- Chcesz jeszcze herbaty? Czy wolisz kawę? - zapytałem i podszedłem do niej zabierając pusty kubek i wkładając go od raz do zmywarki.
- Kawę - powiedziała, a ja skinąłem głową.
- Usiądź, chyba mam jeszcze kawałek ciasta. Możemy zamówić coś do jedzenia jak chcesz - rzekłem i wstawiłem kolejny raz wodę. Wyjąłem potrzebne rzeczy.
- Z chęcią - powiedziała.
- Rozpuszczalna czy czarna? Słodzisz? Mleko czy bez? - zadałem jej od razu pytanie co do kawy.
- Czarna, słodzę, bez - odpowiedziała od razu, a ja skinąłem głową i sięgnąłem po swój kubek z herbatą, którą dopiłem. Wsadziłem także kubek do zmywarki.
- Ile czasu masz swoje psy? - zapytała, a ja spojrzałem na dziewczynę, która usiadła w jadalni. Mimo wszystko przez wysepkę znajdującą się w kuchni dokładnie ją widziałem oraz słyszałem.
- Dość długo, chyba pięć lat - odpowiedziałem i zalałem kawę dziewczynie. Wziąłem kubek i położyłem go przed nią. Spojrzałem na dwa wielkoludy, które dalej spały na kanapie.
- Podejdź nic ci nie zrobią - rzekłem i usiadłem obok niej. Dziewczyna skinęła głową i podeszła do Verony, która od razu uniosła powieki. Patrzyła tymi swoimi ciekawskimi oczami, które mimo wszystko wprawiało w lekkie przerażenie. Amy pogładziła psa po pysku i zaczęła drapać ją za uchem. Versus od razu poczuł się zazdrosny i zapomniany dlatego wstał i walnął się tuż obok suki tak by dziewczyna i go pogłaskała.
- W domu są leniwe, ale nie pozwolą nikomu wejść bez zgody - powiedziałem, a ona skinęła.
- Trenowałeś je? - zapytała, a ja zaprzeczyłem.
- Siostra, zna się na psach. Sama ma dwa kaukaskie - odpowiedziałem.
- Duże psy - rzekła, a ja pokręciłem głową i zaśmiałem się.
- Gdyby tylko duże - odpowiedziałem, a dziewczyna odwróciła się do mnie zdziwiona. Zajęła znów swoje miejsce i posłodziła sobie kawę.
- Miałem zobaczyć czy mam ciasto. Zamów coś do jedzenia - powiedziałem, a ona skinęła. Wstałem znów i ruszyłem do kuchni. Otworzyłem lodówkę, mleko, jakiś serek i jest! Wyjąłem blachę i ukroiłem ciasta, chyba raffaello. Wyłożyłem je na talerz i wziąłem jeszcze dwa mniejsze oraz dwa widelczyki. Zaniosłem te rzeczy z lekkim uśmiechem.
- Dobrze myślałem - powiedziałem, a ona skinęła głową i przyłożyła telefon do ucha. Wyszło na pizze. Jak zawsze zresztą.
- Masz jutro pracę? - zapytałem, a ona zaprzeczyła ruchem głowy i zarumieniła się.
- Spokojnie, nie spytam byś została na noc. Wiem, że gdybyś została byłoby ci niekomfortowo - powiedziałem, a ona skinęła i upiła kawy.
- Myślę, że jednak zostaniesz do wieczora bo nie zjem całej pizzy - rzekłem i tyknąłem ją w ramię z lekkim uśmiechem. dziewczyna odwzajemniła gest.
- Oczywiście, za bardzo lubię pizzę - odpowiedziała.
- Czyli zostajesz dla pizzy?! Nie dla mnie? - powiedziałem przejętym głosem i teatralnie złapałem się za lewe miejsce tam gdzie jest serce. Prychnęła i uśmiechnęła się, spojrzała na mnie, a w jej oczach zauważyłem iskierki szczęścia.
- Oczywiście, że tak - odpowiedziała i znów upiła kawy. Prychnąłem i wstałem.
- Wypijmy więc za to - rzekłem i wyjąłem wódkę z lodówki. Wziąłem także cole i wlałem do jednej szklanki, dałem listek miętki. A chuj niech wygląda lepiej oraz dołożyłem oczywiście dużo cytryny. Położyłem jedną szklankę przed dziewczyną, a z drugiej upiłem alkoholu.
- Nie mogę - powiedziała, a ja spojrzałem na nią i uniosłem jedną brew.
- Możesz. Pozwalam ci. Wypij za moje zranione serce - rzekłem i uniosłem szklankę mając nadzieje, że dziewczyna też to zrobi i stuknie swoją z moją.
Amy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz