— Nasada — mówię i podaję mu okład.
Chłopak pochyla się do przodu i układa kompres we wskazanym miejscu, trzymając przy tym za koniec nosa. Ja, totalnie nieporadna i nieumiejętna i on, który, wydawałoby się, wie co robić.
Wyjmuję z coś na kształt wacików i preparat do odkażania — w swoim życiu miałam do czynienia jedynie z wodą utlenioną, lecz mama kiedyś wyczytała coś o jej słabych możliwościach i zakupiła coś innego. Szybko analizuję napisy na pudełeczku i w końcu otwieram buteleczkę.
Drugą ręką łapię za telefon i wybieram numer pogotowia. Nie mam żadnej innej opcji, zważywszy na brak własnego samochodu i nieobecność rodziców w domu, a taksówka odpada z różnych względów. Kobieta przyjmująca zgłoszenie wydaje się być naprawdę szorstka, choć całe zdarzenie staram się opisać jak najdokładniej. Zbywam wzrok niezbyt zadowolonego Theo.
Kiedy krwotok z nosa słabnie, staram się odkazić ranę przy brwi, co wyraźnie sprawia mu ból, czemu wcale się nie dziwię. Lada chwila zjawiają się ratownicy medyczni, którzy zabierają obolałego chłopaka prosto do karetki. Słysząc, iż nie mogę jechać z nimi, wzdycham ciężko. Rower znajduje się w zamkniętym garażu, a, jak mówiłam, taksówki nie zamówię. Pozostała mi więc jedna opcja, która przyprawia mnie o mdłości i zawroty głowy jednocześnie. Noah.
Sęk w tym, że nie potrafię. Odwołałam nasze spotkanie na rzecz Theo. Przez Theo dochodzi między nami do kłótni. Nie, stop, to nie wina Theo, jednak także nie moja. Ale nie dam rady, nie zrobię tego i nie poproszę go, by zawiózł mnie do niego, bo to najgorsza opcja ze wszystkich, gorsza od taksówki, gorsza od pieszego dotarcia tam. Mój związek z Noah nie powinien w żaden sposób mieszać się z przyjaźnią nawiązaną między mną a rannym chłopakiem.
xxx
Dwadzieścia minut później stoję na szpitalnym parkingu. Czuję na sobie palący wzrok Noah.
Cholera, przecież nie udzielą mi żadnych informacji na temat stanu zdrowia Theo.
Cholera, przecież nie udzielą mi żadnych informacji na temat stanu zdrowia Theo.
THEO?
przepraszam, dzisiaj wyszło słabo
przepraszam, dzisiaj wyszło słabo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz