2 lut 2019

Od Samuela cd. Odeyi


                - Wybacz za tą szopkę. Ale, nienawidzę przemocy wobec kobiet, może dlatego, że sam mam młodszą siostrę. – Schowałem broń, po czym podszedłem do dziewczyny. Odeya leżała na ziemi, wpatrując się we mnie zza tafli włosów. Uśmiechała się, widziałem w tym szczery uśmiech. Wyciągnąłem rękę – Chodź, urwijmy się z tego przyjęcia. Musisz odreagować.
                - Tak, to dobrze mi zrobi – Złapała mnie za rękę, a ja pomogłem jej wstać. Już po chwili schodziliśmy ze schodów w kierunku drzwi. Ludzie nas widzieli, ale nikt nie miał odwagi zwrócić nam uwagi. Korzystając z tego, że mój ojciec zostawił marynarkę przy wejściu, wyjąłem kluczyki od samochodu. – Nie będziemy mieli przez to kłopotów? Zabierasz samochód bez wiedzy…
                - Odeya, proszę cię. Tata jest przyzwyczajony. W sekrecie powiem ci, że nienawidzę bankietów. Gdyby nie to, leżałbym teraz na kanapie z piwem w ręce oglądając jak biją się na ringu. – Dziewczyna uśmiechnęła się.
                - Ja pewnie też dawno oglądałabym coś w telewizji – Zaśmiałem się głośno, a dziewczyna spojrzała na mnie zza włosów.
                – Może jestem synem bossa mafii, ale nie należy zapominać, że jestem zwykłym człowiekiem. A wydaje mi się, że ten bokser zapomniał o równouprawnieniu. – Otworzyłem dziewczynie drzwi samochodu. Dziewczyna z delikatnym wahaniem wsiadała do środka, kiedy zamknąłem za nią drzwi, przeskoczyłem przez maskę i znalazłem się z drugiej strony. Chwilę potem, już odjeżdżaliśmy spod domu.
                Jechaliśmy w ciszy, przerywaną zaledwie kilkoma utworami. Nagle Odeya spojrzała na mnie, już nie zasłaniając się włosami.
                - Ekhm… Samuelu? – Spojrzałem na nią, nawet nie zwracając uwagi na drogę. Miałem autopilota. – Gdzie jedziemy?
                - Mój przyjaciel ma urodziny, pomyślałem, że to będzie dobry pomysł. Zobaczysz jak bawią się… ludzie mojego pokroju.  – Dziewczyna przełknęła ślinę, zauważyłem jej niepokój – Spokojnie, ze mną będziesz bezpieczna, możesz mi zaufać.
                Kiedy podjechaliśmy pod duży dom, otworzyłem drzwi Odeyi, a po chwili już wchodziliśmy na podwórze, przywitały nas psy, a dokładniej pięć psów rasy Dobeman. Uśmiechnąłem się, Daemon mógłby zobaczyć swój stary dom. Złapałem Odeyę za rękę, widząc, że psy wzbudziły jej niepokój. A może to fakt, że za chwilę będziemy w domu pełnym uzbrojonych ludzi. Przeprowadziłem ją ścieżką prowadzącą do domu, a potem wpuściłem do środka. Już w wejściu słyszałem krzyki i śmiechy. Pablo wybiegł mi na przywitanie.
                - Sam- Sammy jesteś! – Był tak pijany, że ledwo trzymał się na nogach. Złapałem go, zanim rozbił sobie głowę – Co to za towarzystwo? Nie znam jej chyba – Przyjrzał się Odeyi, a ta delikatnie schowała się za mną.
                - Odeya, jest tu na moje zaproszenie. Mówiłeś, że mogę wziąć osobę towarzyszącą – Zaśmiałem się, Pablo nie odpowiedział tylko ruszył do salonu. Odeya dalej trzymała mnie za rękę, bała się i wcale jej się nie dziwiłem. – Nic ci nie zrobią, trzymaj się blisko mnie. Zobaczysz, będzie fajnie.
                Weszliśmy do salonu. Kiedy Tori mnie zobaczyła, poderwała się i wpadła mi w ramiona. Przytuliłem ją mocno, a ona pocałowała mnie w policzek. Tori, innym znana pod imieniem Viviene, była moją dziewczyną pół rou temu. Teraz jednak, spotyka się z Pablo. Objąłem ją ramieniem, a ona wtuliła się we mnie. Kiedy zauważyła Odeyę, uśmiechnęła się miło.
                - Hej, jestem Tori. A ty? – Tori podała rękę dziewczynie, a ta nieśmiało ją uścisnęła.
                - Jestem Odeya, miło mi poznać – Tori po raz kolejny obdarzyła ją uśmiechem, patrząc jednak na jej ubiór, widziałem zaskoczenie. Spojrzała na mnie unosząc brew. Muzyka dudniła mi w uszach, musieliśmy krzyczeć, aby się usłyszeć.
                - Urwaliśmy się z bankietu. Długa historia. – Usłyszałem kilka komentarzy na temat tego, jak ubrana była Odeya, skrzywiłem się i zmrużyłem oczy patrząc na chłopaków. – Tori?
                - Robi się. Chodź Odeya, dam ci jakieś ubrania. Samuel tu zostanie, chyba, ze nie czujesz się pewnie, wtedy może iść z nami.
Odeya? Niezbyt, ale jakieś jest xDD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz