20 sie 2018

Od Nivana cd Antoniego

Zaśmiał się głośno, oczywiście, bo jak inaczej mógłby zareagować? Gdyby parsknął cicho albo w ogóle nie zrobił nic w tym tonie, zacząłbym porządnie się zastanawiać, czy przypadkiem mi nie podmienili gdzieś w międzyczasie faceta. Miał te swoje charakterystyczne zachowania i mimo minionego czasu, dziury w znajomości, która nas dzieliła, dalej byłem w stanie rozpoznać je na kilometr i krzyknąć, że tak, to są działania należące do A.W..
— Prawdopodobnie wiem, ale nie mam aktualnie dżemu, skończył się — odpowiedział zajebiście spokojnym tonem, uśmiechając się jak ostatnia szelma i wywołując u mnie krótki grymas, dosłownie przelotny. — Zresztą, błagam, jajecznica to nie jest szczyt moich umiejętności kulinarnych i raczej nie robi się jej przez godzinę, już nie myśl, że robię ci nie wiadomo jaką przysługę. Sok pomarańczowy, woda, herbata czy kawa? Alkoholu nie proponuję, jest zdecydowanie na to za wcześnie, a już od dawna nie jesteśmy biednymi studentami — rzucił z rozbawieniem, a ja przewróciłem oczami, bo jednak to ostatnie zawsze brzmiało najlepiej, najciekawiej i najsmaczniej, a tak to musiałem się zadowolić jakimiś zwykłymi napojami, które częściej odbierały radość z życia. — I nie gap się na moje plecy, a jedz, bo ci wystygnie.
Odwróciłem szybko spojrzenie, przewracając tylko oczami, bo wcale tego nie robiłem [właśnie, że robiłem] i nie rozumiałem, o co mu chodzi [doskonale wiedziałem]. Nie chodzi się przy ludziach bez koszulki, Watson, naucz się do cholery, bo przecież nawet z twoją zapadniętą klatką piersiową ludzie będą się na ciebie gapić, jak sroka w gnat.
— Soczek — odparłem z uśmiechem, dopiero po chwili reflektując się, jak dziecinnie musiałem zabrzmieć. — Ale zawsze jest to jakieś zaangażowanie i poświęcenie kilku minut, żeby sprawić mi przyjemność — mruknąłem już nieco bardziej osowiale. — Wiesz, że tego nie lubię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz