Strony

6 gru 2018

Od Anastazji cd. Rafaela

- Zasady są bardzo proste – mówiąc co usiadłam po turecku na miękkim białym dywanie, który był bardzo czysty, co świadczyło o tym iż moja rodzicielka niedawno musiała go wyprać z całego tego kilkuletniego kurzu.
- Zamieniam się w słuch – mówiąc to usiadł naprzeciwko mnie, a ja zaczęłam mu tłumaczyć ogólne zasady gry. Zaczęliśmy grać z czego mieliśmy niezłą radochę i cóż… wiele o sobie się dowiedzieliśmy, a w trakcie gry postanowiłam nieco umilić nam takie spędzanie czasu, dlatego też wyjęłam zachomikowane wczesnej trunki. Miałam wspaniałe piwko o nazwie „TASTES”. Było to pierwsze piwo smakowe i o dużej sile rażenia że tak to ujmę, gdyż miały po „8%” alkoholu więc naprawdę mocne piwka, ale co tam? Byliśmy w końcu dorośli, a nie pijałam zazwyczaj alkoholu, chyba że spędzałam sama sylwestra w Avenley River. Fakt łby na pewno nas będą boleć następnego dnia, ale doktorkami jesteśmy więc wiemy mniej więcej jak postępować w takich sytuacjach. Gorzej tylko jakby nas nakrył mój ojciec…
No ale musi w końcu zrozumieć że jego mała córeczka wyrosła i że nie potrzebuje takiej ochrony już jak kiedyś. W trakcie gry ja zdołałam wypić dwa piwa i połowę drugiego, a Rafael natomiast wypił trzy, więc miał lepszą głowę do alkoholu niż ja, ale chyba wszystkie chłopy tak miały. Czując ogromne zmęczenie, w końcu zdecydowaliśmy się położyć, więc jakoś doczłapałam się do swojego łóżka i padłam na nie jak kłoda. Problem był taki ze Rafael pomylił łóżka i wtranżolił się na moje z czego zadowolona nie byłam.
- Kuźwa masz własne łóżko – burknęłam pacając go dość mocno.
- Za daleko… Nie truj i śpij – mruknął przez zamknięte oczy.
- Będziesz mi tu capił spadówa – burknęłam i ponownie chciałam go pacnąć, na co on zarzucił mi na łeb kołdrę.
- Cichaj… Śpij grzecznie to może nie dostaniesz rózgi od Świętego Mikołaja – mruknął na mnie coraz bardziej zasypiając, podczas gdy ja jakoś się odkryłam i dałam mu dość mocnego kopa w dupę.
- Sam se kuźwa dostaniesz rózgę, bo ja jestem pani mikołajowa – odburknęłam mu znowu, nie za bardzo sobie zdając sprawę z tego co plotę.
- Tak, tak… Śpij pani mikołajowa bo renifery wam ktoś podkradnie – mówiąc to ziewnął przeciągle - Ja wypożyczam renifery – dodał.
- Nie pierdol, renifery kuźwa są w ciepłych krajach i piją pewnie teraz sobie mohito czy inne gówno – mówiąc to obróciłam się jakoś na swój prawy bok.
- Nie pierdol renifery piją wino półwytrawne jeśli już… Ja pierdolę, nawet renifery chleją – bełkocząc to pod nosem ręka poleciała mu na poduszkę.
- Pewnie też i ćpają, myślisz kurwa że jak napierdalają z prezentami? - bełkotałam pijana – Kurwa schleją się i motor automatycznie w dupie mają, a jak się wyjebują gdzieś to nic je nie boli bo są skurwysyny giętkie – dodałam zamykając oczy powoli.
- Ja pierdolę nawet renifery degeneraci…. - burknął mamrocząc pijacko – Kurwa kto im dał prawo jazdy? - dodał.
- Pytaj tych od renifero pojazdów – mruknęłam jakoś zarzucając sobie kołdrę na dupę.
- Kurwa jakiej oni są kategorii? - mamrotał dalej zbulwersowany.
- Nie wiem kurwa może RPL – burknęłam.
- A czym Ty pierdolisz? Skąd ta nazwa? - wymamrotał do mnie, zipiąc na mnie.
- Reniferowy Pojazd Latający tumanie – mamrocząc to pacnęłam go poduszka w łeb koślawo.
- Ja protestuję, te renifery nawet znaków drogowych nie rozpoznają – wybełkotał.
- Ja pierdolę mikołaj bez papierów jeździ – mówiąc to przetarłam dłonią twarz i byłam totalnie nachlana jak nigdy w życiu.
- Kurwa ale mikołaj? Jak mi mógł to zrobić? - spytał miotając się nieco na łóżku by lepiej się okryć kołdrą.
- To mój ziomek, jak on mi mógł to zrobić? - wybełtałam teraz ja.
- A pasz papiery że jesteś jego ziomalką? - spytał jakoś przy czym strasznie plątał mu się język.
- Kurwa chyba jednego egzaminu u niego nie zdałam, a to huj jebany – wybełkotałam narzucając na swój łeb poduszkę.
- Mikołaj Ty huju, jakim prawem trzeba u Ciebie egzaminy zdawać? - spytał zasypiając powoli.
- Kuźwa jeszcze kasę za to wziął surczybyk - mruknęłam.
- Musi jakoś doładować renifery… To Ty nie wiesz że teraz są te bydlaki hybrydowe? - spytał lekko podnosząc i opuszczając rękę przysypiając.
- Kurwa jego mać! Mikołaj i jego renifery bardziej technologiczne są niż my, to nie fair – mówiąc to pierdnęło mi się dość śmierdząco.
- Jasny szlak nie smrodź, się rzeź jajem zebździła – mruknął niezadowolony pacając nie w rękę.
- Kurwa nie dość że chleją te bydlaki za moje pieniądze, to i jeszcze są hybrydowe? To ile one kurwa chleją? - spytałam mając lekką czkawkę – Nie tarmoś mnie bo mi się bardziej zbiera – dodałam. Ni usłyszałam już odpowiedzi, gdyż chłopak zasnął, a ja zaraz po nim.
**************************************************************************
Następnego dnia obudził mnie ogromny ból głowy, przez który zapałam się obiema rękami za głowię i jęknęłam przeciągle z bólu. Czułam jak poranny kac rozsadza mi niemalże czaszkę w drobny mak, niczym pocisk trafiony z karabinu snajperskiego, trzymanego przez profesjonalnego strzelca. Powoli otwierając jakoś oczy zobaczyłam że obok mnie budzi się właśnie Rafael, który spał obok mnie! Kurwa co się wczoraj stało? pomyślałam zdezorientowana, kiedy w moją głowę uderzyła kolejna fala bólu. Czując się fatalnie, jakoś zwlekłam się z łóżka i zaczęłam pij dużo wody niegazowanej w butelce, czując ogromne pragnienie. Następnie jakoś odnajdując swoje ciuchy, jakoś się ubrałam, tak samo jak Rafael, który cierpiał na straszny ból głowy tak samo jak i ja. Najmniejszy dźwięk sprawiał że jeszcze bardziej rozsadzało nam głowy, więc nawet drzwi zamknęliśmy bardzo cicho, a następnie zeszliśmy jakoś po schodach, mocno trzymając się barierki, a następnie wchodząc do kuchni, gdzie czekała już na nas moja mam z ojcem.
- Dobrze się wczoraj bawiliście? - spytał mój ojciec, który nagle złapał Rafaela za kołnierz.
- Cicho! - jęknęłam żałośnie mocno trzymając się za głowę.
- Kochanie przestań – mówiąc to moja mam bardzo mocno pociągnęła mojego ojca za ucho, co niemalże od razu postawiło go do pionu – Porozmawiamy sobie później o Twoim zachowaniu – dodała do mojego ojca, który miał bardo zdziwioną minę.
- Rafael siadaj dupą obok mnie – mówiąc to jakoś usiadłam na krześle i łapałam się ciągle za bolący łeb.
- Musicie się napić kawy z mlekiem z miodem to wam przejdzie… - odezwała się nagle moja mama, która zaczęła zaparzać nam kawę – Nie zapominając o jajecznicy na wzmocnienie – dodała.
- Nie chcę nic jeść, prędzej zwymiotuję – jęknęłam cicho pod nosem.
- Zaufaj starszym kochanie – mówiąc do dała nam na stół dwa kubki z kawą, a następnie zaczęła przekładać z patelni na talerze jajecznicę. Spojrzałam niepewnie na lekko fioletowy kubek z kawą, po czym nabierając się na odwagę, jako pierwsza jej spróbowałam wziąć w usta, a gdy połknęłam odrobinę tego płynu, poczułam jakby kojący balsam rozlewał się po moim wnętrzu, co przyniosło mi bardzo dużą ulgę.


Rafael? :3 jak żyjesz? Xdd

+10PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz