Strony

11 sie 2018

Od Idy C.D Daniel

 - Bo byłem sam na sam w mieszkaniu z dziewczyną, która wręcz wpychała się w moje ramiona, a mimo to, nie uległem. - Po tych słowach, na moje policzki wpełzł rumieniec.
Tak bardzo chciałam zapomnieć o tym zdarzeniu, ale nie potrafiłam. Jakaś część mnie nie chciała pozbawić się tych wspomnień. Ona wręcz błagała o nowe. O bliskość mężczyzny, której dawno nie doznałam. Czy tylko o tę bliskość chodziło? Nie wiem. Pytania, krążące w mojej głowie, plątały się w kłęby przemyśleń, ale i tak nie potrafiłam na nic znaleźć odpowiedzi. Zakochałam się? Na pewno nie. Zauroczyłam? Też raczej nie. A może odczuwam tylko pociąg seksualny i tęsknotę za bliskością z drugim człowiekiem? To bardzo prawdopodobne… ale nie jestem aż tak zdesperowana, żeby na trzeźwo wskakiwać komuś do łóżka. Bez przesady.
- Nie mówmy już o tym, co? - zaczęłam temat z lekka niepewnie i podniosłam wzrok na mężczyznę, po chwili kontynuując. - To nie powinno się wydarzyć i oboje o tym dobrze wiemy. Byliśmy pijani, więc to zdarzenie nie ma wielkiego znaczenia. Pijani ludzie robią wiele rzeczy. - Poprawiłam nerwowo włosy.
Widziałam jak otwiera usta, chcąc temu zaprzeczyć, ale momentalnie się powstrzymał i lekko przytaknął głową.
- Masz racje. Pijani ludzie robią wiele rzeczy. - Uśmiechnął się, co ja odwzajemniłam, wstając po chwili. Poklepałam go po ramieniu.
- Cieszę się, że też tak myślisz. Pójdę się teraz umyć i zaraz potem spać, więc dobranoc. - Nie mogąc się powstrzymać, ucałowałam delikatnie jego policzek, podając mu koc do rąk. - Wiem, że jesteś gorący, ale na noc zapowiadali chłód - zaśmiałam się cicho, na co on mi zawtórował.
Wziął ode mnie koc i odpowiedział mi na moje “dobranoc”, kładąc się na kanapie i przęłączać z jednego kanału na drugi. Westchnęłam cicho, po czym zniknęłam w łazience. Wyszłam po jakiś dwudziestu minutach w kłębach pary wodnej przebrana już w piżamę i zerknęłam ponownie do salonu, gdzie zastałam śpiącego już Daniela. Uśmiechnęłam się pod nosem i podeszłam bliżej, a widząc, jak na jego ramionach pojawia się gęsia skórka, postanowiłam przykryć go kocem. Nie mogąc się powstrzymać, wplotłam palcem w jego brązową czuprynę, przez chwilę delektując się jej miękkością. Zaraz później jednak się opamiętałam, jak najszybciej kierując się w stronę sypialni i do niej wchodząc. Westchnęłam cicho, gdy zamknęłam za sobą drzwi i spojrzałam na młodszą siostrę. Uśmiechnęłam się i weszłam pod kołdrę, ani razu nie spuszczając z dziewczynki wzroku. Wyglądała kropka w kropkę jak nasza mama, normalnie skóra zdarta z niej.
Nie chciałam już dzisiaj więcej myśleć, po prostu położyłam się obok Daisy, objęłam ją delikatnie i przytuliłam do swojej piersi.
Następnego dnia, obudził mnie nie kto inny jak właśnie mała diablica, ruszająca, a nawet szarpiąca mnie mocno za ramię.
- Ida wstawaj! Daniel powiedział, że zabierze nas do wesołego miasteczka! - mówiła wesoło, nie przestając poruszać moją ręką. Daniel powiedział… Czekaj, co? Momentalnie podniosłam się do siadu i ściągnęłam z siebie siostrę, wstając na równe nogi. - Ida! - pisnęła dziewczynka, energicznie wstając i wyciągając mnie z pokoju.
Pierwsze co zobaczyłam, po wyjściu za drzwi, był Daniel robiący nam śniadanie. Czułam zapach świeżego chleba, obok którego stał dopiero co otwarty słoik nutelli. Chwila chwila… ja nie kupuję nutelli…
- Dzień dobry. - Uśmiechnął się do mnie i podał mi kromkę posmarowaną już kremem. - Wyspała się księżniczka.
- Dzień dobry - odpowiedziałam, nadal przecierając wierzchem dłoni zaspane powieki. - Można powiedzieć, że się wyspała - ziewnęłam i podeszłam bliżej niego, opierając się o blat, - Byłeś na zakupach? Wiesz, że nie musiałeś…
- Ale chciałem - powiedział od razu i uśmiechnął się do mnie szeroko, podając mi kubek z świeżą, zieloną herbatą.
- Mmm, to, to ja lubię - uśmiechnęłam się, puszczając mu oczko. - Możesz codziennie tu przychodzić i mi takie śniadania robić. - Spojrzałam na siostrę. - A ty nie jesz?
- Jadłam, chciałabym więcej, ale on mi nie pozwala - układa usta w podkówkę i wskazuje na Daniela. - Dał mi 4 kromki i nie chce dać jeszcze jednej.
- Bardzo dobrze robi. - Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu i poczochrałam ją po głowie. - O co chodzi z tym całym wesołym miasteczkiem? - spytałam, z powrotem kierując wzrok na mężczyznę.
- Postanowiłem was zabrać - uśmiechnął się, smarując dla mnie kolejną kromkę chleba.
- Wiesz, że nie musisz? - spytałam.
- Wiem - odparł momentalnie, - ale chcę.
Przytaknęłam głową. Znamy się zaledwie parę dni, a on już jest w stanie zabrać mnie i moją siostrę na małą “wycieczkę”. Nie miałam żadnych oporów, żeby z nim gdziekolwiek wychodzić, ale… to wydawało mi się trochę dziwne. Może chciał nam po prostu zrobić coś miłego? Może aż na tyle nas polubił? Kto wie. W końcu ostatni dzień spędziliśmy w trójkę, razem. Dawno nie czułam się przy kimś tak swobodnie jak przy nim.
Jakąś godzinę później wszyscy byliśmy już ogarnięci i gotowi do wyjścia. Wystarczyło tylko zabrać ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy. Telefon, klucze, pieniądze no i całe mnóstwo dokumentów, które w sumie były wepchane razem z pieniędzmi do portfela. Wyszliśmy z mieszkania ze świetnymi humorami, gotowi na całodniową zabawę. Szczególnie Daisy, ona była napalona na to wszystko najbardziej. Tyle atrakcji i tylko parę marnych godzin, na obskoczenie tego wszystkiego. Prawda jest taka, że musieliśmy działać na pełnych obrotach.
Gdy dotarliśmy na miejsce, nie mogłam nacieszyć oczu widokiem szczęśliwej Daisy. Uwielbiałam ją w tym wydaniu. Szczęśliwe dziecko - zawsze chciałam ją taką widzieć. Nigdy smutną, zawiedzioną, ani też zdenerwowaną. Tylko szczęśliwą - to mnie najbardziej uszczęśliwiało.
Dzień spędzaliśmy spokojnie, a dziewczynka skakała od atrakcji do atrakcji, ciągle chcąc próbować czegoś nowego. Powoli razem z Danielem za nią nie nadążaliśmy, chociaż staraliśmy się jak mogliśmy, aż w końcu nadszedł czas, żeby odpocząć. Stanęliśmy przy jednej z budek i zrobiliśmy sobie małą przerwę na loda. Każdy wziął tego, którego chciał, ale oczywiście Daniel uparł się, że musi za nas zapłacić. No cóż. Samiec alfa zawsze musi pokazywać, że nim jest.
- Ubrudziłeś się - powiedziałam, pokazując mu na swojej twarzy, w którym miejscu jest delikatnie maźnięty lodem. Jednak gdy sam nie potrafił z siebie tego zetrzeć, zachichotałam i podeszłam do niego, ścierając to delikatnie kciukiem. - Już. - Uśmiechnęłam się, po czym rozejrzałam za Daisy. Niestety najgorsze było to, że nigdzie jej nie widziałam… Nie mówcie, że ją zgubiłam...


< Daniel? ♥ >

+20PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz