Strony

3 lip 2019

Od Adama C.D Odette

    Noc spędzona w aucie była dla mnie katorgą. Przez większość czasu nie potrafiłem się dobrze ułożyć, a gdy już udało mi się zasnąć, to budziłem się pół godziny później z cholernie obolałym karkiem. Gdybym mógł, to bym stąd pojechał nawet wieczorem, żeby ominąć to, co musiało mnie spotkać. Jednak nie zostawiłbym Odette samej, ani nie chciałbym zmuszać, żeby opuszczała rodzinę szybciej, niż powinna. Pomimo tego, że zdecydowała, że wraca ze mną wcześniej, to nie chciałem jej tego czasu jeszcze bardziej skracać. Musi sie nacieszyć obecnością swoich rodziców, bo prawdopodobnie przez długi czas ich już nie zobaczy. W przeciwieństwie do mnie, bo ja ze swoimi rodzicielami mieszkam od urodzenia i byłem na tyle leniwy, żeby nie kupić sobie żadnego mieszkania w centrum miasta i tam się nie przeprowadzać. Nie, to nie jest lenistwo. Ja za bardzo uwielbiam atmosferę, która w tym domu panuje. Nie potrafiłbym się z nią rozstać.

    Kiedy w końcu udało mi się zasnąć, zamknąć powieki na dłuższy czas i naprawdę odpłynąć, obudziło mnie pukanie do okna samochodu. Stała tam Odette, no bo któżby inny chciał mnie budzić w ten piękny, upalny poranek. Z jednej strony nie chciałem otwierać drzwi, lecz obrócić się na drugi bok i ponownie zasnąć, mimo niewygody, jaka mi doskwierała. Jednak gdy zobaczyłem, że moja ukochana partnerka trzyma w rękach dla mnie śniadanie, momentalnie się poderwałem i otworzyłem jej drzwi, by chwilę później do moich rąk trafiły ciepłe tosty z dżemem.
    Gdy jeden z tostów wylądował w moich ustach, a ja zacząłem się rozkoszować ich cudownym smakiem, usłyszałem głos Odette, który spowodował, że odłożyłem śniadanie na bok.
     - To takie zagmatwane. Chciałam, byś czuł się dobrze, a wyszło... uh, okropnie to mało powiedziane - powiedziała, tak jakby tracąc pewność siebie, na co ja momentalnie zbliżyłem się do niej i zagarnąłem ją w swoje ramiona, delikatnie całując w skroń.
     - To nie twoja wina, Dottie - wyszeptałem, powoli miziając ją po plecach, ta natomiast mocno się we mnie wtuliła, wsiadając tym samym do samochodu. - Nie miałaś na to wpływu, skarbie. Ja wiem, że chciałaś dobrze. Nie przejmuj się tym, może kiedyś się dogadam z twoim ojcem.
     - Ja naprawdę chciałabym coś zrobić, żeby on cię polubił... - powiedziała bezsilnie, zatapiając się w moich ramionach. Twarz wtuliła w zagłębienie mojej szyi, gdzie bardzo wyraźnie czułem jej równomierny oddech. Wtenczas zamknąłem za nią drzwi, przez co sami siedzieliśmy w samochodzie, odcięci od otaczającego nas świata.
     - Kiedyś może polubi. Jak będzie mu na tobie zależało, a na pewno tak jest, to nas, a w szczególności mnie, zaakceptuje. - Odsunąłem ją delikatnie od siebie, żeby zagarnąć jej włosy za ucho i uśmiechnąć się delikatnie. - Nie masz się czym przejmować, kotek.
     - Mam - westchnęła cicho, uciekając wzrokiem od mojego spojrzenia. - Ojcem.
    Złapałem ją wtedy delikatnie za żuchwę i obróciłem jej twarz w swoją stronę, zmuszając ją tym samym do spojrzenia się wprost na mnie. Uśmiechnąłem się do niej szeroko, chcąc w jakiś sposób jej dodać otuchy i ponownie przyciągnąłem ją bliżej siebie, co wywołało na jej twarzy czerwone wypieki. Nie zwlekając zbyt długo, połączyłem na chwilę nasze wargi w krótkim, słodkim pocałunku. Czułem, jak ta podczas niego się uśmiechała pod nosem, przez co moje kąciki ust również powęrowały do góry, co sprawiło, że szybko się od siebie oderwaliśmy.
     - Kocham cię, wiesz? - wyszeptałem z uśmiechem, opierając swoje czoło o jej, jednocześnie delikatnie miziając palcami jej lewy policzek.
     - Wiem - odwzajemniła mój uśmiech i zbliżyła się tak, że stykaliśmy się nosami. - Ja ciebie też.
    W tym samym momencie usłyszeliśmy pukanie w szybę, przez które dziewczyna odskoczyła ode mnie jak poparzona, gawłtownie odwracając się w stronę, z której dobiegał ów dźwięk. Za drzwiami stał jej ojciec, z dosyć przybitą miną, w porównaniu do tego, jakie poprzedniego wieczoru wkurwienie rozkwitało na jego twarzy. Otworzyłem mu wtedy drzwi od samochodu i razem z Odette wbiliśmy w niego wyczekujące i zdziwione spojrzenia. Tak, szczerze mówiąc to oboje nie wiedzieliśmy, o co może mu chodzić.
    Mężczyzna zaglądnął nieśmiało do środka, westchnął ciężko i... trochę się zakłopotał? W każdym razie trochę to tak wyglądało.
     - Adam... Ja chciałem cię przeprosić... - zaczął, na co ja odruchowo zmarszczyłem brwi w geście zdziwienia. - Przeprosić cię za to, że bezpodstawnie cię oskarżyłem... Odette chyba dobrze wie, kogo sobie wybrała i komu ufa, więc nie powinienem się w to mieszać.
     - Chyba? - Odette uniosła jedną brew do góry, w rozbawionym wyrazie twarzy, jednak jej ojcu nie było do śmiechu. Przez cały czasc jakby nie patrzeć, wyglądał, jakby wcale nie chciał mnie przepraszać, ale za bardzo zależało mu na córce, żeby sobie to odpuścić.
     - Nic się nie stało, proszę pana - odpowiedziałem, uśmiechając się, jednak moją cudowną partnerkę, Odette, w dalszym ciągu otaczałem swoim silnym ramieniem. - Mój tata jest podobny do pana, jeśli chodzi o moje siostry, także nic się nie stało.
    Ten w odpowiedzi kiwnął głową i zanim odszedł, jeszcze zwrócił się do Odette.
     - Przyjdź jeszcze zaraz, musimy się pożegnać - powiedział, po czym odszedł w stronę wejścia od domu. Gdy to zrobił Odette odwróciła się do mnie przodem z szerokim uśmiechem na ustach i ucałowała mnie mocno w policzek.
     - Wiedziałam, że jeszcze coś się zmieni - powiedziała z uśmiechem, natomiast ja odwzajemniłem tylko ten gest, nie chcąc niszczyć jej optymizmu. Doskonale czułem, że ten mężczyzna w dalszym ciągu czuje do mnie niechęć, wręcz wstręt, ale nie zamierzałem psuć szczęścia mojemu skarbowi. Po prostu nie potrafiłem. Jej uśmiech był dla mnie najważniejszy.
     - Ja miałem nadzieję, ale nadzieja często jest zgubna - parsknąłem. - Tym razem, mnie nie zawiodła. - Ponownie zbliżyłem dziewczynę do siebie i pocałowałem ją w skroń, czule otulając ją swoimi dłońmi wokół jej talii.
     - Jeszcze śniadania nie zjadłeś, kotku - zauważyła, schylając się po talerz z wciąż ciepłymi tostami. - Jedz bo wystygną.
     - Zaraz zjem. - Pokiwałem głową. - Dziękuję za troskę. - Pocałowałem tym razem jej ucho, czując w tym samym momencie jak dreszcze rozlegają się po całym jej ciele. Chwilę później chwyciłem za tosta i zacząłem go powoli jeść, ponownie delektując się jego niesamowitym zapachem i pysznym smakiem. - Twoja mama robiła ten dżem? - spytałem z ciekawości, na co Odette pokiwała głową. - Świetny jest. Muszę jeszcze jej o tym powiedzieć. - Uśmiechnąłem się do niej i ponownie zacząłem pochłaniać to jedzenie, dopóki Odette nie przerwała mi moją konsumpcję swoją wypowiedzią.
     - Zaraz pójdziemy po walizki i będziemy się zbierać, okej?
    Pokiwałem głową.
    Jednak w tym momencie wpadł mi do głowy dosyć dziwny pomysł, a raczej obraz. Tak zupełnie z niknąd, lecz nie byłbym sobą, gdybym o nim nie napomknął.
     - Odette, jeszcze nigdy nie uprawialiśmy seksu w samochodzie - uśmiechnąłem się do niej znacząco, - ani na samochodzie.

<Odette? xD >

+10PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz