- Hana zrób mi proszę kawę - powiedziałem do sekretarki, a ta skinęła mi głową.
- Taką jak zawsze? - zapytała, oderwałem wzrok znad papierów i spojrzałem na nią jakby oniemiały jej pytaniem.
- Tak - odpowiedziałem gdy w końcu doszedł do mnie sens jej pytania. Sięgnąłem po pierniczka, które leżały na moim biurku i włożyłem go do ust. Powoli schrupałem czytając dalej dokumenty. Wiedziałem, że muszę to dziś ogarnąć wszystkie dokumenty i zrobić obchód. Dlatego chciałem się pospieszyć i skończyć wcześniej. Chociażby o 21.30. Potrzebowałem nowych pracowników. Więc to dziś ogarniałem. Dwójka lekarzy minimalnie oraz jakieś pięć pielęgniarek. Czytałem CV już wielu osób, a słowa zlewały się w jedno. Kiedy moja sekretarka przyniosła mi kawę uśmiechnąłem się do niej lekko.
- Bardzo dziękuje - powiedziałem, a ona odwzajemniła gest.
- Coś jeszcze mogę dla Pana zrobić? - zapytała, a ja przeczesałem włosy dłonią i uniosłem na nią wzrok. Dziewczyna stała z dłońmi z tyłu i delikatnie kołysała się, do przodu i do tyłu i tak w kółko.
- Nie dziękuje, możesz zająć się innymi sprawami - odpowiedziałem, a ona skinęła delikatnie głową.
- Dobrze - rzekła i odwróciła się na pięcie z lekkim uśmiechem. Wyszła z mojego biura, a ja sięgnąłem po kawę i pierniki. Chwila przerwy nikomu nie zaszkodzi. No w sumie nie zawsze. Zależy od sytuacji. No i stanowiska pracy na jakim jesteś. Ale przerwa zawsze musi być. Wystarczy by była rozłożona w odpowiednich odstępach czasu. Niestety u mnie wygląda to tak, że gdy już naprawdę nie mogę to robię przerwę. Westchnąłem i upiłem łyk napoju, który był już idealnej temperatury. Uwielbiałem kawę robioną przez Hanne. Dwie łyżki kawy rozpuszczalnej, jedna cukru i lody czekoladowo-orzechowe. Zamieszałem łyżeczką, przez co lody jeszcze bardziej się roztopiły tworząc piękną konsystencje. Uwielbiałem takie kawy. Były słodkie, fakt. Ale cudowne w smaku. Do tego pierniczki. Ah... żyć nie umierać. Przydałoby się coś w końcu zjeść. Westchnąłem na myśl o tym, że ostatni posiłek jadłem dopiero o jakiejś 12, a mamy już... spojrzałem w róg laptopa i ujrzałem zbite cyfry wskazujące godzinę 20.07. Zajebiście. Nagle poczułem głód i chęć zjedzenia wszystkiego co chodzi. Dosłownie. Sięgnąłem po telefon w celu zamówienia jedzenia. Chciałem jak najszybciej zjeść. Co łączyło się z tym, że muszę jechać po jedzenie. Zawsze z dostawą trwa dłużej, no i są mniejsze porcje ale to mały drobny szczegół, który przecież nikogo nie obchodzi. A więc kiedy zamówiłem już chińskie jedzonko i dopiłem moją kochaną kawę wstałem od biurka i założyłem swoją kurtkę, która wisiała na fotelu. Wsadziłem telefon i portfel do kieszeni i ruszyłem w stronę wyjścia. Gdy otworzyłem drzwi Hanna od razu wstała ze swojego miejsca gotowa na moje polecenia.
- Usiądź, zamówiłem jedzenie i zaraz przyjadę tylko zjem, chcesz coś może? - zapytałem, a ja zaprzeczyła głową.
- Nie dziękuje mam swoje - odpowiedziała i uśmiechnęła się lekko. Skinąłem jej głową na znak zgody. Dziewczyna usiadła i zajęła się swoimi sprawami. Ruszyłem po schodach na dół, a gdy znalazłem się już na parterze jak zawsze skinąłem ochroniarzowi witając się z nim w ten sposób.
- Już do domu Panie Jeson? - zapytał Ben, który pracuje tutaj od założenia szpitalu. Jest dobrym pracownikiem.
- Niestety nie, zaraz wrócę - powiedziałem z lekkim uśmiechem, a ten odwzajemnił mój gest. Wyszedłem na zewnątrz i zszedłem po schodach kierując się na parking gdzie stał mój samochód. Dziewczyna, która szła obok mnie potknęła się i upadłaby gdybym jej nie złapał. Jej spojrzenie od razu padło na mnie. Jej mina i wzrok mówił, że jej zawstydzona.
-
Naprawdę pana przepraszam, mam dziś zły dzień- powiedziała i skuliła się w sobie bawiąc się zarazem włosami. Widziałem, że nie chciała rozmawiać. Chciała być gdzieś indziej. Nie chciałem jej tego uniemożliwić.
- Nic nie szkodzi, każdemu się to zdarza. Po prostu następnym razem gdy masz zły dzień uważaj na siebie - powiedziałem z lekkim uśmiechem, a ta skinęła głową i szybko uciekła w swoją stronę. Odprowadziłem ją wzrokiem i już chciałem schodzić dalej gdy spostrzegłem, że wypadł jej telefon. Sięgnąłem po niego i uśmiechnąłem się szczerze. Wsadziłem zdobyć do kieszeni wiedząc, że zajmę się nią już niedługo. Zszedłem na dół i odnalazłem swój samochód na parkingu. Wsiadłem do niego i odpaliłem go. Wyjąłem telefon dziewczyny z kieszeni i zauważyłem, że nie ma hasła. Oh jak cudownie.
Crystal?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz