Strony

10 sie 2018

Od J.C. CD Aarona

- Cześć. - rzuciłam, żeby przerwać niezręczną ciszę i poczłapałam w kierunku kuchni. - Co mamy do jedzenia?
Podeszłam do lodówki i pochyliłam się, szukając czegoś zdatnego do spożycia.
- Dzień dobry. - odparł Aaron, gdzieś za mną. - Jak się spało?
- Biorąc pod uwagę obecność ubrań, całkiem nieźle. - wzięłam z półki resztki wczorajszej lazanii i karton mleka. - To się nada.
- Często budzisz się... w obcych domach? - spytał, oparty o ścianę. Uśmiechał się z zamyśleniem.
- O wiele za często. - odpowiedziałam, przeszukując po kolei wszystkie szafki. - Gdzie masz patelnię?
- Zostaw, ja to zrobię. - podszedł szybko, a ja nie zdążyłam się odsunąć, wskutek czego zderzyliśmy się w ciasnej przestrzeni. Przez chwilę stałam nieruchomo, przyciśnięta do blatu przez twarde ciało Aarona.
Po sekundzie odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. Uderzyłam w wyspę kuchenną, boleśnie obijając sobie biodro.
- Ała! - syknęłam, masując obolałe miejsce.
Mężczyzna spojrzał na mnie spod zmarszczonych brwi.
- Nic ci nie jest? - wykonał ruch, jakby chciał do mnie podejść, ale się powstrzymał.
- Nic. Niezdarna jestem. - mruknęłam, odsuwając się na bok. Brown zdusił śmiech.
- Raczej mało przydatna umiejętność w policji.
- Zamknij się. Ja cię nie rozliczam z bycia biznesmenem.
Wzruszył ramionami, cały czas uśmiechając się pod nosem.
Kilka minut później siedzieliśmy przy stole, nad odgrzewaną lazanią, popijając mlekiem. Jedliśmy w milczeniu, dopóki Aaron go nie przerwał.
- Masz rodzeństwo?
Dłubałam widelcem w makaronie, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Nie.
- Szkoda.
- Czemu? - spojrzałam na niego, nie rozumiejąc, dlaczego w ogóle zaczął ten temat.
- Życie zawsze jest ciekawsze. Wspólne akcje, przygody.
- Nie żałuję. O rodzeństwo zawsze trzeba się martwić, chronić je. - wbiłam widelec w lazanię, jakby wisiała mi pieniądze.
- Masz rację, to też. Ale więź między rodzeństwem jest unikalna.
- Co cię tak wzięło na ten temat? - odłożyłam sztuciec obok talerza, który głośno brzęknął. - Twoja więź z bratem jest tak udana?
Musiało go to zaboleć, bo widocznie zapadł się w sobie, jakby pod wpływem smutnego wspomnienia. Poczułam się gównianie.
- Przepraszam. - powiedziałam, próbując w jakiś sposób poprawić sytuację. - Ja po prostu... miałam kiedyś siostrę. Tak jakby.
Mężczyzna popatrzył na mnie, marszcząc brwi.
- Mam... złe wspomnienia, okej?
W tym momencie zawibrował mój telefon schowany w kieszeni. Odeszłam od stołu, żeby odebrać.
- Na jakiejkolwiek imprezie jesteś, pakuj się w taksówkę i przyjeżdżaj. Dostaliśmy nakaz przesłuchania Miry.
- Naprawdę? - rzuciłam się w poszukiwaniu kurtki. Znalazłam ją w korytarzu.
- Naprawdę. Spinaj poślady. Masz tu być w piętnaście minut.
Słuchałam instrukcji Gilberta, kierując się w stronę drzwi. Aaron szedł za mną w milczeniu. Nie chciałam sprawiać wrażenia ucieczki, ale prawda była taka, że... uciekałam.
- Dzięki. Miło było. - skinęłam mu głową i opuściłam mieszkanie.



Aaron? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz