Strony

10 sie 2018

Od Laurene cd Jacoba

                Spędziliśmy razem bardzo miło czas. Kiedy Cath znudziło się opowiadanie o tym, co zmieniło się w jej życiu, przeszła do MOJEGO życia, na co nic nie powiedziałam, jednak wiedziałam, że momentalnie moja twarz przybiera czerwony kolor.
                —- Zwykle było okej, bo była zajęta. Restaurowała swój motor, czy chodziła na imprezy. Okazjonalnie też uczyła się do jakichś testów. Jednak, nie raz słyszałam jak płakała w nocy i… — Po chwili spojrzała na mnie, nie będąc pewną czy może powiedzieć. — W każdym razie, po śmierci rodziców wszystko się nasiliło. Lau zmieniła się całkowicie. A teraz, mamy tylko siebie — Cath położyła swoją dłoń na mojej.  — Ale, koniec tych smutków, było minęło, a życie leci dalej.
                Przez kolejne kilka godzin, siedzieliśmy w kawiarni rozmawiając na wszelkie tematy. W końcu, Cath poszła do łazienki, a ja zostałam sama z Jacobem. Nieśmiało położyłam swoją dłoń na jego, a kiedy na mnie spojrzał uśmiechnęłam się lekko.
                — Dziękuję. Nawet nie wiesz, ile to znaczy dla Cath, ile znaczy dla mnie…. Cieszę się, że odnowiliśmy kontakt. — Jacob uśmiechnął się, po czym nieco pochylił w moim kierunku.
                — I pomyśleć, że chciałaś abym znikł twojego życia, Laurene – Zaśmiałam się, a Jacob uśmiechnął się tak samo, jak tamtego dnia po mojej akcji z alkoholem. Zarumieniłam się, przypominając sobie tamten poranek. — Jednak, ja też cieszę się, że znów się pojawiłaś.
                — Mówiłeś mi to… Czy tylko ja uważam, że zachowujemy się dziecinnie? — Uśmiech znikł z mojej twarzy — Jesteśmy dorosłymi ludźmi, a ja czuję się jakbym była w gimnazjum. To co robimy, jest niepoważne, a z drugiej strony, ciężko wyrzucić wspomnienia.  
                Zanim Jacob mógł odpowiedzieć, do stolika przyszła Cath. Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni, dziewczyna wydawała się nic nie zauważyć, jednak ja widziałam w jej oczach niepokojący blask. Jak gdyby nic, zaczęła rozmowę. Po jakimś czasie jednak, stwierdziła, że musi pilnie wyjść. Przytuliła mnie, pożegnała się z Jacobem i wyszła z kawiarni. Zostaliśmy tam sami, jednak po pewnym czasie zadzwonił jego telefon.
                — Halo? Ashley… Wiesz, jestem na mieście. Tak, nie ma problemu, zaraz będę. No, do zobaczenia — Odłożył telefon i spojrzał na mnie, chcąc coś powiedzieć, jednak machnęłam ręką
— Rozumiem, stęskniła się za tobą — Jacob tylko się lekko uśmiechnął, zapłaciłam za wszystko, upierając się, że nie pozwolę aby on za mnie płacił, po czym wyszliśmy. Przed wejściem uściskałam jeszcze Jacoba i pożegnałam się z nim. Kiedy wróciłam do domu, zauważyłam, że Cath rozmawia z kimś podekscytowana, a kiedy mnie zobaczyła, uciekła do pokoju. Wywróciłam oczami. Nastolatki.
***
                Przez kolejne dni, byłam bardzo zajęta. Dostałam ważne zlecenie, więc robiłam wszystko aby pogodzić to z wychowywaniem siostry. Czasem miałam wrażenie, że coraz bardziej przestaję wychodzić na miasto. Ale nie miałam też do tego głowy. Siedziałam właśnie po uszy w papierach, kiedy przybiegła do mnie Cath, wesoło gwizdując.
                — Co jest gwiazdko? — Zapytałam, jednak szybko się roześmiałam, bo nie zabrzmiałam jak starsza siostra, a matka, co z nieznanego powodu bardzo mnie bawiło. Cath, zabrała mi dokumenty — Cath, nie mam czasu na zabawę.
                — To nie zabawa! Stwierdziłam, że wyjdziemy dziś na miasto. Ma być deszcz meteorytów! Już od tygodnia ci o tym mówię Lau — Zaskoczona, próbowałam sobie przypomnieć moment, kiedy mi o tym powiedziała. — Zapomniałaś?
                — Przepraszam… wyleciało mi z głowy. Okej, pójdziemy skoro bardzo ci na tym zależy. A, Cath, czy mogłabyś zapłacić jeden rachunek? Weź mój telefon, wiesz co gdzie jest — Dziewczyna pokiwała głową, uśmiechając się przy tym podejrzanie. Co ona kombinuje…
                Godzinę potem, już szykowałam się na wyjście. Cath kazała mi wyglądać olśniewająco, więc chcąc spełnić jej prośbę, założyłam na siebie czarne spodenki, białą hiszpankę, która przylegała do mojego ciała, na nogi, założyłam natomiast buty na koturnie. Do wszystkiego dobrałam złote dodatki, makijaż natomiast był delikatny, jednak wszystko podkreślały czerwone usta. Włosy związałam w warkocza, którego przerzuciłam przez ramię. Tak ubrana, wyszłam z pokoju. Zauważyłam, że Cath nie postarała się ze strojem, jednak nic nie mówiłam. Idąc za Cath, poznałam to miejsce. Było to miejsce usiane kolorowymi kwiatami, leżał tam koc, były też świeczki zapachowe, oraz wino i dwa kieliszki. Zatrzymałam się.
                — Cath, co tu się dzieje? — Zapytałam, mierząc siostrę spojrzeniem. Ta tylko uśmiechnęła się niewinnie — Cath, jeśli znów umówiłaś mnie na randkę z jakimś obleśnym typem, obiecuję, że już nigdy się do ciebie nie odezwę! — Odwróciłam się, wpadając na mężczyznę, złapał mnie w ostatniej chwili, aby zachować równowagę, położyłam dłonie na jego klatce piersiowej.
                — A więc, jestem obleśnym typem? — Usłyszałam znajomy, rozbawiony głos. Uniosłam wzrok, to był Jacob. Stał przede mną, dalej mnie trzymając. Odwróciłam się, chcąc nawrzeszczeć na Cath, ale jej już nie było. Z westchnieniem, wróciłam wzrokiem do Jacoba.
                — Przepraszam cię, Cath lubi robić mi takie „niespodzianki” chcąc, abym w końcu skupiła się na sobie a nie na niej… Ale co jej strzeliło do głowy, umawiać mnie z tobą! — Po chwili poczułam jak Jacob kładzie dłoń na moim policzku, zawstydzona spuściłam wzrok, uśmiechał się delikatnie słuchając mojego wywodu.
                — Wiesz, mi to nie przeszkadza. Nie wiem jak tobie — Byłam całkowicie zszokowana jego słowami, tak bardzo, że w mgnieniu oka spojrzałam znów na niego. Uśmiechnęłam się.
                — Znaczy… wiesz… nie, nie przeszkadza mi, ale co na to Ash? — Jacob roześmiał się delikatnie, po czym wziął mnie za rękę i zaczął powoli ciągnąć w kierunku koca — Okej, rozumiem, że nie wie gdzie jesteś co?
                — Bingo – Powiedział, kiedy doszliśmy. Usiadłam na kocu, on zrobił to samo. — Jeśli już tu jesteśmy, to zróbmy twojej siostrze przyjemność i obejrzyjmy deszcz meteorytów. Jutro na nią nawrzeszczysz, dziś, spędźmy miło czas.
                — Okej. Masz rację, mimo wszystko, musiała się nieźle postarać aby to zorganizować — Uśmiechnęłam się. Po chwili jednak dobiegła do mnie cicha, spokojna muzyka. Oh Cath, co ty wyprawiasz. Spojrzałam znów na Jacoba z podniesioną brwią, wzruszył ramionami z uśmiechem. Po chwili otworzył wino, nalał do do kieliszków, po czym jeden z nich podał mi.
                 Za spotkanie po latach Laurene  Jacob zbliżył swój kieliszek do mojego.
                 Za spotkanie  Odpowiedziałam cicho, jednocześnie walcząc z latającymi kosmykami włosów. Jacob sięgnął ku mojej twarzy, wtykając je za moje ucho, znów jego dłoń spoczęła na moim policzku. W tamtym momencie, czułam się bardzo dziwnie. Zupełnie, jakby nasze zerwanie nie miało miejsce, a głos, który mówił mi, że mężczyzna ma dziewczynę znikł z mojej głowy. Uśmiechnęłam się. Poczułam, jak wzrok Jacoba przesuwa się po moim ciele.
<Jacob?>

+20PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz