- Dasz radę, co? - zwrócił się do mnie szef policji, zaskakując mnie tym samym. Wręczył mi przy okazji broń, na co tylko stłumiłem skrzywienie. Nie chciałem tego mieć w rękach, a co dopiero używać. Jednak schowałem pistolet do kabury.
- Mam nadzieję, że nie będzie potrzebny - mruknąłem tylko, zmuszając się do bladego uśmiechu.
Mężczyzna, nawiasem dość siwiejący, poklepał mnie po plecach z szerokim uśmiechem.
- Zuch - stwierdził, po czym odszedł do reszty policjantów.
Oparłem się o wypożyczony z instytutu samochód. Zaraz jednak padł rozkaz, by być w gotowości. Włączyłem więc swoją latarkę i podszedłem do Tom'a, policjanta, któremu miałem asystować. Gdy tylko szef wydał polecenie, weszliśmy do środka.
Ciemność i smród stęchlizny od razu mnie uderzyły. Świecąc latarkami, ruszyliśmy dalej. Raczej słyszałem, niż widziałem stanowczy, wyćwiczony krok policjanta przede mną. Idąc korytarzami, w duchu miałem nadzieję, że to był jednak fałszywy alarm. Tom jednak szedł uparcie dalej, zgodnie z rozkazami, których i ja musiałem się trzymać. Po chwili mężczyzna zatrzymał się i spojrzał na drzwi przed nami.
- Na trzy wyważę, a ty będziesz się trzymać z tyłu - polecił, a ja tylko pokiwałem głową, nie bardzo znając się na tym wszystkim.
Gdy policzył do trzech, zrobił, jak mówił. Drzwi otworzyły się z nieprzyjemnym dla ucha zgrzytem, a Tom wszedł do środka. Zaczął świecić latarką po pomieszczeniu. Zaraz jednak zauważył coś, przez co skierował snop światła na swoje nogi. Bez wahania wszedłem do środka, nie bardzo myśląc, czego mógłbym się spodziewać po reakcji policjanta. Zaraz potem jednak byłem na kolanach i rozwiązywałem dziewczynę. Bez zastanowienia ściągnąłem szmatkę z jej ust, która służyła jako knebel.
- Co ty tu robisz? - spytałem pełnym niedowierzania głosem. Chyba po prostu chciałem wyprzeć fakt, że Althea jest w takiej sytuacji.
Przez dłuższy czas zachowywała się, jakby pozapominała wszelkie słowa. Mimowolnie masowała swoje obolałe nadgarstki.
- Ja po prostu... Chciałam wiedzieć - mówiła coraz ciszej, a jej głos drżał coraz bardziej, jakby się bała.
Po jej zsiniałych ustach szybko zorientowałem się, jak zimno musi jej być. Bez namysłu ściągnąłem kurtkę, która ukrywała kamizelkę kuloodporną i narzuciłem dziewczynie na ramiona. Ta tylko wodziła wzrokiem między mną, a Tom'em. Ubiegając go, wziąłem szatynkę na ręce.
- Trzeba było dać nam znać - zbeształ ją łagodnie. - Są jeszcze inni przetrzymywani?
Skrzywiłem się delikatnie. Chyba stereotyp o nieczułych policjantach właśnie znajduje swoje potwierdzenie.
- Nie wiem, tylko tu weszłam tylnymi drzwiami, nagle poczułam ból z tyłu głowy i pojawiłam się tutaj - ewidentnie zmęczona, opuściła głowę, która spoczęła na mojej klatce piersiowej. - Jestem zmęczona...
Stłumiłem westchnienie. Nie wiedzieć czemu, zależało mi na tej wręcz obcej mi kobiecie. Gdy mój towarzysz zdawał relację z zaistniałej sytuacji przez krótkofalówkę, ja po prostu ruszyłem do wyjścia, niosąc dziewczynę.
MASZ! I PAMIĘTAJ, JEST TYLKO JEDEN, KTÓRY MOŻE.
Al, zuotko? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz