Nie padło ani więcej słów na temat mojej osoby. W momencie, w którym Thomas poszedł komuś otworzyć, mogłem się przypatrzeć jego koledze. Wysoki, umięśniony. Jezu nogi same miękną... Ale te jebane malinki chyba nie stawiają mnie w dobrym świetle... No i jednak jestem w mieszkaniu chłopaka, który zniknął z powierzchni świata na parę ostatnich dni. Ciekawe co sobie o mnie myślał. Jego ukochany przyjaciel Thomas mógłby kogoś wypieprzyć? I to faceta? Eh. Pokręciłem do siebie głowa i zamieszałem w garnku z makaronem, który właśnie łączył się z sosem w pyszne danie. Kiedy Brunet wrócił, zasiedliśmy do stołu, niczym normalna rodzina spokojnie wsuwając kluski. Patrzyłem z pewnym zachwytem na twarzy, jak szybko makaron znika w ustach Thomasa. Ale głód chyba robi swoje? Poza tym jestem świetnym kucharzem.
- Więc... Oli... - Zaczął niezręcznie Andrew.
- Hmm? - popatrzyłem na niego, lekko przymykając oczy. Jak mam wyglądać to przynajmniej jakoś pociągająco tak? Więc uśmiechnąłem się, najlepiej jak mogłem i czekałem na dalsze pytanie. Dawaj gorące ciasteczko, czego byś chciał?
- Pracujesz? -Wymamrotał i uniósł brew, przenosząc wzrok na Thomasa, który nie zwracał uwagi na świat, jego aktualnym sensem, życia wydawał się makaron pod jego nosem.
- Tak... W studiu tatuażu obok Avenu.-Uśmiechnąłem się, najładniej jak umiałem.
- O... Nie wyglądasz na takiego co by...-Zaczął, ale przerwałem mu sarknięciem.
- Tak, wiem. Biały chłopiec bez tatuaży i niby tatuuje- Pokiwałem głowa zirytowany, chyba to zauważył. Nie wracał do tematu i zaczął rozmowę ze swoim przyjacielem o zespole, próbach i jeszcze czymś tam. Wsłuchiwałem się bez większego zainteresowania sytuacją i powoli kończyłem jeść. Obiad przyniósł mi wiele ciekawostek, Thomas śpiewa, Thomas gra na instrumentach. Jeszcze się zaraz czegoś ciekawego dowiem o tym Thomasie.
- Dobra, lecę, bo chłopaki umrą z głodu. -Podniosłem się i odniosłem talerz do zlewu.
- Odwiozę cię, jak chcesz, jestem samochodem, a też muszę spadać -Zaproponował Blondyn i szybko zrobił to samo co ja.
- Nie powiem nie bo mróz na dworze nie zachęca do spacerowania -Prychnąłem i powoli zacząłem się ubierać. W samochodzie momentalnie podkręciłem ogrzewanie na maksa i zapiąłem pasy.
- Posłuchaj, nie wiem, z jakiej choinki się urwałeś, ale ...- Zaczął szybko temat bez zbędnych wprowadzeń.
- Hmmm? - Podniosłem jedną brew i zacisnąłem usta.
- Ale masz się odpierdolić od Thomasa, miał ciężkie życie, a ty wydajesz się nieść ze sobą jedynie problemy -Sarknął i wjechał ostro w zakręt. Zacisnąłem palce na klamce i nabrałem powietrza.
- Będę robił, co mi się podoba, wydaje mi się, że on chyba wie co i jak robić ze swoim życiem -Warknąłem.
- On nie jest gejem a od ciebie to czuć na kilometr -Warknął i zahamował przed pasami.
- Oj spierdalaj, on sam nie wie, czym jest, a czym nie jest. Pocieszyć cię? Nie pieprzył mnie, ja jego też nie. To od innego faceta -Prychnąłem i patrzyłem jak jego rysy, na chwilę się rozluźniają.
- Mhm... Gdzie cię wysadzić? -Zapytał, zatrzymując się w okolicy sklepu pod moim mieszkaniem.
- Tu, pójdę dalej z buta, -Trzasnąłem drzwiami i bardzo szybko ruszyłem do mieszkania. Niestety moją drogę zagrodziła pewna postać...
-Znowu ty? -Warknąłem i bardzo szybko wyminąłem osobnika. Niestety moje ramię zostało szybko zablokowane.
-Oli, wiem, ze z nim cię nic nie łączy. Porozmawiajmy co? Proszę -Przysunął się do mnie blisko i starał objąć.
-Spierdalaj -Warknąłem i szybko wbiegłem do klatki schodowej, zamykając za sobą drzwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz