Kobieta na moje pytanie przestała się burzyć, mamrotać i robić wykłady swojemu towarzyszowi, który nadal milczał, po czym zaczęła wybierać herbatę z karty, przeglądając ją z uwagą. Gdy wykonywała tą czynność, sama nie zdejmując uprzejmego uśmiechu z twarzy, acz nieco bardziej już nerwowa, przyglądałam się to jej, to mężczyźnie zaintrygowana. Zdecydowanie nie zagościli w mojej herbaciarni wcześniej, ponieważ z pewnością bym zapamiętała taką specyficzną parę osób.
— Nie lubię ich. — Chyba nigdy nie miałam tak kamiennej twarzy jak w tamtej chwili, acz wzdrygnięcia już nie udało mi się powstrzymać. Miałam wrażenie, że oddech utkwił mi w gardle, jakby stał się czymś bardziej materialnym oraz stałym niż powietrze.
Nie patrz tam. Nie patrz tam. Nie patrz tam.
— Mogłaby nam może pani coś polecić? Szukam herbaty tak słodkiej, że nie trzeba jej będzie słodzić? — Pytanie zadane błagalnym tonem wyrwało mnie z tego okropnego stanu i z przyjemnością skupiłam się na klientce, która stała się dla mnie nagle najcudowniejszą istotą świata. Szybko przeszukałam w swojej pamięci listę herbat, obracając pomiędzy palcami ołówek.
— Karkade jest słodkie, ewentualnie proponowałabym Azyl lub Wrzosowisko. W ostateczności Romantyczną Poezję, jeżeli chce się pani tak bardzo zasłodzić — odpowiedziałam, wskazując przy wymienianiu odpowiednie herbaty w menu, żeby mogła zobaczyć ich skład. — A pan też chce słodką? — spytałam, zwracając się do jej towarzysza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz