Wyszedłem z bloku i kopnąłem przypadkowy kamień, który odbił się o zaparkowany samochód. Schowałem ręce do kieszeni i wściekły ruszyłem żwawym krokiem do domu. Będąc na chodniku, usłyszałem wóz policyjny. Pierwsze co mi przyszło na myśl, to to, że chcą mnie zgarnąć i ponownie wsadzić do pierdla, a ostrzeżenia i pouczenia Andrew’a zaczynały nabierać sensu i stawały się coraz realniejsze. Miałem ochotę wziąć nogi za pas, albo wskoczyć w najbliższe krzaki – po prostu chciałem uciec i już nigdy nie słyszeć ani policji, ani o Olim. Jednak gdy radiowóz przejechał obok mnie, nie zatrzymując się ani przy bloku, ani przede mną, ani na najbliższym parkingu, złe myśli odeszły. Zarzuciłem kaptur na głowę i w takim stanie wróciłem do domu. Dopiero będąc w swoich bezpiecznych czterech ścianach, zdałem sobie sprawę, że w dalszym ciągu ściskałem odłamek szkła. Wbił mi się dość mocno, a wyciąganie go nie należało do przyjemnych czynności. Podczas opatrywania ręki podeszła do mnie kotka. Popatrzyłem na nią słabym wzrokiem, a ta od razu się mną zajęła: ocierała o nogę, a potem wskoczyła na kolana, oparła przednie łapki o mój tors i polizała po nosie. Cicho się zaśmiałem, potem poczułem, jak zaczyna wylizywać krew, która spływała mi po dłoni.
- Chociaż ty mnie kochasz – stwierdziłem przytulając kota i wycierając krew. Zabandażowałem głęboką ranę i oparłem się o stół. Przed oczami stanął mi Oli, był wystraszony, gdy przyłożyłem do jego szyi szkło. Przez chwilę byłem z siebie dumny, znowu pokazałem komuś, gdzie jego miejsce, ale gdy sytuacja do mnie dotarła… wydaje mi się, że byłem bardziej przerażony, niż on… w co raczej nie uwierzy nikt, prócz mojej kotki.
Mika ocierała się o moją twarz, a po chwili lizała mnie w policzek. Nawet nie poczułem, kiedy łzy zaczynały mi spływać po twarzy. Zdecydowanie byłem zbyt słaby, jak na kogoś, kto jako nastolatek zabił paru dorosłych mężczyzn i przesiedział w więzieniu 5 lat. Tym bardziej, że Oli to obcy człowiek! Tak jak tamci… Spojrzałem na kotkę, przypominając sobie o naszej durnej rozmowie, na temat orientacji. W końcu to jakby od tego zaczęła się cała kłótnia.
- Chyba rzeczywiście już nie będę normalny – stwierdziłem, przypominając sobie rozmowę psychologa z moją matką. Przeżywałem ciężki okres po śmierci siostry, siedziałem w pokoju, a mimo to wszystko słyszałem. Słyszałem, jak facet mówił, że te wydarzenia mogą zostawić po sobie ślad do końca życia.
W końcu przestałem o czymkolwiek myśleć. Poszedłem się umyć. Za dwa dni miałem rozpocząć swoją samotną libację, dlatego musiałem pozbierać się do kupy. Od jutra nigdzie nie wychodzę i z nikim się nie kontaktuje. Zacząłem szukać telefonu, który z przyzwyczajenia kładę obok łóżka, ale nie mogłem go znaleźć. Przeszukałem cały dom, a po dwudziestu minutach, przypomniałem sobie, że gdy wychodziłem zdenerwowany z domu chłopaka, nie zabrałem swoich rzeczy. Portfel i telefon został w domu tej męskiej prostytutki.
<Oli? Ach, te uczucia>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz