Strony

20 sie 2018

Od Idy C.D Daniel

    Odebrałam telefon, leżąc na kanapie przed telewizją i zmarszczyłam brwi, słysząc głos Daniela i jego chęć przesunięcia naszego spotkania z wieczoru na poranek następnego dnia.
     - No okej - powiedziałam cicho, a później niekontrolowanie ziewnęłam. - A czemu tak przesuwasz, misiu?
     - Wyskoczyło mi coś - odpowiedział wprost i czułam. Po prostu czułam, jak uśmiecha się do telefonu. - To jak?
     - A o której miałbyś w planach przyjść? - uśmiechnęłam się do telefonu i rozłożyłam wygodniej na kanapie, przykrywając kocem i kładąc sobie na brzuchu talerz z kanapkami.
     - Rano - zaśmiał się perliście. - Czekaj na mnie o każdej porze, nie wiadomo, kiedy mogę przyjść.
    Zaśmiałam się cicho i wzięłam kolejną kanapkę do ręki. Nie wiem, jak długo jeszcze rozmawialiśmy przez telefon, ale mieliśmy sobie niesamowicie dużo do powiedzenia. Miałam wrażenie, że nie było przed nami żadnych ukrytych furtek, że mogliśmy ze sobą gadać o dosłownie wszystkim. Nawet temat pogody nie był dla nas nudny i potrafiliśmy przekształcić go w coś zabawnego.
    Jednakże nadszedł czas by w końcu się pożegnać i z niechęcią odłożyć słuchawkę. I zrobiłam to, a jakieś pół godziny później poszłam spać, nie przestając myśleć o nim i o naszym spotkaniu.
▼▲▼▲▼▲▼
    Wieczorem, w przeddzień mojego spotkania z Danielem, nie planowałam niczego innego jak samotny wieczór z kieliszkiem wina i dobrą pizzą. Brakowało mi jeszcze lustra, to bym zrobiła sobie randkę sama ze sobą. Zaśmiałam się pod nosem, myśląc o tym i włożyłam do ust kolejny kawałek pizzy.
    Nie spodziewałam się jednak, że ktoś zadzwoni do mojego mieszkania o jedenastej w nocy. Przetarłam oczy wierzchem dłoni i ruszyłam w stronę drzwi. Kolejny raz w ciągu tych kilku dni, na mojej twarzy zawitało zdziwienie, które nie zamierzało z niej zejść przez dłuższy czas.
     - Cześć Iduś. - Usłyszałam znajomy głos, a we framudze drzwi zobaczyłam po raz kolejny mojego byłego - Toma. Tak, zapomniałam wspomnieć, że nazywał się Tom. - Jak się trzymasz, zbierasz już pieniądze na spłacenie długów? - Spojrzał na mnie z uśmiechem, a ja pokręciłam smutno głową.
     - N-nie… ledwo uzbierałam tysiąc avarów. - Spojrzałam kątem oka na portfel, który leżał na blacie w kuchni.
    Tom pokręcił głową i podszedł do mnie bliżej, łapiąc w pasie i przyciągając do siebie.
     - Ja akurat przyszedłem, żeby się z tobą spotkać. Tęskniłem, Iddy - wyszczerzył swoje białe zęby w uśmiechu i wsunął powoli dłoń pod moją bluzkę, muskając nią moich nagich pleców. Momentalnie się do niego odsunęłam, ale ten ponownie zagarnął mnie w uścisk. - No wiesz co - pokręcił karcąco głową - nie wolno tak uciekać.
     - Mnie wolno - warknęłam cicho, znowu próbując się wyrwać. Tym razem bez skutku. - Puść mnie.
     - Najpierw to wybierz. Skoro tak ci idzie zbieranie tych wszystkich pieniędzy, to może zaczniesz spłacać dług ciałem już teraz? - Dopiero teraz zamknął za sobą drzwi i napierając na mnie swoim ciałem, prowadził mnie wprost na kanapę. - Odpuściłbym ci za ten numerek już pięćdziesiąt procent. No dobrze, może nie za numerek, ale za całą noc. - Nie zdążyłam zaprotestować, gdy ten już popchnął mnie na łóżko i rozebrał się z koszulki, odrzucając ją w bok.
     - Nie powiedziałam jeszcze, czy tego chce, czy nie. - Podparłam się na przedramionach i próbowałam zejść z kanapy, ale jego silne objęcia mi na to nie pozwoliły - Puść mnie - warknęłam mu w twarz.
     - Dlaczego, skoro widzę, że tego chcesz. - Chciałam tego? Chciałam oddać mu moje ciało na jedną noc, przez zasrane długi, których nie potrafiłam spłacić? Odpowiedź brzmiała nie, ale czułam się wtedy jak podparta do muru. Cokolwiek, czego bym nie zadecydowała i tak prowadziłoby do tego samego.
    Zagryzłam wargę i już nie wiedząc, co mam robić, całkiem mu się poddałam. Wizja tego, że za jedną noc od razu będę zwolniona ze stu tysięcy avarów była o wiele lepsza, niż milion takich “jednych nocy” za sto avarów od każdej. Nie wiedziałam, jak inaczej mogłabym się wyplątać z tego długu. Ojciec już dawno mnie wydziedziczył, a mama takich pieniędzy nawet nie ma na koncie. Moi znajomi też całkiem spłukani… Nie miałam wyjścia...
    Rano, nie potrafiłam ukryć obrzydzenia do swojej osoby. Cały salon wyglądał, jakby przeszedł przez niego tajfun, a ja sama nie wyglądałam lepiej. Można powiedzieć, że mnie nie oszczędzał. Gdy wstałam i przebiegłam się cicho do łazienki, zauważyłam na swoich udach, nadgarstkach i ramionach parę siniaków.
    Gdy przemyłam sobie twarz wodą, od razu przypomniałam sobie o moim spotkaniu z Danielem. Boże… jak ja mu się pokaże w takim stanie? On… On nie może mnie takiej zobaczyć.
    Szybko przegrzebałam kosmetyki i zaczęłam bardzo dokładnie tuszować wszystkie siniaki, jak i malinki. Długo to potrwało, fakt, ale przynajmniej Daniel nie będzie wiedział. Nie chce, by się dowiedział. To mogłoby zniszczyć naszą relację, mógłby zacząć mnie postrzegać jako prostytutkę, nie chciałam tego. Czemu poprzedniego dnia się nie wyrywałam i nie wykopałam go za drzwi? Boże, Ida. Jak można być aż tak głupim?
    Z westchnieniem wyszłam z łazienki i udałam się do salonu, gdzie Tom leżał już na kanapie, oglądając telewizję. Gdy usłyszał, że idę, tylko uśmiechnął się szeroko i poklepał miejsce obok siebie.
     - Chyba że wolisz na moim kolanie - posłał mi zalotny uśmiech, który ja sprawnie zignorowałam i zamiast usiąść, powiedziałam do niego wprost.
     - Chyba już na ciebie czas - uśmiechnęłam się nieszczerze i podałam mu koszulkę, razem ze spodniami. - Noc minęła, jest już ranek. Ubieraj się i bierz dupę w troki.
    Mężczyzna prychnął pod nosem.
     - No, dziwka zarobiła i nie jest już miła. - Podniósł się z siedzenia i zaczął zakładać na siebie kolejno części garderoby. - Nie dasz mi nawet kawki ani buziaka na pożegnanie?
    Pokręciłam głowa i zaczęłam go dosłownie wypychać z mieszkania. Nie chciała, by tu dalej przebywał. Zanieczyszczał powietrze swoim oddechem i był widocznym dowodem tego, co stało się wczoraj w nocy. Mruknęłam ciche “do widzenia” i dosłownie wypchałam go z mieszkania. Widziałam, jak powoli do moich drzwi zmierza Daniel, schludnie ubrany, z jedną czerwoną różą w dłoni. Myślałam, że serce mi się zatrzyma, gdy podejdzie bliżej.
     - Twój kochaś? - spytał z zaciekawieniem Tom, po czym się zaśmiał i ruszył w jego stronę, mówiąc coś po drodze. Za cholerę nie słyszałam, co on do niego tam wymruczał. Lecz nie to było najgorsze. Najgorsze było to, że Daniel wyglądał, jakby już dobrze znał Toma.
    Chryste Panie...


< Daniel? ♥ >

+20PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz