Zerknąłem na książkę, którą złapał i wciągnął ją nawet na swoje wyjątkowo szczupłe udo. Stukał długim palcem o okładkę, przy okazji mnie obserwując i dokładnie wysłuchując, a ja lampiłem się na niego, jak ciele na malowane wrota. Niczego innego nie mogłem zrobić względem Watsona. Chyba działał na mnie całkowicie podświadomie i odbierał niektóre zdolności samodzielnego myślenia, czy tam funkcjonowania. Łapałem się nawet na wstrzymywaniu oddechu.
Może naprawdę bałem się, że zniknie, że okaże się to snem, a ja za chwilę obudzę się z urwanym sapnięciem, mogąc pogapić się już tylko i wyłącznie w sufit z plamą w kształcie podeszwy buta.
— A dziękuję, wręcz ją ulepszyłem — rzucił, szczerząc się od ucha do ucha, na co zawtórowałem mu cichym śmiechem i pokiwaniem głową, przyznając rację. — Miód akacjowy — pierdzielony hipster. Może jeszcze trenuje crossfit? — No, jeżeli chcesz, to przyniosę ci koc i poduszkę, może znajdę też jakieś dresy, które będą na ciebie pasować. I mam czyste ręczniki, gdybyś, wiesz, chciał się ogarnąć, wykąpać i tak dalej, bo w sumie to jest późno i nie wiem, czy dobrym pomysłem byłoby odprowadzanie ciebie do twojego domu. Znaczy, odprowadzenie jeszcze ok, ale później musiałbym wracać sam i w sumie nie przypominam typowego mięśniaka, którego nikt nie tknie — powiedział na jednym wydechu, powodując u mnie niemałe rozbawienie całą postawą mężczyzny.
— To miłe, ale koc i ręcznik stykną — rzuciłem, dotykając dnem szklanki mojego kolana i odwracając się lekko, żeby również móc ułożyć rękę na oparciu kanapy, podeprzeć na niej głowę i patrzeć prosto na Antoniego... Adama, który wyglądał na nieco zakłopotanego i nawet uśmiechał się w ten sierotkowaty, nieporadny sposób. — O ile nie sprawię problemu, naprawdę nie mam ochoty zawracać ci dupy, jeśli tego nie chcesz, w razie czego to wiesz, mogę wrócić sam, nie chcę się narzucać i... — Westchnąłem cicho, przecierając połowę twarzy. — Przecież wiesz, o co mi chodzi... — dodałem z uśmiechem.
Bo rzeczywiście, byłem bardziej niż pewien, że zna na tyle Nivana Oakleya, żeby rozumieć jego powódki i wahania nad niektórymi sprawami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz