. — Eugene! — Tym razem głos rozległ się tuż nade mną. Otworzyłem z delikatnym oburzeniem oczy, byle zobaczyć wiszącą na oparciu kanapy Keirę.
— Mhm? — burknąłem, mruknąłem, nawet nie siląc się na jakieś bardziej skomplikowane słowa, wiedząc, że nie będę miał energii nawet na to, żeby otworzyć pysk, a co dopiero wydusić coś spomiędzy zaciśniętych strun głosowych.
— Idę z Cyśką do centrum handlowego, lecisz z nami? — zapytała, uśmiechając się od ucha do ucha, jednak nie zmieniło to faktu, że w odpowiedzi otrzymała tylko i wyłącznie pokręcenie głową i ponowne przymknięcie oczu, starając zatopić się w krainie marzeń sennych. — Okej. A kupić ci coś? — ponowne pokręcenie głową. — To śpij dobrze.
I dopiero wtedy skusiłem się o pokiwanie głową, założenie rąk na piersi i mocniejsze wtulenie potylicy w podłokietnik kanapy, na której się uwaliłem.
Dopóki nie wymuszono na mnie natychmiastowego zwleczenia się z łóżka i polezienia do najbliższego sklepu w celu uzupełnienia zapasów mleka, chleba, nutelli i długo jeszcze wymieniać, rodzice wypisali całą listę, zdążyli jeszcze nawrzeszczeć się na temat mojego mieszkania z nimi i powyżywać emocjonalnie na otoczeniu, bo wychowali darmozjada, który nie potrafi sam na siebie zarobić, mamo, tato, rodzice, w tym kraju nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem! Dosłownie, kurwa ze skończoną szkołą średnią gówno zrobię. No ale jęknąłem, burknąłem i wręcz zwiałem z pomieszczenia, chichocząc pod nosem, na kolejne przekleństwa wyduszane z piersi matki.
No i co miałem innego zrobić, jak po prostu przejść się po te zakupy, a później jeszcze za resztę, co mi z całego tego szajsu została, wydać na kawę z maca, całkowicie po burżuju, a co tam.
A później równie po burżuju i jeszcze bardziej fenomenalnie, wylać całą zawartość na przypadkowego przechodnia.
Jak w fanfikach, kurwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz