Strony

21 kwi 2019

Od Lawrence`a, CD Noelii

Kobieta wyglądała w sposób naganny, wystarczający, żeby Linda skwitowała to pobłażliwym uśmiechem, nie chcąc zbytnio wdawać się w sprzeczki, choć swoim spojrzeniem, które rzuciła Larry`emu, wyraźnie wskazywała, że jeszcze na ten temat porozmawiają. Słowik ruszyła w kierunku kuchni, a już po chwili Noelia gościła gabinecie.
— To jest ta Linda? — Kiwnęła głową w kierunku wspomnianej osoby, na co Larry mógł odpowiedzieć tylko zwykłym "Owszem". Nadal bacznie obserwował obie panie, chociaż jedną tylko kątem oka. Pozabijają się, czy nie pozabijają się, oto jest pytanie warte milion dolarów.
— Fascynująca kobieta. Lubi przenikać wzrokiem. Sądzę, że poznała mnie już na wylot. — Tutaj to Lawrence musiał skinąć z głową, chcąc już się odezwać, że preferuje wyłącznie fascynujące kobiety, ale zdążył ugryźć się w język. Natręctwo w tej sytuacji niewiele by mu pomogło, a i typ osoby, jaką była Noelia, nie wchodził zwykle w krąg jego zainteresowań. Skrzywił się jedynie minimalnie, czując zapach tytoniu. Żeby się tak zezwierzęcać przy osobach trzecich, bez żadnego animuszu, to by pomyślał. Słowik mogłaby się kłócić ile chciała, ale za zapalenie cygara w środku gabinetu, w dodatku bez pytania, skończyłaby szturchana bardziej niż zazwyczaj Wróbel.
— Wracając do twojej propozycji... Wydaje mi się, że mogłabym wstąpić w te kręgi. Myślę, że podtrzymanie rodzinnej tradycji może być dobrym pomysłem. — Gra czy mówi prawdę? Będzie czegoś chciała czy zwyczajnie nudzi się już w pustym domu? 
— Cieszy mnie to — powiedział po chwili, z przyjemnością obserwując jak Linda podaje ich specjalną, wyjątkową zastawę. Wyłącznie dla gości konkretnego typu, a Larry wiedział doskonale, jak wielka kryła się w niej siła przekonywania.  Zresztą, zarówno w kobiecie, jak i w porcelanie.
— Wiesz, Larry... — Noelia wstała i zaczęła powoli chodzić po pomieszczeniu. — Lubię patrzeć, jak ludzie się uśmiechają albo płaczą, a później jeden z moich ukochanych nożyków zalega w ich ciele i zostaje tam, aż w końcu się wykrwawi. Tylko dlatego chcę dołączyć do twoich kręgów. Dawno nie widziałam czyjegoś wnętrza. Zastanawiam się nawet, czy nie zając się wiwisekcją, tylko taką na ludziach. Więc komu brakuje Wunderbrischera w szeregach? — Podniósł się z siedzenia, bo przecież nie wypadało zasiadywać, gdy dama stała. Podszedł do niej powoli, krokiem drapieżcy, decydując się otrzepać w końcu delikatny, ledwo widzialny pyłek z jej ramienia.
— Jestem pełen podziwu dla twoich zainteresowań, Noelio, a ja gwarantuję, że przy moich zleceniach zawsze zostawiam obie strony zadowolone. — Odsunął się, sunąc bardziej w kierunku okna. — Velmes się odezwał jakiś czas temu, że ma kilka ofert, które mogłyby ciebie zainteresować. Dużo płacą, ładnie się uśmiechają, tylko wolą, żeby żadne osoby trzecie się nie przyglądały im. Bayersowie, Nowajce i Astarnov też nie pogardziliby, jakbyś wpadła od czasu do czasu na przyjacielskie pogawędki. Chciałbym się najpierw dowiedzieć, czego ty byś oczekiwała od tej współpracy. Sposobu na zabicie nudy? Chęci poszerzenia horyzontów? Podpatrzenia jak ktoś inny prowadzi biznes? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz