-Hej, skarbie. - Mruknęłam. - Wpadniesz dzisiaj do mnie?
-Witaj, oczywiście. - Odparł dość chętnie. - Będę za godzinę, dobrze?
-Czekam. - Zakończyłam połączenie. Ubrałam się w czarny, skórzany komplet bielizny i przygotowałam do przyjścia Dereka. O wyznaczonej porze usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć i przywitałam całusem w policzek mojego dzisiejszego partnera.
-Hmm... To kwiaty dla ciebie. - Przystojny blondyn uśmiechnął się.
-Nie musiałeś. - Westchnęłam. Byłam zmęczona tymi pseudo romantycznymi gestami facetów, którzy i tak byli w moim życiu nie dłużej niż dwa tygodnie. Kiedy mężczyzna zdjął płaszcz i buty, chwyciłam go za koszulę i pociągnęłam w kierunku salonu. Nie chciało mi się tracić czasu na wchodzenie po schodach tylko po to, by uprawiać seks na wygodnym łóżku. Reszta wieczoru przebiegła wyjątkowo pomyślnie i po kilku udanych sesjach, zostawiłam śpiącego Dereka na kanapie, a sama udałam się do sypialni.
***
Nad ranem, kiedy zauważyłam, że mężczyzna nadal poleguje na mojej czarnej sofie, stanęłam przed nim już ubrana, oparłam dłonie na biodrach i skrzywiłam jedną brew. Hmm... To już tydzień? Chyba czas się pożegnać.-Dlaczego nadal tu jesteś? - Zmierzyłam go wzrokiem, w którym nie pozostała nawet iskierka wczorajszego pożądania.
-Mam już iść? - Facet wydawał się zdziwiony.
-Brawo za spostrzegawczość. - Klasnęłam mało entuzjastycznie. - Było miło, ale się skończyło.
-Mogę kiedyś jeszcze wrócić? - Wydawał się zawiedziony.
-Wydaje mi się, że nie chcę dalej ciągnąć naszej znajomości. - Zbadałam swoje paznokcie i rzuciłam znudzone spojrzenie na twarz blondyna.
-Yhym... Szkoda. - Mruknął i zaczął się powoli ubierać. - Byłem chociaż dobry w łóżku?
-Nie najgorszy. - Odparłam beznamiętnym tonem. Seks to tylko seks. Nie sztuka.
- To chyba dobrze? - Zapytał niepewnie.
-Nie mam czasu na pogawędki. - Wywróciłam oczami. - Mógłbyś się szybciej zbierać?
-Aa tak. - Skinął głową. Zebrał wreszcie swoje manatki. Odprowadziłam go do drzwi, które mu otworzyłam i bez najmniejszego gestu pożegnania, szybko je za nim zamknęłam. Wróciłam do swoich codziennych czynności.Zajrzałam do Xeny i Queen, które od rana hałasowały w swojej sporych rozmiarów wolierze. Dorzuciłam im świeżych owoców do miseczki i natychmiast zaczęły się wykłócać, która pierwsza zje winogrono. Uśmiechnęłam się pod nosem na widok tych zadziornych papug. Zrobiłam sobie lekkie śniadanie i udałam się na cosobotni zakupowy wypad. Przy okazji odwiedziłam fryzjera i kosmetyczkę. Musiałam dzisiaj wyglądać nieskazitelnie jeśli chodzi o kasyno. Wieczorem założyłam długą, czarną suknię z głęboko wyciętym dekoltem, a do tego kremowe szpilki. Do swojej kopertówki na złotym łańcuszku spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i wsiadłam do wcześniej zamówionej taksówki, która już czekała na mnie pod domem. Po niedługiej podróży znalazłam się przed ekskluzywnym budynkiem kasyno. Weszłam i udałam się od razu do umówionego wcześniej stolika, gdzie czekał już na mnie zadbany mężczyzna po 40.
-Witam panią Larsen! - Ucałował mnie w dłoń. - Zjawiskowo pani wygląda.
-Dobry wieczór panie Fing, dziękuję za komplement. - Uśmiechnęłam się gładko. Nienawidzę tych sztucznych uprzejmości. - Przejdźmy może od razu do interesów, a potem pozwoli pan, że udam się trochę rozerwać przy pokerze.
-Oczywiście, oczywiście. - Przytaknął. - Chciałem się z panią prezes spotkać, by zapytać o możliwość poszerzenie naszego grona odbiorców?
-Hmm... Ciekawa propozycja. - Wzięłam szampana z tacki, którą niósł kelner. Zakołysałam lekko gazowanym płynem. - Znalazł pan nowy rynek zbytu?
-Tak, wąskie grono o wysokich wymaganiach, więc naprawdę opłacalna operacja. - Mrugnął do mnie i łyknął ze swojego kieliszka.
-Co pan chce w zamian za znalezienie tej wyjątkowej grupy odbiorców? - Uśmiechnęłam się pod nosem. Nigdy nic nie jest za darmo.
-Zwiększyć swoje udziały w firmie. - Odparł poważnym tonem.
-O ile? - Zmarszczyłam brwi.
-O 5 %. - Zacisnął mocniej palce na szyjce naczynia.
-Zgodzę się, ale jeśli pański świetny pomysł nie przyniesie takiego zysku, na jaki liczę, to będzie pan mógł się pożegnać z więcej niż 5 % swoich udziałów. - Odparłam beznamiętnie.
-Nie zawiodę pani! - Przyrzekł gorąco. - To będzie interes tego roku.
-Mam nadzieję. - Dopiłam resztkę swojego szampana. - A teraz pan wybaczy, ale czeka mnie partyjka pokera.
-Udanej gry. - Skinął głową i ruszył w kierunku jakiejś damy. Pewnie jakaś ekskluzywna dziwka.
-Nie dziękuję. - Odparłam sucho i wybrałam niewielki stół z charakterystycznym, zielonym obiciem. Wokół siedziała jedynie dwójka osób. Przystojny młody mężczyzna w garniturze oraz jakiś starszy facet również w garniaku. Zaczynali tasować karty. Kiedy do nich podeszłam, młodszy, niebieskooki wbił we mnie badawcze spojrzenie.
-Przepraszam, mogę się dołączyć? - Uśmiechnęłam się delikatnie. - Mają panowie ochotę na partyjkę pokera w moim towarzystwie?
[Tyler? Tylko nie rób poker face xd]
+10PD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz