- Zdarzenie sprzed kilku dni, niestety… - westchnął, przeczesując włosy
do tyłu. - Wasza koleżaneczka zbytnio nie chce mówić, a myślałem, że
zastanę Twojego brata. Co z tym zrobimy, hm? - powiedział, a ja spojrzałam z klaczy na chłopaka.
- Mój brat jest zameldowany w moim domu z powodu iż niedawno przeprowadził się do swojego. Dalej tego nie zrobił. No cóż mogę jedynie podać jego dokładny adres - rzekłam, a on skinął głową. - Zapraszam do domu, jest otwarty Vera uraczy cię herbatą jeśli ładnie się uśmiechniesz, a ja odprowadzę Cesarzową - dodałam i ruszyłam z klaczą w kierunku stajni. Mały chujek dalej nie zmienił zameldowania. Będzie miał poważną rozmowę. Zobaczymy kto go bardziej zestresuje. Policjant w sprawie morderstwa czy ja w sprawie mojego domu. Byłam zła? Owszem byłam wkurwiona. Ponieważ chłopak już dawno powinien ogarniać swoje obowiązki, a tutaj takie coś? Westchnęłam zrezygnowana i wprowadziłam Cesarzową do jej boksu. Wracając do domu wyjęłam telefon i wybrałam numer do brata.
- Jesteś w domu? - powiedziałam od razu gdy wiedziałam, że chłopak odebrał telefon.
- Jestem - odpowiedział jedynie.
- Dobrze, więc siedź na dupie. Zaraz będę - rzekłam i rozłączyłam się chowając telefon do kieszeni. Weszłam do domu i od razu ruszyłam do kuchni gdzie przy ladzie siedział policjant z kubkiem w dłoni.
- Czyli jednak chciało się pić. Szkoda, że nie możesz czegoś mocniejszego - powiedziałam i wyjęłam sok pomarańczowy z lodówki. Był zimny, świeży i... po prostu idealny.
- Vera mnie zmusiła - rzekł i spojrzał na starszą panią, która jest cudowna. Uśmiechnęła się, a ja odwzajemniłam jej gest.
- Ciesz się, że nie zrobiła ci obiadu. Wypij i jedziemy - rzekłam, a on skinął głową. Nalałam wreszcie soku do szklanki. Wzięłam kluczyki od motoru i wsadziłam do kieszeni. Wypiłam sok, a kiedy spojrzałam na chłopaka, który także był już gotowy do drogi skinęłam mu głową. Skierowałam się z chłopakiem to garażu. Zapewne on sam nie wiedział, że tam idzie, gdyż gdy wszedł do pomierzenia zmarszczył czoło. Był zdziwiony.
- Pojedziemy motorem. Dawno nie jeździłam to po pierwsze, a po drugie siedząc ze mną na motorze nie będziesz mógł mi wpisać mandatu. Po trzecie Bell mieszka blisko, a wiem, że tam nie trafisz - powiedziałam i chwyciłam jeden wolny kask i rzuciłam go policjantowi. Złapał go w ostatniej chwili, a ja założyłam na głowę swój.
- Wolałbym swoim samochodem - rzekł, a ja wzruszyłam ramionami.
- A ja wolałabym chętnego policjanta, na każde przygody - odpowiedziałam, a jego wzrok spoczął na mnie. Był coraz bardziej zdziwiony. Zaśmiałam się i zapięłam kask. Podeszłam do policjanta. Zabrałam z jego dłoni kask i wsadziłam mu na głowę zapinając od razu.
- Nie myśl za dużo - stwierdziłam i wróciłam do swojego motoru. Otworzyłam garaż i zaraz potem bramę guzikiem przy kluczach od motoru i odpaliłam go. Spojrzałam na policjanta, który niechętnie kierował się w stronę maszyny.
- oj wsiadaj, nie mamy całego dnia - przekrzyczałam ryk silnika. Zauważyłam, że Trace wzdycha jednak wsiada na motor. Kiedy już usadowił się na maszynie wyjechałam z garażu. Zamknęłam go i zaraz bramę po tym jak byliśmy już na drodze. Chłopak poruszył się nerwowo na motorze, a ja miałam ochotę się zaśmiać jednak na moje usta wkradł się tylko lekki uśmiech. Dodałam gazu przez policjancik chwycił się mocniej maszyny.
~~~~~**~~~~
- Nigdy kurwa więcej - powiedział gdy zsiadł z motoru. Zaśmiałam się, a on spojrzał na mnie morderczym wzrokiem.
- Powinienem wlepić ci mandacik. I to w pizde wyjebany - rzekł, a ja spojrzałam na jego zdenerwowaną... nie wkurwioną twarz.
- Oj tam oj tam, jeszcze tylko musimy wrócić - powiedziałam, a on spiorunował mnie spojrzeniem.
- Chodź, zaparzymy ci meliki - rzekłam i poklepałam go po plecach dalej się śmiejąc i trzymając kask w prawej dłoni.
Trace? Wybacz, że tak długo, tak bez sensu itp. ale niestety tak wyszło
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz