Zmarszczyłem delikatnie brwi, zaskoczony tym określeniem.
- Co masz na myśli? - spytałem, zerkając na nią przy pierwszej okazji, czyli na kolejnym czerwonym świetle. Zaraz jednak usłyszałem, jak ktoś trąbi, przez co byłem zmuszony oderwać wzrok i jechać dalej.
Dziewczyna wciąż miała wzrok utkwiony w dali, kiedy przedzieraliśmy się przez gęstą mgłę.
- Powiedziałam, że dotrę do domu i coś zjem, ale ty wybrałeś bar - odparła w końcu. Widać jednak było, że nie chce się kłócić.
- Po prostu wątpię, żebyś miała siłę i ochotę cokolwiek odgrzewać, a potrzebujesz ciepłego posiłku - mruknąłem i zaraz potem zacisnąłem wargi, po raz kolejny ganiąc się za nadopiekuńczość wobec niej. - Jeśli jednak tak bardzo chcesz, to pomogę ci z tym - dodałem po chwili, a zaraz potem jęknąłem w myślach, znowu najpierw coś proponując, zamiast pomyśleć.
Przez twarz dziewczyny przebiegł cień ulgi, co oznaczało, że spodobał jej się ten pomysł. A jednocześnie, że ja się wkopałem.
- Jeśli chcesz... Jasne, znajdzie się dla ciebie miejsce. Tylko wiesz... - odchrząknęła - nie mieszkam w bogatej kamienicy.
Wzruszyłem delikatnie ramionami, jakoś nieszczególnie patrząc na jej zakłopotanie.
- Ja też nie - wypaliłem, zanim zdążyłem pomyśleć. Po raz kolejny w myślach skarciłem się za impulsywność. Wiedziałem jednak, że to nie jest pierwszy, a już na pewno nie ostatni raz.
Uśmiechnęła się, chyba próbując obrócić swoją sytuację w jakiś żart.
- Też mieszkasz z troskliwą siostrą i oddajesz jej jedyną sypialnię?
- Nie - stwierdziłem, skręcając. - Mieszkam z psem cierpiącym na ADHD, któremu często jestem zmuszony oddać jedyne łóżko - spojrzałem na nią kątem oka, chcąc sprawdzić jej reakcję na ten temat.
Niestety przyłapała mnie na tym, powstrzymując przy tym uśmiech.
- To akurat całkiem kochane. Więc zazwyczaj gdzie śpisz? O ile w ogóle odpoczywasz przy tej swojej pracy - spytała z cieniem rozbawienia w głosie.
- W łóżku. Na jego skraju, albo pod Chipperem - od razu wróciłem do patrzenia na drogę, nieco speszony, że zauważyła. - Ta praca wcale nie jest taka zła, jak się wydaje - napuszyłem policzki.
- Chipper musi być sporych rozmiarów - przyznała, co nieco mijało się z prawdą, ale nie czułem potrzeby wyprowadzania jej z błędu. - Ja też mam psa, zostawia dużo futra. Pewnie nie masz uczulenia?
- Gdybym miał, z pewnością bym nie adoptował swojego, prawda? - mruknąłem nieco rozbawiony, finalnie zatrzymując się pod jej blokiem. - To tutaj, prawda?
[Al? Ajm bak, aj fink]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz