6 gru 2018

Od Tove do Tyler

Kolejny tydzień pełen pracy przeminął. Jednak weekend nigdy nie jest dla mnie wytchnieniem. Zwykle odbywam różnego rodzaju biznesowe spotkania, albo jeżdżę na firmowe konferencje. Tym razem udało mi się pogodzić obowiązki z przyjemnością. W sobotni wieczór mam się udać do najlepszego kasyna w mieście na spotkanie z jednym z udziałowców w Top Pharma. Nie powiem, facet ma gust. Na szczęście w ten weekend nie czekało mnie załatwianie żadnych ciemnych interesów. Miałam dość po ostatnim incydencie w zeszłym tygodniu, kiedy to jakiś niedoćpany dealer ukradł sporo towaru i niestety, ale musiałam się z nim rozliczyć osobiście. Do dzisiaj pamiętam twarz tego nieszczęśnika po mojej karze. Najgorsze, że towaru i tak nie odzyskałam. Straty w moich interesach to rzadka przypadłość. Na samą myśl o tym zacisnęłam mocniej dłonie na kierownicy audi. Wcisnęłam pedał gazu i wyprzedziłam wlekący się przede mną rodzinny samochód. Właśnie wracałam z cotygodniowego zebrania firmy. Było już dość późno, ponieważ dochodziła 21. Zajechałam pod kamienicę, ustawiłam auto wzdłuż chodnika i stukając obcasami o kostkę, weszłam do domu. Wrzuciłam kluczyki do misy przeznaczonej na ich przetrzymywanie i weszłam od razu na piętro, gdzie zostawiłam swoje rzeczy w sypialni i poszłam wziąć aromatyczną kąpiel. Cała łazienka lśniła, dzięki niezawodnej Ricie. Zadowolona napuściłam gorącej wody i dodałam lawendowego olejku do kąpieli, by móc się odprężyć. To był ciężki tydzień. Po godzinie relaksu, wyszłam z marmurowej wanny i owijając się w śnieżnobiały ręcznik, wróciłam do sypialni. Sięgnęłam do szuflady szafki nocnej i wyciągnęłam cienkiego, miętowego papierosa. Odpaliłam go przy pomocy pozłacanej, mosiężnej zapalniczki ozdobionej delikatnymi motywami roślinnymi. Zaciągnęłam się i wydmuchałam dym przez usta. Piątek może się jeszcze skończyć przyjemnie. Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer swojego aktualnego kochanka.
-Hej, skarbie. - Mruknęłam. - Wpadniesz dzisiaj do mnie?
-Witaj, oczywiście. - Odparł dość chętnie. - Będę za godzinę, dobrze?
-Czekam. - Zakończyłam połączenie. Ubrałam się w czarny, skórzany komplet bielizny i przygotowałam do przyjścia Dereka. O wyznaczonej porze usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć i przywitałam całusem w policzek mojego dzisiejszego partnera.
-Hmm... To kwiaty dla ciebie. - Przystojny blondyn uśmiechnął się.
-Nie musiałeś. - Westchnęłam. Byłam zmęczona tymi pseudo romantycznymi gestami facetów, którzy i tak byli w moim życiu nie dłużej niż dwa tygodnie. Kiedy mężczyzna zdjął płaszcz i buty, chwyciłam go za koszulę i pociągnęłam w kierunku salonu. Nie chciało mi się tracić czasu na wchodzenie po schodach tylko po to, by uprawiać seks na wygodnym łóżku. Reszta wieczoru przebiegła wyjątkowo pomyślnie i po kilku udanych sesjach, zostawiłam śpiącego Dereka na kanapie, a sama udałam się do sypialni.
***
Nad ranem, kiedy zauważyłam, że mężczyzna nadal poleguje na mojej czarnej sofie, stanęłam przed nim już ubrana, oparłam dłonie na biodrach i skrzywiłam jedną brew. Hmm... To już tydzień? Chyba czas się pożegnać.-Dlaczego nadal tu jesteś? - Zmierzyłam go wzrokiem, w którym nie pozostała nawet iskierka wczorajszego pożądania.
-Mam już iść? - Facet wydawał się zdziwiony.
-Brawo za spostrzegawczość. - Klasnęłam mało entuzjastycznie. - Było miło, ale się skończyło.
-Mogę kiedyś jeszcze wrócić? - Wydawał się zawiedziony.
-Wydaje mi się, że nie chcę dalej ciągnąć naszej znajomości. - Zbadałam swoje paznokcie i rzuciłam znudzone spojrzenie na twarz blondyna.
-Yhym... Szkoda. - Mruknął i zaczął się powoli ubierać. - Byłem chociaż dobry w łóżku?
-Nie najgorszy. - Odparłam beznamiętnym tonem. Seks to tylko seks. Nie sztuka.
- To chyba dobrze? - Zapytał niepewnie.
-Nie mam czasu na pogawędki. - Wywróciłam oczami. - Mógłbyś się szybciej zbierać?
-Aa tak. - Skinął głową. Zebrał wreszcie swoje manatki. Odprowadziłam go do drzwi, które mu otworzyłam i bez najmniejszego gestu pożegnania, szybko je za nim zamknęłam. Wróciłam do swoich codziennych czynności.Zajrzałam do Xeny i Queen, które od rana hałasowały w swojej sporych rozmiarów wolierze. Dorzuciłam im świeżych owoców do miseczki i natychmiast zaczęły się wykłócać, która pierwsza zje winogrono. Uśmiechnęłam się pod nosem na widok tych zadziornych papug. Zrobiłam sobie lekkie śniadanie i udałam się na cosobotni zakupowy wypad. Przy okazji odwiedziłam fryzjera i kosmetyczkę. Musiałam dzisiaj wyglądać nieskazitelnie jeśli chodzi o kasyno. Wieczorem założyłam długą, czarną suknię z głęboko wyciętym dekoltem, a do tego kremowe szpilki. Do swojej kopertówki na złotym łańcuszku spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i wsiadłam do wcześniej zamówionej taksówki, która już czekała na mnie pod domem. Po niedługiej podróży znalazłam się przed ekskluzywnym budynkiem kasyno. Weszłam i udałam się od razu do umówionego wcześniej stolika, gdzie czekał już na mnie zadbany mężczyzna po 40.
-Witam panią Larsen! - Ucałował mnie w dłoń. - Zjawiskowo pani wygląda.
-Dobry wieczór panie Fing, dziękuję za komplement. - Uśmiechnęłam się gładko. Nienawidzę tych sztucznych uprzejmości. - Przejdźmy może od razu do interesów, a potem pozwoli pan, że udam się trochę rozerwać przy pokerze.
-Oczywiście, oczywiście. - Przytaknął. - Chciałem się z panią prezes spotkać, by zapytać o możliwość poszerzenie naszego grona odbiorców?
-Hmm... Ciekawa propozycja. - Wzięłam szampana z tacki, którą niósł kelner. Zakołysałam lekko gazowanym płynem. - Znalazł pan nowy rynek zbytu?
-Tak, wąskie grono o wysokich wymaganiach, więc naprawdę opłacalna operacja. - Mrugnął do mnie i łyknął ze swojego kieliszka.
-Co pan chce w zamian za znalezienie tej wyjątkowej grupy odbiorców? - Uśmiechnęłam się pod nosem. Nigdy  nic nie jest za darmo.
-Zwiększyć swoje udziały w firmie. - Odparł poważnym tonem.
-O ile? - Zmarszczyłam brwi.
-O 5 %. - Zacisnął mocniej palce na szyjce naczynia.
-Zgodzę się, ale jeśli pański świetny pomysł nie przyniesie takiego zysku, na jaki liczę, to będzie pan mógł się pożegnać z więcej niż 5 % swoich udziałów. - Odparłam beznamiętnie.
-Nie zawiodę pani! - Przyrzekł gorąco. - To będzie interes tego roku.
-Mam nadzieję. - Dopiłam resztkę swojego szampana. - A teraz pan wybaczy, ale czeka mnie partyjka pokera.
-Udanej gry. - Skinął głową i ruszył w kierunku jakiejś damy. Pewnie jakaś ekskluzywna dziwka.
-Nie dziękuję. - Odparłam sucho i wybrałam niewielki stół z charakterystycznym, zielonym obiciem. Wokół siedziała jedynie dwójka osób. Przystojny młody mężczyzna w garniturze oraz jakiś starszy facet również w garniaku. Zaczynali tasować karty. Kiedy do nich podeszłam, młodszy, niebieskooki wbił we mnie badawcze spojrzenie.
-Przepraszam, mogę się dołączyć? - Uśmiechnęłam się delikatnie. - Mają panowie ochotę na partyjkę pokera w moim towarzystwie?
[Tyler? Tylko nie rób poker face xd]

+10PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz