2 mar 2019

Od Victorii CD. Nivana

Delikatne przerażenie wywołały kroki Nivana w moją stronę. Oparłam się w końcu o kuchenny blat i zawinęłam jedną nogę w drugą. Mężczyzna podszedł do mnie bardzo blisko. Tak blisko, że kiedy schylał się po kieliszek, czułam jego oddech na ramieniu. Odwróciłam głowę w drugą stronę i znów pogryzłam moje biedne wargi. Wyszedł z kuchni z kieliszkiem wina. Po chwili uspokoiłam się i poszłam za Nivanem. Usiedliśmy przy stole. Pierwsza lampka wina to była tylko rozgrzewka. Kieliszek po kieliszku. Nivan zamiast być bardziej wesoły robił się coraz smutniejszy. Dziwne...
- Co się stało? - zapytałam już lekko mamroczącym głosem.
- Mógłbym powiedzieć, że nic, ale tak nie jest. Moje narzekanie wchodzi coraz to na wyższy poziom. Czuję się tak bardzo stary. - niesamowite. Nawet pod wpływem alkoholu nie tracił swojej inteligencji.
- Czemu tak mówisz? Jesteś miłym, inteligentnym i przystojnym mężczyzną. Nie ma się co zamartwiać w swoich wnętrzach.
Oczy Nivana tajemniczo nagle na mnie powędrowały. Przestałam już po jakimś czasie zwracać na to uwagę. Dalej jednak czułam, że moje słowa w żaden sposób mu nie pomogły. Nigdy nie chciałabym go urazić. Nie wiem, jak on może mówić o sobie takie rzeczy. To nie jest normalne. W ramach uspokojenia sytuacji nalałam nam jeszcze po jednym kieliszku wina, bo na więcej by już nie starczyło.
- Idź proszę po drugie. Muszę zapić swoje smutki już do końca.
Spojrzałam się na niego trochę przerażona i zaniepokojona jego stanem psychicznym. Wymykało mu się to chyba zupełnie spod kontroli. No ale, jednak zrobiłam jak chciał. Przyniosłam jeszcze jedną butelkę tego samego wina. Nie miałam zamiaru już więcej pić. Byłam już przyzwyczajona, że po dużej ilości alkoholu łapie mnie migrena. Ta choroba wywołuje u mnie największy ból jaki kiedykolwiek przeżyłam. Do tego jestem na wszystkich zła i denerwuje mnie każdy, drobny ruch. Nie chciałam się wyżywać na Nivanie, z którym i tak już nie było dobrze. Siedziałam przy stoliku cały czas wpatrzona w jego nieumiejętne próby wlania wina do kieliszka. W pewnym momencie posłałam mu tylko krzywy uśmiech i sama wykonałam tę czynność. Swoje naczynie także wypełniłam trunkiem, aby nie czuł się samotny. Popijałam tylko małe łyki, kiedy on duszkiem wypijał całe kielichy. Nagle postawił naczynie na stole i zawinął głowę dłońmi. Widać było tą wewnętrzną rozpacz. Nie mogłam już dłużej wytrzymać. Podeszłam do mężczzyny i powoli, nieśmiało objęłam go swoimi rękami. Pomogłam mu wstać. Ciężki jest... Z lekkim chwianiem się dotarliśmy do kanapy. Położyłam go i przykryłam kocem. Usiadłam tuż za jego nogami. Oparłam twarz o dłoń. Miałam już zacząć zasypiać, ale niespodziewanie głowa Nivana znalazła się tuż na moich udach. Zaśmiałam się cicho.
Nivan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz