7 sie 2018

Od J.C. CD Aarona

- Nie wiem, czy to dobry pomysł.
Jerry postawił przed nami po cztery małe kieliszki z rozwodnioną, niebieską cieczą. Podniosłam jeden i przyjrzałam mu się. Hmm. Blue curacao.
- Daj spokój. - mruknął Brown, patrząc na mnie z rozbawieniem znad małej armii szotów. - Jestem dużym chłopcem.
W innych okolicznościach, obecność tego całego alkoholu zupełnie by mi nie przeszkadzała. Wręcz odwrotnie. Uważałam jednak, że po utracie przytomności i uderzeniu w głowę, Brown zdecydowanie nie powinien pić, a jego szeroki uśmiech tym bardziej nie przekonywał mnie do tego pomysłu.
- A więc? - zatarł ręce. - Czego sobie życzysz w ramach wygranej?
- Czy ja wiem. - zamyśliłam się, nadal niechętna temu pomysłowi. - Nie ma niczego, co mógłbyś mi dać.
Mężczyzna zabawnie poruszył brwiami, nadinterpretując moje słowa.
- Wiesz - rzucił przesłodzonym tonem. - Uważam, że jest kilka rzeczy, do których z pewnością bym ci się przydał. Na przykład...
- Dobra, dobra. - uciszyłam go, zanim zdążył wysnuć głębsze teorie. - Chciałabym...
Na chwilę rozproszył mnie jego skupiony wzrok. Jakby naprawdę go obchodziło... Szybko otrząsnęłam się z tego wrażenia. To tylko kolejny rozpieszczony dzieciak, który znalazł tymczasową zabawkę. Musiałam o tym pamiętać.
- Chciałabym... usiąść w twoim prezesowkim fotelu. - rzuciłam pierwsze, co wpadło mi na myśl.
Brown był tak zaskoczony, aż osunął się na krześle. Z jego szeroko otwartych ust lada chwila mogła wypłynąć strużka śliny.
- Co? Naprawdę? - wykrztusił, powstrzymując śmiech. - Czemu?
- No cóż. - odparłam z uśmiechem. - Zawsze chciałam wiedzieć, jak to jest siedzieć na pieniądzach.
Roześmiał się słabo.
- Na pewno nie tak fajnie, jak to opisują w Forbesie. - zerknął w stół przed sobą, potem na mnie. - Fotel dyrcia, dobrze. Zaczynamy?
- A ty? - spytałam szybko, zanim podniósł pierwszy kieliszek.
- Pomyślę, kiedy wygram. Gotowa?
- Skoro ty jesteś.
Na jeden oboje wypiliśmy pierwszego shota. Zdążyłam się skrzywić i złapałam drugiego. Z trzecim było trudniej, tymczasem Brown był w jego połowie. Do remisu zabrakło mi kilku sekund.
- Hmm. - mężczyzna oblizał usta, posyłając mi zwycięskie spojrzenie. - Wygląda na to, że wygrałem.



Aaron?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz