Ostatnie dni spędziłam w mieszkaniu ojca na wszelkich czynnościach. To pomagałam mu w kuchni, razem sprzątaliśmy, oglądaliśmy filmy - nie chodzi się do szkoły w weekendy, więc siedziałam z nim w domu. Jednak to wszystko, całe ciepło, którym ten mnie otaczał, nie sprawił, że zapomniałam o tym, co stało się stosunkowo niedawno. Obcy mężczyzna, naga siostra przykryta tylko i wyłącznie kocem, oraz jej raniący mnie prosto w serce płacz. Nie potrafiłam tego wyrzucić z głowy, a jakiekolwiek próby podjęcia tego, kończyły się fiaskiem, zniechęcając do kolejnych podejść.
Taty nie było w domu, wyszedł na zakupy, a ja miałam na niego czekać. Nie wracał już od dobrej godziny, a ja od jej połowy ślęczałam nad swoim nowym telefonem i zastanawiałam się, czy nie zadzwonić do siostry. Bałam się złapać telefon w dłoń i wystukać jej numer na klawiaturze. Nie chciałam słyszeć jej smutnego, zmarnowanego głosu, jednak czułam taką potrzebę. Musiałam to zrobić. Strasznie mi jej brakowało i nic ani nikt nie był w stanie tego zmienić. Tęsknota wypełniała całe moje wnętrze pustką, przypominając, że zostawiłam za sobą kogoś bardzo ważnego. Bliskiego memu sercu.
Jednak to, co powiedział mi tata… mówił, że zaczyna się staczać. Ponoć wczoraj był u niej w mieszkaniu i widział mnóstwo butelek po alkoholu, walających się na podłodze, nieposprzątane wymiociny na podłodze i zmarnowanego psa, który wręcz błagał, by go stamtąd wypuścić. Ja już nie wiedziałam co myśleć. Nie potrafiłam mimo wszystko uwierzyć ojcu. Wiedziałam, jaka jest Al i doskonale pamiętałam, jak mi mówiła, że nigdy nie upadnie tak nisko. Ufałam jej bardziej, niż ojcu, ale… wątpliwości były zbyt wielkie.
Nim zdążyłam z powrotem odłożyć telefon na stół, usłyszałam sygnał nadchodzącego połączenia. Bez wahania spojrzałam na wyświetlacz i wstrzymałam oddech na chwilę, widząc imię mojej siostry. Odczekałam parę chwil i dopiero wtedy przesunęłam palcem na zieloną słuchawkę.
- Lucia? Musimy porozmawiać. - Usłyszałam jej zmarnowany głos i od razu poczułam ostre ukłucie w klatce piersiowej. Tata nie mógł mówić prawdy.
- Al? - spytałam z lekka drżącym głosem. - T-to raczej nie rozmowa na telefon - powiedziałam cicho, powoli wstając z kanapy. - J-ja do ciebie przyjdę - zająknęłam się, podchodząc do drzwi. - Taty nie ma w domu, nie wiem, kiedy wraca… Nie dowie się - dodałam pewnie i złapałam w pośpiechu za jedną z bluz, biorąc pod pachę torbę z moimi rzeczami. - Będę za dwadzieścia minut - oznajmiłam szybko, nie pozwalając dziewczynie dość do słowa i się rozłączyłam. Napisałam jeszcze w pośpiechu wiadomość do ojca, że wyszłam do koleżanki i jak na złamanie karku wybiegłam z mieszkania.
Szłam przed siebie, ledwo zwracając uwagę na przejeżdżające obok mnie auta i prawie że wpadłam pod jedno z nich. Zostałam upomniana przez tamtego kierowcę klaksonem i ostrym spojrzeniem, ale tak naprawdę to w myślach machnęłam na to ręką. Moim jedynym celem było dostać się do mieszkania Althei. Mojego mieszkania. Opuściłam tą kamienicę, jakbym nie zamierzała do niej nigdy wracać. Do niej, do siostry. Teraz dopiero w stu procentach uświadomiłam sobie, co zrobiłam. Zostawiłam moją siostrę, bez jakiegokolwiek słowa.
Zostawiłam ją. To krótkie zdanie krążyło w mojej głowie i nie chciało mi dać spokoju. Wywiercało dziurę w moim sercu i rozrywało je na milion postrzępionych części. Jak mogłam coś takiego zrobić…
Po niecałych dwudziestu minutach dotarłam na miejsce i zapukałam niecierpliwie do drzwi, by chwilę później ujrzeć w nich moją zapłakaną siostrę. Oczy miała podkrążone od braku snu, włosy sterczały na wszystkie strony, a policzki były całe spuchnięte od płaczu. Nie potrafiłam na nią patrzeć w takim stanie.
Nie myśląc długo, wepchałam się do mieszkania i od razu zamknęłam za sobą drzwi. Przez chwilę razem z Altheą wpatrywałyśmy się w siebie, nie robiąc zupełnie nic. Dopiero po chwili przełamałam pierwsze lody i rzuciłam się w jej ramiona z płaczem, wtulając głowę w zagłębie jej szyi i wdychając nikły zapach jej perfum.
- P-przepraszam… - Pociągnęłam nosem i przytuliłam się mocniej do kobiety, chcąc nacieszyć się jej ciepłem. - J-ja chcę do ciebie wrócić… Nie chce już tam być.
< Alti? Sorki, że krótkie, ale nie miałam pomysłu ;-; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz