Strony

4 sie 2018

Od Katfrin CD. Carlo

Postanowiłam iż dziś jeszcze pobiegam, jednak gdy wracałam już do domu zaczęło padać. Kurwa... serio? Nie może być gorzej? W tym momencie rozbrzmiał grzmot. Może. Usłyszałam klakson i odwróciłam się w tamtym kierunku by zobaczyć samochód Bellamiego.
- Podwieźć zmokłą kurę? - zapytał szczerząc się, zanim to powiedział już siedziałam w samochodzie.
- Kogo ty mały chuju? - odpowiedziałem pytaniem na pytani, a ten wywrócił oczami jednak uśmiechnął się. 
- To co... odwieziesz mnie - powiedziałam robiąc "słodkie oczka". Czy ja w ogóle tak umiem? Chłopak zaśmiał się z moich poczynań. Czyli jednak nie umiem. Ni chuja nie ma bata trzeba poćwiczyć przed lustrem.
- Tak małolata odwiozę cię - rzekł i w końcu ruszył, uśmiechnęłam się lekko i włączyłam ogrzewanie, wszystko skierowałam na siebie. Zdjęłam mokrą bluzkę i rzuciłam ją na tył samochodu. Skupiłam się przyciągając do siebie kolana, a stopy położyłam na fotelu. Zamknęłam powieki chcąc się jakoś ogrzać, nagle jednak kichnęłam. No nie. Proszę nie... pierdolone krwinki białe.
- Ktoś tu będzie chory - powiedział chłopaka.
- Milcz, jeszcze dwa tygodnie temu byłam chora - rzekłam i westchnęłam, kichnęłam jeszcze raz, a w moich oczach znalazły się łzy.
- Jak chuj, zamknę się kiedyś w domu, na miesiąc, na ten okres wtedy nie będę chora - powiedziałam, a Bell uśmiechnął się.
- Odwiozę cię i pojadę do apteki po coś na przeziębienie, wiem, że u ciebie zawsze zaczyna się kichaniem, a następnego dnia nie masz siły wstać z łóżka - rzekł chłopak, niestety miał racje.
- Dziękuje - powiedziałam i ziewnęłam przeciągle. Właśnie dojechaliśmy do domu kiedy zobaczyłam pod drzewem chłopaka. Zmarszczyłam czoło i znów kichnęłam.
- Nie obsmarkaj mi szyby - powiedział Bell, a ja uśmiechnęłam się. Moim gościem okazał się być Carlo, który podszedł do nas. Otworzył drzwi od strony Bellamiego, który wręcz był zdziwiony tą nagłą sytuacją.
- Katfrin, musimy porozmawiać - powiedział i odgarnął grzywkę na bok, a ja uśmiechnęłam się. Czekam na więcej. Carlo jakby zły położył dłonie na dachu.
- Może porozmawiamy jednak w środku? Jestem cała mokra, a Bell jedzie do apteki - rzekłam i wysiadłam z samochodu mimo iż byłam bez bluzki. Ruszyłam w stronę domu całą drżąc z zimna. Byłam przemoczona, otworzyłam furtkę, usłyszałam jak mój brat odjeżdża, a Carlo idzie za mną. Kolejnymi kluczami jakie wsadziłam w jakiś otwór były drzwi. Otworzyłam je, a ciepło jakie płynęło z domu od razu mnie przyciągnęło. Weszłam do budynku i od razu ruszyłam na górę by się przebrać w coś cieplejszego.
- Zaraz ci dam jakiś ręcznik i ubrania Bell, może będą w miarę na ciebie dobre - powiedziałam, a Carlo ruszył za mną.
- Kim on był? - zapytał, a jego poważny ton głosu zmusił mnie do tego bym się odwróciła, stałam dwa schodki wyżej niż on przez co byłam z nim na równym wzroście.
- Bell? - zapytałam marszcząc brwi, chłopak skinął - to mój brat - dodałam.
- Och... - powiedział jedynie, a ja zaśmiałam się.
- Nie jestem dziwką nie pieprze się co noc z innym - rzekłam i weszłam na górę od razu kierując się do łazienki. Podałam chłopakowi ręcznik. Carlo wydawał się być dość skołatany i zmieszany całą tą sytuacją.

Carlo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz