- Dlaczego... robisz to, co robisz? - spytała, gdy otworzyłem przed nią przednie drzwi samochodu. Zrozumiałem, że przez to ma na myśli mój udział w mafii. Parsknąłem cicho pod nosem. Chyba rąbek mojego życia mogę przed nią uchylić, by jakoś “odwdzięczyć się” za całą prawdę o jej istnieniu. Wypytam ją o wszystko, co tylko będzie możliwe. Muszę mieć na nią więcej haków, niż jeden.
- Ojciec zaczął, ja kontynuuję. W sumie zostałem tak wychowany - powiedziałem, gdy ta rozejrzała się wokoło, by następnie wsiąść do samochodu. Chyba nie chciała, żeby ktoś znajomy ją zobaczył. Chwilę później sam poszedłem w jej ślady i zająłem miejsce za kierownicą, odpalając maszynę, zanim zapiąłem pasy.
- Współczuję... nie miałeś nawet wyboru - powiedziała cicho, wlepiając swój wzrok w szybę obok.
Wzruszyłem ramionami i odparłem równie obojętnie:
- Mi to tam nie przeszkadza, przyzwyczaiłem się do władzy i pieniędzy, nigdy nie narzekałem.
- To też prawda. - Cicho westchnęła. - Więc... będę tylko na jeden dzień tygodnia?
Pokręciłem głową, ruszając z parkingu. Nie zwróciłem nawet uwagi na to, że pod moją nieobecność, ci bez problemu mogą się zająć tamtą panią, którą jeszcze nie tak dawno uratowałem od gwałtu. No cóż, nie będę za nią płakał. Cel i tak już osiągnąłem.
- Częściej. Grono moich kochanek uszczupliło się tylko do ciebie.
- Jeszcze niedawno powiedziałeś, że masz ich sporo... - Spojrzała na na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
- Nastąpiła nieoczekiwana zmiana planów i wszystkie ciężarne odesłałem do domu - parsknąłem pod nosem z uśmiechem, jakby było to jednym z lepszych żartów, które ostatnio usłyszałem.
- Takie to dla ciebie obojętne? - Jej wzrok stał się ostrzejszy.
- Daje im pieniądze na aborcję i do widzenia. - Uniosłem jedną brew. - Jestem taki zły?
- Nie powinno się tak... po prostu zostawiać kobiet z tym. A gdyby chciały tego dziecka? - powiedziała to niepewnie. Widać było, że sama nawet nie wierzyła, w to co mówiła.
- Powiedzmy inaczej. Ty byś chciała? - Odbiłem piłeczkę, spoglądając na nią.
- Wczuj się w skórę dziewiętnastolatki i sam sobie odpowiedz. - Spojrzała przed siebie na ulicę.
- To sama widzisz - mruknąłem pod nosem, z powrotem kierując swój wzrok na ulicę. Nasza rozmowa jeszcze trwała przez jakiś czas, dopóki nie podjechaliśmy pod mój apartamentowiec. Widać było, że dziewczyna czuje się w tym otoczeniu obco, jednak nic sobie z tego nie robiłem. Jedyne, co powinna znać w tej okolicy to moje mieszkanie. A raczej sypialnia. Konkretnie - łóżko. W drodze do mojego apartamentu w końcu się jej przedstawiłem, chociaż wyglądało na to, że moje imię nie było jej jednak zupełnie obce. Musiało jej się obić w którymś momencie o uszy. Nawet mnie to nie zdziwiło.
- Nadal nie rozumiem, jaka ma być moja rola… Kochanka? Mam tylko z tobą sypiać? - Spojrzała na mnie w pewnym momencie. Wyglądała na bardziej niż zakłopotaną.
- Mojej partnerki łamane na kochanki - odparłem bez zawahania. - Sypiasz ze mną i chodzisz na bankiety. Poza tym to żyjesz własnym życiem… którego i tak będziesz miała niewiele - parsknąłem z niewielkim uśmieszkiem na ustach, zmierzając powoli do mojego apartamentu. - A, i najważniejsze. Nie sypiasz z nikim innym. Inaczej wiesz, co może się stać z twoją siostrą? - spojrzałem na nią, by się upewnić, czy dostatecznie zrozumiała powagę swojej sytuacji. To nie jest jakiś przelotny romans, po którym może wracać do prawdziwego partnera. Chyba by mnie pogrzało, gdybym na coś takiego pozwolił.
Dziewczyna kiwnęła głową, w geście zrozumienia. Widać było, że gdy wspominam o jej siostrze, ta nagle zamiera i zaczyna się bać na samą myśl, że może się jej coś stać. I dobrze, właśnie o coś takiego mi chodziło. Zabiegi tego typu potrafią zdziałać dużo, w biznesie i towarzystwie, w jakim się obracam. Coś takiego jest jak złoto.
Po wejściu do mieszkania, od razu skierowałem się w stronę kuchni. Althea oczywiście ruszyła za mną, rozglądając się z zaciekawieniem na wszystkie strony świata. Była tu pierwszy raz, więc jej zachowanie w żadnym stopniu mnie nie dziwiło. Rozumiałem to, jak najbardziej. Powinna się zapoznać w otoczeniu, w jakim będzie spędzać większość swojego czasu. Chociaż najchętniej już zaprowadziłbym ją do sypialni i zdarł z niej te ubrania. Ciekawe jak wygląda bez tych wszystkich materiałów, które tak dobrze ją opinają?
- Jesteś głodna? Stawiam że tak - powiedziałem i nawet nie czekając na jej odpowiedź, postawiłem przed nią serek śmietankowy i dwie kromki ciemnego chleba, razem z nożem. Oczywiście nie był on jakoś szczególnie ostry, więc dziewczyna nie miała możliwości by dotkliwie mnie nim uszkodzić. Nawet, jakby chociaż próbowała to zrobić, jej siostra mogłaby się pożegnać z jedną kończyną… Albo może i nawet z głową.
- D-dzięki - powiedziała i lekko drżącymi dłońmi zaczęła smarować kanapki. Z czasem jej ruchy i zachowanie zaczęło się uspokajać, dlatego też pod koniec posiłku była już w miarę spokojną. Można nawet powiedzieć, że w jej oczach było widać delikatną iskrę pewności siebie. Czyżby ze spłoszonej sarenki miałaby się przeobrazić w groźną lwicę? Pasowałoby mi to, nawet bardzo, jednak dopóki ta nie będzie przesadzać ze swoją odwagą, bo porządnie może się na tym przejechać.
- Opowiedz mi coś o sobie. W końcu muszę cię poznać, by łatwiej mi się z tobą żyło, nieprawdaż? - I łatwiej tobą manipulowało - Dodałem w myślach.
< Althea? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz