Ciepło rozlało się po moim przełyku, nie było to jakoś bardzo kojące, ale po dniu w deszczu nie miałem zamiaru szukać problemu z ciepłem alkoholu. Powoli przełykałem drinka i starałem się nie zwracać uwagi na coraz słabiej pulsujący ból w nasadzie nosa. Pies podniósł się i usiadł obok moich nóg sygnalizując, że ma potrzebę. Westchnąłem zrezygnowany.
-Serio? Nie mogę spędzić wieczoru w domu?- Mruknąłem i odstawiłem szklankę na stół. Podniosłem się i skierowałem głowę ku Milo.
-Muszę iść z nim na dwór
-No okay- Mruknął i po chwili zaszurał krzesłem.
-Co robisz?
-Idę z tobą?- Irytacja w jego głosie była zaskakująca. Sięgnąłem po szelki i smycz i powoli nałożyłem wszystko kundlowi na ciało. Sięgnąłem do drzwi i ruszyłem. Lekkie ciągnięcie było jednak, w pewnym sposobie upewniając. Ten dzisiejszy spacer bez psa dał odrobinę obrazu mojej nieporadności. Nie mogłem iść sam, stałaby mi się krzywda. Powoli schodziłem po schodach, czując jak kręci mi się w głowie.
-Co się tak gibiesz?
-Ślepy, pijany i zmęczony. Czego trzeba więcej, aby tracić stabilność? Zaraz się spotkam z glebą- Mruknąłem i zacisnąłem rękę na uchwycie mocniej. Dłoń powoli złapała moją rękę.
-Co robisz?
-Jak cos to cię pociągnę za rękę i nie jebniesz.
-Po prostu chciałeś mnie potrzymać za rękę- Mruknąłem zadowolony. To zabawne jak brak kontaktu fizycznego przez ostatnie dwa lata przegłodził mnie. Nie byłem nigdy aktywnym osobnikiem, ale miałem dziewczynę i pomimo tego, że do samego stosunku nie doszło, to było przyjemnie się z kimś przytulić, pocałować, pochodzić za rękę. Ślepota, kompleksy z nią związane szybko mnie ograniczyły. Cloe zerwała ze mną, jak dowiedziała się o dolegliwości, nie chciała się męczyć. To zabawne, nawet jako osoba widząca umiałem powiedzieć, że podoba mi się i ta, i ta płeć. Bycie prawiczkiem nie zatrzymywało mnie! Bycie ślepym prawiczkiem? To już bardziej. Znajomy na 19 urodziny postanowił mi kiedyś sprowadzić ... panią lekkich manier? Wyprosiłem ją, bo nie potrafiłem, no wiadomo. Ucisk na dłoni sprowadził mnie na ziemię.
-Hm?- Uniosłem głowę.
-Jesteśmy na dworze- Kiwnąłem głową i puściłem rączkę. Kundel momentalnie odszedł na bok i załatwił swój biznes. Pociągnąłem nosem, smród wymiocin i zgniłej trawy, miasteczko studenckie w całej swojej okazałości. Przejechałem kciukiem po spodzie dłoni Milo, multum śladów nadal pozostawiał mi w głowie wiele pytań. Nadal trzymał mnie za rękę i nie reagował na moje małe zaczepki. Puściłem jego rękę i przejechałem palcami wyżej na jego przedramię i biceps. U... nie był taki drobny jak mógł się wydawać.
-Dobrze się bawisz?
-Oglądam cię- Mruknąłem i zrobiłem małe kółeczko kciukiem na jego barku.
-Ty naprawdę tak coś widzisz?
-Zamknij oczy- Mruknąłem i sięgnąłem do kieszeni.
-Co?
-Eksperyment, zamknij te oczy, nie oszukuj, bo inaczej nie wypali- Burknąłem. Ciche westchnięcie i cisza/. Uznałem to za zgodę. Wygrzebałem z kieszeni dwie monety, jedna o wartości 1 a druga 5. Odszukałem jego dłoń i położyłem krążki na otwartej dłoni.
-Postaraj się mi powiedzieć, jaki mają nominały, bez patrzenia- Puściłem jego rękę i czekałem. Jak ja to poznawałem? Moneta 1 była dość podobna do 5. Ale pierwsza moneta miała inny wzór na brzegach. Jeden był dość gęsto usypany liniami, drugi szedł wzorem linia przerwa dwie linie przerwa. Coś, czego trzeba się uczyć jako ślepiec, banknoty niestety nie mają takich udogodnień. Po chwili ciszy Milo odchrząknął.
-No monety....
-Moment, co jeszcze?
-Są inne?
-Mhm, no to ja jeszcze po brzegach ci powiem nominał, skupiłbyś się na tym i poczuł, tak samo mam z ludźmi, jestem w stanie powiedzieć, hej, tu czuję mięśnie, tu czuję włosy i tak dalej, nie będę miał obrazu w głowie... tak dokładnie? Ale daje mi to pewien obraz?- Wyciągnąłem rękę przed siebie, czekając aż mi odda pieniądze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz