- Ja się ich nie bałem, tylko… - nie dokończył. Dwie młode dziewczyny zagłuszyły go swoimi piskami i krzykami, gdyby zrobiły to głośniej, możliwe, że przekrzyczałyby grającą muzykę.
- O matko! To Thomas Sangster! - zapiszczała jedna.
- Jesteśmy twoimi wielkimi fankami! - dodała druga.
- Proszę, możemy zrobić sobie z tobą zdjęcie? - dopiero gdy przestały jazgotać i na chwilę się zatrzymały w jednym miejscu, mogłem się im przyjrzeć. Jednak była wyższa, miała długie blond włosy, niebieskie okulary i czarną miniówkę. Druga, ta niższa, miała czarne krótkie włosy, najprawdopodobniej fioletowe soczewki i była ubrana w naszą jedyną koszulkę, promującą nasz zespół. Uśmiechnąłem się śmiało do dziewczyn.
- Dla swoich wielbicielek wszystko – powiedziałem, na co te znowu zapiszczały i w ciągu ułamka sekundy obległy mnie ze wszystkich stron, tuląc do siebie.
- Ty! - blondynka wskazała na Oliego. - Zrób nam zdjęcie – powiedziała do niego oschle, podając telefon. Chłopak posłał jej zdenerwowane spojrzenie, ale milczał. - No rusz się – pomachała mu telefonem przed twarzą. Widziałem, jak otwiera usta, wiedziałem, że zaraz palnie coś takiego, ze dziewczyny się szybko zmyją, dlatego chwyciłem go za rękę i splotłem nasze palce, posyłając mu wymowne spojrzenie. Zacisnął szczękę i nic nie powiedział. Dziewczyny przytuliły się do mojego ciała i szeroko uśmiechnęły, podobnie jak ja. Oli z naburmuszoną miną zrobił zdjęcie, a potem rzucił telefon do dziewczyny, która ledwo go złapała. Wtedy barman przyniósł nasze zamówienia, fanki stały jeszcze obok mnie i mi się przyglądały. Czułem na sobie niezadowolone spojrzenie Oliego i wiedziałem, że zaraz zainterweniuje.
- Może chciałbyś zatańczyć? - zapytała się niska czarnowłosa i nim zdążyłem odpowiedzieć, do akcji wkroczył nasz fotograf.
- Akurat jest zajęty – wysyczał i podkreślił każde słowo, jednocześnie rzucając mi się na szyję i obejmując. W tej chwili, pod wpływem alkoholu (nie ważne, że było go mało) nie interesowały mnie zbytnio skutki tego, że publiczność się dowie o mojej orientacji (chociaż sam jej dokładniej bym nie określił), a jak wiadomo, ludzie homoseksualni nie są za dobrze przyjmowani… przynajmniej nie w sławie – jak mi wiadomo.
- Co… - dziewczyny zmrużyły oczy i nam się przyjrzały. Podniosłem dłoń i znowu splotłem nasze palce, tym razem chwaląc się obrączkami. W milczeniu nam się przyglądały, jakby nie mogły sobie zdać sprawę, że ich ukochany muzyk jest gejem i żadna z nich nie ma u niego szans. - Ale naprawdę? - zapytała czarna, gdy wrócił jej język. Oli od razu odpowiedział. - A nie ważne… - machnęła olewacko ręką i zabrała ze sobą koleżankę, która jeszcze nie oprzytomniała. Zostaliśmy sami, wzięliśmy się za nasze zamówienia.
- Głupie baby – mruknął Oli, objąłem go.
- No już, złość piękności szkodzi.
- Mam jej dużo w zapasie.
- To się nie złość, bo twój humor przejdzie na mnie – by się zamknął, pocałowałem go.
Siedzieliśmy przed barem jakiś kwadrans, rozmawiając i pijąc. Z każdym łykiem i rozluźnionym mięśniem miały lepszy humor, tak jak Oli, więc nasza rozmowa opierała się głównie na śmianiu się: albo z ludzi, albo z siebie nawzajem.
Nagle poczułem, jak ktoś mnie łapie na bary, a wokół mnie pojawia się masa ludzi. Zobaczyłem przed sobą uśmiechniętą blondynę i jej czarną kumpele.
- Chodź zatańczyć! - krzyknęli wszyscy.
- Nie wierzę, że piosenkarz „The Bite” nie lubi się zabawić! - krzyknęła jakaś nowa, unosząc ręce do góry. Nie zaprzeczyłem i nie protestowałem, gdy mnie prowadzili na środek parkietu. Nie pomyślałem o Olim, który został sam przy barze, zapewne ze swoimi myślami… od których rozpocznie się kolejna kłótnia. Ale od kiedy człowieka pijanego coś takiego obchodzi? Chciałem się po prostu zabawić, dlatego nie miałem nic przeciw, gdy każda dziewczyna (a chyba nawet jakiś facet) dotykała mnie i w tańcu przytulała. Czułem smród potu obcych ciał. Nie mam pojęcia jak długo tańczyłem, chociaż dla mnie minęło parę chwil, a to tłumu tańczących przyszedł Oli. Tańcem odsunął ode mnie kobiety (i jestem pewien, że był jakiś mężczyzna) i zaczął przy mnie tańczyć. Moje oczy skupiły się tylko na jego twarzy i jego słodkich ustach i pociągających ruchach. Tak… nikt mu nie mógł dorównać. Muzyka na chwilę ucichła, a gdy poleciała ostra nuta, jakieś dziewczynie udało się do mnie dotrzeć i pocałowała mnie nagle w usta. Miałem zamknięte oczy, więc nie zareagowałem, sądząc, że to Oli… dopiero po chwili, gdy zdałem sobie sprawę, że to nie jest jego pocałunek, odsunąłem się od kobiety, a zdenerwowany chłopak, który to widział, złapał mnie za rękę i wyciągnął z tłumu.
- Myślałem, że to ja jestem tym złym, bo się puszczam. Ale hej. Najwyraźniej bycie w związku sprawia, że niektórzy postanawiają zacząć się puszczać. Mam Cię serdecznie w chuju Thomas – zaciągnął mnie na pustą przestrzeń, między kanapami, a schodami prowadzącymi na górę, do pokojów.
- Uspokój się, to był przypadek. Myślałem, że ty mnie całowałeś – powiedziałem. Chłopak nic nie odpowiedział, tylko usiadł na najbliższej kanapie, wyjął telefon i zaczął się w niego wpatrywać.
- Ej, nie ignoruj mnie – powiedziałem trochę zły. Usiadłem obok niego i zasłoniłem mu telefon.
- Nie ignoruje cie. Staram się po prosty nie jebnąć dziwce - patrzył na mnie zirytowany.
- Przecież ona tańczy, nie przyjdzie tu – powiedziałem sądząc, że ma na myśli babę, która mnie pocałowała.
- I zajebiście! Coś jeszcze? Idę po piwo – wstał z kanapy i ruszył do baru, wyraźnie zdenerwowany.
- Tak – ruszyłem za nim. Gdy stanął przed ladą, ja znalazłem się za nim. - Nie denerwuj się na mnie – objąłem go.
- Przestań. Bo zaraz cię ktoś zobaczy i nagle okaże się, że ten cudowny Thmas nie pieprzy kobiet – odsunął się od mnie. Zmarszczyłem brwi.
- Skąd się nagle zainteresowałeś moją reputacją? - zapytałem zdziwiony.
- Skoro ciebie tak interesuje to najwyraźniej mnie tez powinna. Odwal się.
- Nie, nie odwale się. Jesteś moim chłopakiem.
- Hmm. To nagle nie jesteę hetero? - odwrócił się w moją stronę i położył rękę na mojej szyi.
- Chyba nie pamiętasz, ale nie miałem orientacji.
- No pamiętam. Ale chyba twój kutas twierdzi coś innego.
- A co dokładnie? Przetłumacz mi?
- Twierdzi, że orientacja była, ale zatajona – uśmiechnął się lekko i wypił shota, postawionego przed barmana, po czym ruszył w stronę parkietu.
- Czekaj! Nie skończyłem! - krzyknąłem za nim, a on słysząc mój głos, przyspieszył kroki i zniknął wśród tłumu. Na chwilę się zatrzymałem, próbując go odnaleźć wzrokiem, ale nie umiałem. Wypiłem zamówiony na szybko alkohol i poszedłem tańczyć, jednocześnie chcąc odnaleźć swojego chłopaka. Udało mi się to… nie mam pojęcia, mu jakim czasie, ale zdążyłem się spocić wśród tego gorąca i ciągłego tańczenia. Gdy go znalazłem… nie czekając długo, złapałem go w pasie, podniosłem i zarzuciłem go sobie przez ramię. Wyszedłem z nim z tłumu, czując na sobie wzrok wszystkich ludzi.
- Puść mnie ty pipo. Idioto. Mowie coś. Gdzie mnie kurwa niesiesz – wyszliśmy z klubu, a wtedy zaczął się wyrywać, przez co dostałem łokciem w głowę. Zsunąłem go z siebie i trzymałem jak pannę młodą.
- Teraz to nie wiem, wypadło mi z głowy – stwierdziłem zły.
- Aha. To wracam – znowu zaczął się wiercić, ale go przytrzymałem. Byłem od niego silniejszy, nawet po pijanemu.
- Gdzie tam leziesz, jeszcze mi cię ktoś zabierze – mruknąłem.
- Nagle o mnie się martwisz? To nie ja się dzisiaj z kimś przelizałem
- Ile razy mi to będziesz wypominał? Przepraszam cię, myślałem, że to ty – jęknąłem.
- I widzisz jak ci myślenie wychodzi – odstawiłem go na ziemię. Złapałem za ręce i przyparłem do ściany.
- Widzisz, jak na mnie działasz
- Widzę. Wiec planuje nie działać. Mam mentalny okres.
- A sobie mniej, on mi nie przeszkadza.
- Mi przeszkadza.
- Jak wrócimy do domu, to nie będzie ci przeszkadzać. Ba! Nawet o nim zapomnisz.
<Ty kłótniku?>
+10 PD
+10 PD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz