Strony

17 wrz 2018

Od Nivana cd Wandy

Zamarłem, gdy z jej strony padł dokładnie ten sam ruch, gest wręcz identyczny, palce na twarzy, wzrok uważnie lustrujący moją buzię, każdy centymetr, ba, milimetr kwadratowy, jaki miałem do zaoferowania. Miałem ochotę się zaśmiać, widząc, jak te zielone oczęta szybko przeskakują z miejsca na miejsce, lampią się na mnie z rozmarzonym wyrazem i zaczynają błyszczeć.
Bo były smutne i mętne, a to zdecydowanie mi się nie podobało. Potrzeba dowiedzenia się, skąd ta mina, skąd nagłe zniknięcie radosnych iskier była ogromna. Musiałem zrobić w najbliższym czasie dochodzenie, przeszperać internet, złamać kilka...
Znowu się zapętlę. Program znowu zacznie się powtarzać i wywoływać. Algorytm się spieprzy.
Moja głowa wybuchnie razem z komputerem, tym razem z pewnością i żadne leki mi na to nie pomogą. Po prostu nie. Puf i tyle po złotym umyśle.
O ile w ogóle takowy posiadałem, a nie było to tylko złudne wrażenie posiadania czegoś więcej, niż tylko oleju w tej ciemnej główce.
Uśmiechnęła się, co nieco mnie uspokoiło i przyprawiło o przyjemne ciarki. Wyglądała względnie dobrze, chociaż za tym wszystkim czaił się wyraz wzbudzający u mnie nieopisany niepokój.
Nieco to zignorowałem, ważne było tu i teraz i ten pierdolony pies, który smęcił nam się między nogami i tylko prosił się o zarobienie w pysk.
Czyżby Nivan Furiat Oakley powracał do łask? Popatrz Wandziu, jak ty na mnie wpływasz, dopiero co się pojawiłaś, a znów mam ochotę zajebać każdemu, kto pojawi się przy tobie w odległości mniejszej niż pięć metrów. Nawet jeśli to twój pies, bo innego wytłumaczenia na obecność tego kundla tutaj nie mogłem znaleźć.
Potem odskoczyłaś, co spotkało się z moim niezadowoleniem. Co prawda zrobiłaś to, żeby oznajmić światu, że lokal jest nieczynny, ale i tak nie do końca mnie to radowało.
— Nawet nie wiesz, ile rzeczy muszę ci powiedzieć — rzuciłaś, odwracając się w moją stronę i znowu wtaczając na usta ten urokliwy uśmiech.
— Ze wzajemnością — odparłem jedynie, siląc się na firmowy uśmieszek.
Niekoniecznie numer trzydzieści cztery. Bliżej mu było do szczerej i szczęśliwej siódemki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz