2 maj 2019

Od Tylera C.D Althea

    Otworzyłem oczy, obudzony przez ostre promienie słoneczne, wdzierające się siłą przez okno do sypialni. Muszę przyznać, że spało mi się nadwyraz dobrze i na pewno nie była to zasługa kobiety, która dzisiejszą noc spędziła u mojego boku. Tak, to tylko łóżko było takie wygodne.
    Przez dobre pięć minut stałem przed dylematem, czy wstawać z łóżka, czy też pozwolić sobie na jeszcze parę chwil czystego lenistwa i rozkoszować się miękkością tutejszej pościeli. Można się łatwo domyślić, że bez większego namysłu wybrałem drugą opcję. Odsunąłem się od Althei, która całą ubiegłą noc spała wtulona w mój tors i położyłem się na plecach, oddychając głęboko. Jakby nie patrzeć doznałem teraz ulgi. Dziewczyna była tak bardzo rozgrzana, że nawet dotknięcie jej jednym, nawet najmniejszym palcem groziło poparzeniem trzeciego stopnia. Ostatecznie zrzuciłem też z siebie kołdrę, by szybciej się ochłodzić.
    Przyjemna chwila poświęcona na lenistwo dosyć szybko dobiegła końca, a ja musiałem wstać. Na zegarze widniała już godzina ósma, co oznacza, że za jakieś pół godziny do godziny powinniśmy zejść na śniadanie. Powoli podniosłem się z łóżka i podszedłem do szafy, z której wyciągnąłem zwykłe spodnie i starannie poskładaną białą koszulę. Wszystko to położyłem na siedzeniu obok łóżka i wszedłem do łazienki, by w miarę szybko odhaczyć poranną toaletę. W międzyczasie jakąś losową szmatą wytarłem mokre kafelki, które były pozostałością po mojej wczorajszej zabawie z kobietą, która nadal smacznie spała, nieświadoma tego, że za parę chwil zostanie gwałtownie wyrwana ze swojego snu.


    Nie zwlekając podszedłem do łóżka, nawet się jeszcze nie ubierając i w samych slipach usiadłem obok niej, by zaraz potem szturchnąć ją delikatnie w ramię. A przynajmniej starałem się to zrobić delikatnie. Nie jestem w końcu aż takim brutalem. Czasami też staram się być miły… Może nawet i rzadziej niż czasami.
     - Wstawaj - powiedziałem, szturchając rytmicznie dziewczynę w ramię. - Śniadanie zaraz będzie, a ty nadal naga leżysz.
     - Co? - Usłyszałem tylko jej ciche mruknięcie, które wręcz krzyczało, by od razu po wybudzeniu nie przekazywać jej tak bardzo istotnych informacji. Althea powoli, z pewnym opóźnieniem otworzyła swoje powieki, a jej wzrok momentalnie utknął we mnie.
     - Mówiłem - zacząłem powoli, nadal utrzymując spokojny ton, by jeszcze biedaczka się nie przestraszyła, - że zaraz będzie śniadanie. - Westchnąłem ciężko i tym razem odezwałem się już moim tonem, który nie brzmiał tak miło, jak poprzedni. - Nie chcę słyszeć żadnych sprzeciwów. Nie możesz zostać w pokoju, a jeśli chociaż się wymkniesz gdzieś na chwilę, nie informując mnie o tym, to możesz być pewna, że czekać cię będzie kara. Rozumiemy się?
    Dziewczyna podniosła się do siadu, zasłaniając swoje nagie piersi kołdrą i powoli przyswajała słowa, jakie chwilę temu wypłynęły z moich ust. Jednak nie usłyszałem żadnej odpowiedzi. Althea w dalszym ciągu utrzymywała swoje spojrzenie w mojej osobie.
     - Czy to jasne? - ponowiłem pytanie, podnosząc trochę mój głos, by w końcu do dziewczyny dotarło. Ta od razu, jakby wydarta z transu pokiwała głową i uciekła ode mnie wzrokiem.
     - Tak tak, wszystko jasne, przepraszam.
     - I nie przepraszaj za byle pierdołę, bo powoli zaczyna mnie to drażnić - dodałem, zaraz potem wstając i łapiąc w dłoń ubrania, które wcześniej już sobie naszykowałem. W tym samym czasie do łazienki weszła moja kochanka, na którą czekałem następne parenaście minut, wpatrując się w ekran telefonu i otwierając kolejne maile. Jakby ktoś się pytał, to przez maile załatwiam swoje legalne sprawy, a jakby nie patrzeć to jest ich dosyć sporo. Niestety, ale nie chce mi się ich tu teraz wszystkich wymieniać.
    Gdy usłyszałem otwierające się drzwi do łazienki, podniosłem wzrok znad urządzenia. Althea stała już przede mną ubrana… podobnie jak ja. Też miała czarne spodnie i białą koszulę. Jedyną różnicą, jaką można między nami wyłapać, to inne buty. Chwilę później byliśmy już w drodze na dół, gdzie zastała nas reszta rodziny. Mój ojciec, matka i oczywiście moja siostra, która zbytnio nie przejmuje się wyglądem we własnym domu i siedzi przy stole w swoim szlafroku.
    Przywitałem się z nimi, co chwilę później również zrobiła Althea. Nie czekając dłużej, zasiadłem do stołu, a wolne miejsce obok mnie zajęła dziewczyna. Nie czuła się tu pewnie, a bardzo łatwo to po niej rozpoznać. Aż czułem, że jej spięcie powoli przechodzi na mnie, zamykajac mnie w swoich szponach. To również zauważyła moja matka i z delikatnym uśmiechem na ustach odezwała się do kobiety.
     - Spokojnie, nic ci się tutaj nie stanie. - Posłała jej uspokajające spojrzenie i podsunęła pod nos talerz z różnorodną wędliną. Chwilę później czułem, jak napięcie przy stole opada, a Althea w końcu rozluźniona usadawia się wygodniej na krześle. - Smacznego.
    Powoli zabrałem się do jedzenia i tak bardziej skupiając uwagę na otoczeniu, niż na całkiem dobrym posiłku. Co chwilę widziałem kątem oka, jak obok nas przechadzają się służące. Mojej uwadze też nie umknęły znaki mojej siostry, które wysyłała bezpośrednio do mnie. Po nich wywnioskowałem, że po śniadaniu muszę się z nią szybko porozmawiać. Jej zachowanie było naturalne, jednak z jej spojrzenia wynikało, że coś było wyraźnie nie tak. Ja ufam swojej siostrze, jest świetną obserwatorką i osobą, której mogę ufać najbardziej w kwestii podejrzeń, jest właśnie ona.
    W międzyczasie ojciec zaczął ze mną temat pracy. Matka standardowo nie chciała o tym słuchać przy stole, jednak jej sprzeciw nie wpłynął zbytnio na rozmowę. Po jakimś czasie dała sobie spokój, bo zauważyła, że nic z tego i zaczęła niezobowiązującą rozmowę z Altheą. Prawdopodobnie chciałą sprawić, by ta rozluźniła się chociaż trochę w tym towarzystwie. Szczerze mi żal jej straconego czasu. Miejsce, w którym teraz przebywa, nie jest jej naturalnym środowiskiem i nic dziwnego, że nawet przyjemna rozmowa nie potrafi tego zmienić.
     - Tyler, chodź na słówko. - Usłyszałem głos siostry, która widocznie już nie mogła znieść tego, że od dłuższego czasu siedzę w niewiedzy. Wstałem razem z nią od stołu, klasycznie przeprosiłem osoby przy nim siedzące, jak wymaga etykieta i odszedłem na bok. Gdy byliśmy już w miarę ustronnym miejscu, zacząłem.
     - O co chodzi? To jest aż takie pilne, że musieliśmy przerwać śniadanie?
     - Tyler słuchaj - zaczęła, rozglądając się dla pewności. Jakby ktoś miał nas podsłuchiwać. - Pamiętasz tego typa z wczoraj? Co chciał coś od Althei? - Kiwnąłem twierdząco głową. - To radziłabym ci jej pilnować. On nie chciał tym tylko tobie dokuczyć, ale mam pewne podejrzenia, że chce on ją od ciebie wyrwać siłą.


< Althea? Takie se, nie sprawdzałam >

+10 PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz