7 sie 2018

Od Laurene cd Jacoba


                Nie spodziewałam się tego. W tamtym momencie, trudem utrzymywałam siebie samą, aby nie zrobić czegoś, czego potem mogę żałować. W jednej chwili leżeliśmy na podłodze, chwilę potem Jacob stał już na prostych nogach, przyciskając mnie do ściany, jednocześnie zdejmując marynarkę. Kiedy odrzucił ją gdzieś w kąt pokoju, położył dłonie na mojej talii. Nie byłam pewna czy dobrze robię. Przestań dziewczyno, chcesz tego. Od samego początku. Od waszego pierwszego spotkania. Mój oddech przyśpieszył, kiedy Jacob złożył pocałunek na mojej szyi.
                - Jacob… nie wiem czy… - Ucichłam, kiedy znów mnie pocałował. W jednej chwili, wplątałam dłoń w jego włosy, przyciągając go bliżej siebie. Jednak, nie czułam się w porządku. Lau, przestań. Korzystaj, jest tu. Kiedy zdałam sobie sprawę, że Jacob na mnie napiera, mimo zawahania, odsunęłam go od siebie oddychając ciężko. Wzięłam jego marynarkę, po czym mu ją podałam. Chwilę później, wyszłam z pokoju.
                - Halo! Ochrona! – Zawołałam, niemal od razu pojawiło się dwóch mężczyzn. Wyjaśniłam im o co chodzi, mężczyzna jest pijany a ja nie zamierzam ryzykować. Zabrali go. Z bólem serca obserwowałam jak go wyprowadzają.  Weszłam znów do pokoju, po czym oparłam się o ścianę. Czułam jego dotyk. Potrząsnęłam głową, po czym nie zważając na niezadowolenie szefa, wyszłam z klubu. Byłam roztrzęsiona.
                Nie mogłam tego zrobić. On ma dziewczynę. A jestem pewna, że byłabym dla niego tylko chwilą. Nie chcę niszczyć związków, ani siebie samej po raz kolejny. Szybko wyszukałam w Internecie Jacoba. Okazało się, że mieszkał w centrum. Nie czekając na nic, wsiadłam na motor i niemal natychmiast pognałam w stronę domu Jacoba. Chciałam wiedzieć, czy chłopcy bardzo go poturbowali. Kiedy stanęłam pod willą Jacoba Granta, obleciał mnie strach. Jednak, było już za późno. Weszłam na podwórko, furtka była otwarta. Z tego co pamiętałam, Jacob kiedyś mówił, że chciałby mieć psa obronnego. Uważałam więc. Kiedy zapukałam do drzwi, usłyszałam jak ktoś rozbija się w środku.
                Drzwi otworzył mi Jacob. W nieco innym stanie niż w klubie. Miał mokre włosy, stał w progu drzwi ledwo trzymając się na nogach, wpół nagi. Spojrzał na mnie, w jego oczach dalej był ten sam blask co w klubie. Obejrzałam go dokładnie, nie widziałam żadnych ran. Ucieszyłam się, że nic mu się nie stało. Bez słowa się odwróciłam, ale w pewnej chwili poczułam jak mężczyzna łapie mnie za rękę i przyciąga do siebie.
                - Nie Lau…. Nie zostawiaj mnie… nie idź, proszę – Widziałam, że nie jest sobą. Jednak, wyglądał tak koszmarnie… odwróciłam się w jego stronę i poprawiłam mu nieco włosy.
                - Nie zostawię Jacob. Zostanę, możesz na mnie liczyć – Mówiąc to, czułam jak moje ciało zaprzecza. On ma dziewczynę! No i co z tego Lau, to on zaczął to w klubie. Pocałował cię. Ty nic nie zrobiłaś. Nic! Poza tym, nie ukryjesz, że coś do niego czujesz.
                - Dziękuję Lau… - Poczułam, jak Jacob ciągnie mnie delikatnie do środka. Dopiero wtedy rzucił się na mnie pies. Jacob machnął na niego ręką – Spadaj Grey! Chociaż teraz daj spokój!
<Jacob?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz