Strony

4 gru 2018

Od Parkera cd. Florence

Tego ranka obudził mnie telefon dzwoniący na cały pokój. Nie śpieszyłem się jednak aby go odebrać, leniwie przetarłem oczy i sprawdziłem czy aby na pewno jestem w moim pokoju. Ostatnio rzadko zdarza mi się spędzać noce we własnym łóżku. Tym razem jednak niezaprzeczalnie był to mój pokój,   rozpoznałem to przede wszystkim, bo wielkich i ciężkich zasłonach które wpuszczały do pokoju zaledwie ułamek,  światła słonecznego. Poza tym czarna kołdra jak zwykle znajdowała się na podłodze, bo w nocy mam tendencje do zrzucania jej z siebie mimowolnie. Telefon ucichł. Zbyt długo nie odbierałem. Sięgnąłem więc po kołdrę z podłogi i chciałem z powrotem zasnąć, to był jeden z tych dni kiedy nie miałem najmniejszej potrzeby do opuszczania łóżka. Towaru  miałem pod dostatkiem, pieniędzy też ostatnio mi przybyło. Chciałem siedzieć cały dzień w domu zaćpany, ewentualnie zamówić sobie jakąś dziewczynę do towarzystwa. Już zdążyłem zamknąć na nowo oczy kiedy telefon zadzwonił ponownie. Leniwie sięgnąłem po niego, i zobaczyłem znajomy numer. Był to Iwan.
- No. - odezwałem się pierwszy.
- Parker, bracie poratuj mnie. Potrzebuje działki, teraz.
- Znasz numer do Matta, aktualnie zajmuje się czymś innym.
- Nie mogę zadzwonić do Matta, mam z nim mocno na pieńku.
- To już  nie mój problem. - powiedziałem i chciałem się rozłączyć.
- Nie poczekaj! Zapłacę ci dwa razy więcej, błagam cię zlituj się nade mną. 
- Aktualnie nie narzekam na braki czegokolwiek, więc  nie opłaca mi się wlec do ciebie.
- Teraz może pieniędzy ci nie brakuje, ale sam dobrze wiesz jak u ciebie bywa. 
- Dobra. Ale za fatygę płacisz trzy razy więcej.
- Że kurwa co?!
Rozłączyłem się, ale nie odkładałem telefonu wiedziałem że odzwoni Tak też zrobił mniej niż po minucie.
- Kurwa niech ci będzie. - odezwał się jego głos w telefonie.
- Będę za 20 minut pod twoją  uczelnią. - odpowiedziałem.
Miałem szczęście że ten debil, nie znał innego dilera niż Matta, ten i tak mocno zawyżał mu  ceny widząc z jakim frajerem ma do czynienia. A teraz ja dostanę, jeszcze trzy razy więcej. Żyć nie umierać. Zabrałem więc co potrzebne i podjechałem pod uczelnie. Zanim Iwan wsiadł do mojego samochodu zdążyłem chwile popatrzeć na ludzi idących na wykłady. Dziękowałem w duchu sam sobie że nigdy nie zmuszałem się do żadnych studiów, ludzie nie wiedzą jak łatwo można ułożyć sobie życie mając odrobinę mózgu a nie równań algebraicznych. Z zamyślenia wyrwał mnie Iwan który wyjątkowo niedyskretnie wskoczył podekscytowany do  mojego samochodu.
- I co masz ? masz? - szczekał niczym podniecony szczeniak.
- Pytanie czy ty masz co mi należne. - odpowiedziałem oschło. 
Chłopak pośpiesznie wyciągnął plik banknotów, towar który brał nie był tani. A sprzedany w potrojonej cenie pozwoli mi żyć w niegłupim klimacie, przez następny miesiąc. 
Wziąłem od niego pieniądze i zacząłem liczyć.
- Musiałem sprzedać biżuterię mojej zmar... - zaczął mówić oczekując współczucia.
- Nie prosiłem cię o autobiografię. - podsumowałem. - Dobra wszystko się zgadza. - powiedziałem i podałem mu jego magiczną zapełnioną folijkę.  Ten podniecił się jeszcze bardziej.
- Jesteś boski. - powiedział chowając swoją własność do kieszeni.
- Dobra, wypierdalaj mi z wozu. - powiedziałem .
- Nie no stary naprawdę, po raz kolejny ratujesz mi życie. Czemu nie widujemy się częściej? - zapytał. 
- Może dlatego że nie mam po co z tobą przebywać wypierdalaj mi z tąd albo sam cię wyjebie.  - powiedziałem lekko wkurzony.
- Dobra, dobra już spokojnie. - odpowiedział.  Po czym wysiadł z samochodu i popędził pod najbliższe drzewo gdzie od dłuższego czasu stała  dobrze znana mi dziewczyna. Patrzyłem na to z umiarkowanym zaciekawieniem. Po krótkiej wymianie zdań, Iwan poklepał się po kieszonce w której schował towar. Dziewczyna widocznie rozpromieniała, i przyssała się do Iwana zaczynąc się z nim lizać. Scena jednak nie trwała długo, uciekła  zostawiając go na wiotkich nogach, był w niej widocznie zauroczony. Szedł wesołym krokiem w stronę uczelni.  Zatrąbiłem aby zwrócić jego uwagę,  wrócił więc po chwili do mojego samochodu.
- Co to miało być? -  zapytałem prześmiesznym tonem.
- Nie będę ci ściemniać, ten towar jest dla niej. Kocha...
Zaśmiałem się w głos.
- Dla niej?! Ona nie jest warta nawet grama tego co planujesz jej dać. 
-  Stary nie wiesz co mówisz. - odpowiedział urażony.
- Właśnie że wiem. To dziwka. 
- Zamknij pysk, ona tu studiuje.
- Nie mówię że nie, ale po zajęciach puszcza się za pieniądze.
- A  ty skąd to niby wiesz?
- Bo zamawiam ją praktycznie co  środę. 
- Co ty pierdolisz. 
- Jest tańsza niż używana ściera. Nie myślałem że jesteś takim idiota, kupując ją nigdy nie zapłaciłem nawet 1\6 tego co ty dzisiaj na nią wydałeś. 
Chłopaka zatkało, a ja ani na chwilę nie powstrzymywałem się od śmiechu. 
Wyciągnąłem z kieszeni jej numer, podając mu  go.
- Masz na przyszłość chociaż zapłacisz mniej niż dziś, jeśli zadzwonisz do niej ,, na jej firmowy numer".
Chłopak w dalszym ciągu się nie odzywał, ściskał papierek w ręku. Wyciągnąłem szluga i odpalając go  powiedziałem:
- Każdego można kupić. Ważne tylko żeby nie przepłacać.
- Jesteś zdecydowanie zbyt pewny siebie.
- Śmieszne że tak uważasz. - powiedziałem zaciągając się dymem. 
Nagle przed maską samochodu przebiegła blondynka. 
-  Ona. - powiedział patrząc na odbiegającą dziewczynę.
- Co ona. - zapytałem nie patrząc nawet w jej stronę. 
- Jej nie kupisz.
- Czy naprawdę lubisz jak śmieję ci się w twarz? - zapytałem patrząc tym razem na odbiegającą drobną blondynkę. Była ubrana w najdroższe markowe ciuchy, a jej włosy ślniły od jedwabnych odżywek. 
- Dobra może i tym razem masz rację, tej nie kupię. - odpowiedziałem pozbywając się nadmiaru popiołu z papierosa wystawiając go za okno, i stukając palcem o jego końcówkę. Iwan patrzył na mnie z niedowierzaniem, że przyznałem mu rację. 
- Takich jaka one nawet nie trzeba kupować. 
Popatrzył na mnie pytająco.
- ,,Dziewczyna z dobrej rodziny" . Nie ma łatwiejszego celu. Założę się że jej rodzice są prawnikami, a ona sama nigdy na oczy nie widziała mniej niż 5 gwiazdkowego hotelu. Ludzie dorastający w takim otoczeniu są tępi, nie muszą myśleć aby przeżyć. Pieniądze dają im wszystko. Na pewno nie ma innego zajęcia niż malowanie paznokci czy prostowanie włosów, w najbardziej ambitnym przypadku jest blogerką modową, która chwali się przed światem swoim bogactwem. Ludzie żyjący w ten sposób są znudzeni, chcą zmian. Żyją według narzuconych im reguł. Gdy w ich życiu pojawi się ktoś z odrobinę ciekawszym życiem i dobrą gadką, same rozkładają nogi. Wyznają zasadę ,,łobuz kocha najbardziej" .Trzeba to tylko dobrze rozegrać, i mieć odrobinę oleju w głowie. Dostał bym od niej czego chcę w jeden wieczór. 
- W takim razie to zrób.  - odpowiedział wyzywająco.
- Po co? Aby udowadniać coś takiemu  nieudacznikowi jak ty?  Naprawdę cenie swój czas wyżej.


****


Tego samego dnia dostałem dziwny telefon z prośbą o korepetycję. Zignorowałem go jednak. Zaraz potem zadzwonił Iwan.
- Nic nie musisz załatwiać, sam załatwiłem ci z nią spotkanie. Teraz wystarczy ze użyjesz swoich sztuczek, i zobaczymy czy naprawdę ci się uda.- powiedział bez zbędnego witania się. 
- Naprawdę będziesz dowartościowywał się w ten sposób? Aż tak nisko upadłeś? Za duże nadzieje pokładasz w tej pustej dziewczynie.
- Nie gadaj tylko  zrób swoje. 
- Skoro podesłałeś mi darmową panienkę to skorzystam, i nie myśl że robię to aby cię o czymś przekonać. Po prostu korzystam z sytuacji. - rozłączyłem się i dopisałem dziewczynie na esemesa, miałem się spotkać z nią następnego dnia w jej domu. Prościej być nie mogło.


Florence?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz