Strony

2 lut 2019

Od Odeyi C.D Samuel

    Obecność w tym domu trochę mnie przytłaczała, jednak nie tak bardzo, jak ten cały bankiet, z którego parę chwil wcześniej udało nam się ulotnić. W każdym razie impreza, na której się znaleźliśmy, wydaje się o niebo lepszym wyjściem, niż tkwienie w dalszym ciągu w tym snobistycznym towarzystwie. Jak mogłam się domyślić już wcześniej, moja droga sukienka nie będzie pasowała do typu imprezy. Jednak Samuel szybko temu zaraził, prosząc… Tori, bo tak prawdopodobnie nazywała się ta dziewczyna, by zorganizowała mi jakieś ciuchy na zmianę.
     - Nie, dam sobie radę sama - odpowiedziałam na propozycję kobiety z delikatnym uśmiechem, by po chwili pójść za nią w głąb budynku. Trochę rozglądałam się po pomieszczeniach, przez które przechodziłyśmy, dopóki ta nie otworzyła przede mną drzwi do garderoby.
     - Pora ściągnąć tę odświętną kieckę - powiedziała dziewczyna z uśmiechem, odwracając się do mnie przodem. Położyła dłonie na biodrach i ruchem głowy zaprosiła mnie do środka. Gdy zamknęła za sobą drzwi, ja, nie czekając dłużej, rozsunęłam zamek od sukienki. Nie pozwoliłam jej jeszcze całkiem opaść na ziemię i nadal trzymałam ją na ramionach, w takim stanie, w jakim była wcześniej.
     - Nie dawaj mi nic obcisłego na górę, proszę - powiedziałam wręcz błagalnie w momencie, gdy wcisnęła mi dłonie krótkie, czarne spodenki.
     - Hmm, pomyślmy - powiedziała ciszej, przebierając dłońmi między tonami ubrań. Chwilę później pod mój nos trafiła zwykła, biała koszulką i czerwona koszula w kratę. - To powinno ci pasować. Nie ściągaj rajstop. W nich będziesz wyglądać sexy. - Puściła mi oczko, na co ja cicho zachichotałam.
     - To nie są rajstopy - podniosłam materiał sukienki do góry, by pokazać, że to tak naprawdę są tylko zakolanówki.
     - To tym bardziej - zaśmiała się cicho, odwracając się do mnie plecami. - Przebierz się, nie patrzę.
     - Nie przeszkadza mi to tak czy inaczej - uśmiechnęłam się delikatnie, pozwalając, by sukienka, w której duszę się od paru godzin, opadła swobodnie na podłogę. Potem po kolei zakładałam ubrania, które otrzymałam od dziewczyny - spodnie, koszulkę i koszulę, którą zostawiłam rozpiętą. - Już - oznajmiłam, odkładając zielony materiał na jedno z pudeł, które tam się znajdowały. - Później to stąd zabiorę.
    Dziewczyna pokiwała głową z uśmiechem, by chwilę później powiedzieć:
     - Będę mieć kompleksy, wyglądasz w tym lepiej, niż ja - zaśmiała się wesoło, na co ja odpowiedziałam jej tym samym. W końcu mogłam czuć się swobodnie.
     - Przesadzasz - odparłam, poprawiając włosy, gdy obie już wyszłyśmy z garderoby.
     - Nie. - Machnęła na to ręką. - Nie kłóćmy się. I tak ja mam racje.
    Parsknęłam cicho pod nosem.
     - Jak chcesz.
    Gdy wróciłyśmy z powrotem do towarzystwa, to raczej nikt nie zwrócił na mnie uwagi, prócz Samuela, który siedział na kanapie i czekał, aż przyjdziemy. W tym momencie też rozstałyśmy się z Tori, która poszła… w swoją stronę. Nie wiem dokładnie, bo mi nie powiedziała, a ja sama nie chciałam się o to dopytywać.
    Usiadłam obok Samuela na kanapie, albo raczej opadłam na nią z westchnieniem, nie zachowując przy tym ani krzty gracji. Zaraz po tym otrzymałam od niego kieliszek z zabawnie połyskujacym, niebieskim napojem.
     - Co to jest? - spytałam, marszcząc brwi i zaciągając się zapachem.
     - Drink - powiedział, bez większego zastanowienia i napił się swojego. Po chwili spojrzał w moją stronę. Mógł zauważyć, że się wahałam. W końcu - nie znałam go. Kurwa, teraz sobie to uświadamiasz, kiedy już gdzieś z nim pojechałaś? Głupiaś jest i tyle. - Nic ci nie dosypałem, troszkę zaufania - parsknął, rozbawiony moim zachowaniem.
    Zbliżyłam naczynie do ust i wzięłam parę łyków cieczy. Zmarszczyłam brwi, zdziwiona, że ledwo co poczułam palący smak alkoholu.
     - Słabe jakieś - mruknęłam, na co on wymienił nasze drinki.
     - Spróbuj mojego.
    Wzięłam łyka, tym razem nie zastanawiając się ani chwilę. W tym samym czasie on zrobił to samo. Zaraz potem poczułam, jak paląca ciecz rozchodzi się po moim gardle i przełyku, wypalając mnie od środka. Zakaszlałam kilka razy, na co Sam zareagował delikatnym uśmiechem i odebraniem mi drinka.
     - Boże, jakie mocno - zaskrzeczałam cicho, co było skutkiem wypitego napoju.
     - Za to twój, rzeczywiście jest słaby - mężczyzna zaśmiał się szczerze na moją reakcję.
     - Chyba jednak wolę ten mój, wiesz - parsknęłam cicho, wycierając wierzchem dłoni moje z lekka załzawione oczy.
    Ten drink serio był mocny.


< Samłel? Kolejne bez szału xD > 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz